Mistrzostwa Europy już spełniły swoje podstawowe zadanie: łączą ludzi
W meczu fazy grupowej Euro 2020 pomiędzy Danią, a Finlandią Christian Eriksen doznał zawału serca. Cały świat przeżył chwile grozy, ale piłkarz przeżył dzięki pomocy medyków i przyjaciół z kadry. W takich chwilach jak ta, futbol schodzi na daleki plan, ale Mistrzostwa Europy zdały ten trudny egzamin.
fot. Photo by Alex Caparros - UEFA/UEFA via Getty Images
W kalendarzu meczów Mistrzostw Europy to spotkanie wydawało się być jednym z gatunku mniej interesujących dla postronnego kibica – nie grali giganci naszpikowani gwiazdami, a debiutująca na turnieju Finlandia mierzyła się z pukającą do czołówki Danią. Los napisał jednak własną historię, a Euro 2020 już na zawsze będzie kojarzone ze zdjęciami z Parken Stadium w Kopenhadze, gdzie w sobotni wieczór rozegrały się tragiczne sceny.
Pierwsza połowa zmierzała ku końcowi, a na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis, gdy Christian Eriksen upadł na murawę bez kontaktu z żadnym z przeciwników. Arbiter Anthony Taylor zareagował perfekcyjnie, bo po kilku sekundach wezwał na płytę medyków, ale chyba nawet on nie zdawał sobie sprawy co się wydarzyło. Pomocnik reprezentacji Danii stracił przytomność i na oczach ponad 15 tysięcy ludzi na stadionie doznał zawału serca.
Galopujące Mistrzostwa Europy, które co chwila dostarczają kibicom kolejnych atrakcji, zostały przerwane na bardzo długą chwilę – nikt nie myślał o futbolu, gdy na szali znajdowało się ludzkie życie. Duńczycy i Finowie nie mogli powstrzymać łez, a reprezentacyjni koledzy Eriksena przytomnie złapali się za łokcie i otoczyli miejsce feralnego wydarzenia tak, by dramat piłkarza był jak najmniej publiczny. Trudno było powsrzymać się jednak od płaczu nawet przed telewizorami, gdy przy linii bocznej pojawiła się żona 29-latka, a na murawie prowadzono masaż serca.
- Zostaliśmy wezwani na boisko, kiedy Christian się przewrócił. Podbiegliśmy do niego, oddychał i czuliśmy puls, ale szybko wszystko się zmieniło. Sytuacja się pogorszyła. Rozpoczęliśmy ratowanie jego życia. Potem Christian rozmawiał ze mną zanim został przewieziony do szpitala – opowiedział już na pomeczowej konferencji prasowej lekarz Duńczyków Morten Boesen.
Po kilku minutach Eriksen opuścił boisko na noszach i został przewieziony do szpitala, a z biegiem czasu informacje były coraz lepsze. Zawodnik odzyskał przytomność i był w stanie stabilnym – duża w tym zasługa medyków, a także interwencji jego kolegi z zespołu Simona Kjaera. Obrońca najpierw zadbał, by Eriksen nie udusił się własnym językiem, a następnie ułożył go w pozycji bezpiecznej. Cały świat obiegło też zdjęcie, jak wraz z Kasperem Schmeichelem, pocieszał też roztrzęsioną żonę przyjaciela.
UEFA poprosiła kibiców o pozostanie na stadionie, bo wciąż nie podjęto decyzji w sprawie przerwanego meczu – piłkarze byli załamani i przybici, więc nikt nie myślał o grze w piłkę. Fani w wolnym czasie oddali hołd gwieździe kadry i Interu Mediolan: „Christian” – krzyczała strona Fińska, „Eriksen” – odpowiadali gospodarze. W końcu po prawie godzinie oczekiwania mecz został… wznowiony. Dyrektor duńskiej federacji piłkarskiej Peter Moller przyznał, że o powrót na boisko poprosił kolegów sam Eriksen, a organizator zaproponował również rozegranie spotkania w niedzielę o godzinie 12.
- Decyzja o dokończeniu meczu była barbarzyńska. Im więcej przebywam z ludźmi, tym bardziej kocham zwierzęta. Ani Eriksen, ani inni piłkarze, nie byli w stanie racjonalnie ocenić co przeszli. Nie oni powinni podejmować decyzję - powiedział psycholog sportu Kamil Wódka. — W tak krótkim czasie po wydarzeniu nie ma reguły, jaką można zastosować i powiedzieć: gramy, nie gramy. To zależy od komunikacji wewnątrz zespołu. Czasami powrót do rywalizacji po traumie mogą konsolidować i mobilizować – skomentowała tą sytuację dla Canal+ psycholog sportu Daria Abramowicz. W przypadku gospodarzy było jednak odwrotnie.
Powrót zespołu na boisko zatwierdził Kasper Schmeichel, który przytulił każdego z kolegów i spytał o to, czy jest w stanie grać. Duńczycy wznowili mecz, ale myślami byli przy Eriksenie – mimo tego że prowadzili grę, to nie potrafili przypieczętować przewagi. Ostatecznie to Finlandia wyszła na prowadzenie po jednym z kontrataków, a gospodarze, którzy zmarnowali jeszcze rzut karny, zakończyli wieczór rozczarowaniem. Warto zaznaczyć, że strzelec zwycięskiej bramki Joel Pohjanpalo nie cieszył się z trafienia z szacunku do wszystkich przebywających na stadionie.
Tego dnia nie było jednak przegranych, a mecz piłkarski toczył się w cieniu walki o ludzkie życie. Eriksen wygrał to starcie, za co symbolicznie został wybrany też piłkarzem sobotniego spotkania, które na zawsze zostanie w pamięciach kibiców i piłkarzy. Happy end tej bardzo stresującej sytuacji na zawsze naznaczy już jednak Euro 2020, które dopiero się rozpoczęło i miało być chwilą wytchnienia od problemów zdrowotnych związanych z koronawirusem.
Jak turniej będzie wyglądał teraz? W kolejnym meczu grupy B Romelu Lukaku oddał hołd koledze z Interu Mediolan i po strzelonym golu podbiegł do kamery krzycząc „Chris, kochamy Cię”. Kolegę po fachu oficjalnym zdjęciem wsparła też reprezentacja Niemiec, a słowa wsparcia napływały ze wszystkich stron. „Oglądanie takich scen w meczu Danii z Finlandią było niezwykle niepokojące dla nas wszystkich. Miło słyszeć, że Eriksen jest w stabilnym stanie. Zdrowiej szybko” - napisał na Twitterze Robert Lewandowski. Mistrzostwa Europy zdały więc swoje podstawowe zadanie, bo choć to rywalizacja piłkarska, to ma ona łączyć ludzi - dziś wszystkich łączą dobre życzenia dla Danii i Christiana Eriksena.