menu

Mistrz Polski znów bez błysku. "Kolejorz" zremisował u siebie z Koroną

8 sierpnia 2015, 22:22 | Maciej Lehmann, KAEF/Głos Wielkopolski

Piłkarze Lecha Poznań znów zawiedli w meczu przed własną publicznością. W spotkaniu 4. kolejki Ekstraklasy mistrzowie Polski tylko zremisowali z Koroną Kielce. "Kolejorz" mecz kończył w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Dariusza Dudki.

Lech Poznań - Korona Kielce
fot. Grzegorz Dembiński/Polska Press
Lech Poznań - Korona Kielce
fot. Grzegorz Dembiński/Polska Press
Lech Poznań - Korona Kielce
fot. Grzegorz Dembiński/Polska Press
Lech Poznań - Korona Kielce
fot. Grzegorz Dembiński/Polska Press
Lech Poznań - Korona Kielce
fot. Grzegorz Dembiński/Polska Press
Lech Poznań - Korona Kielce
fot. Grzegorz Dembiński/Polska Press
Lech Poznań - Korona Kielce
fot. Grzegorz Dembiński/Polska Press
Lech Poznań - Korona Kielce
fot. Grzegorz Dembiński/Polska Press
Lech Poznań - Korona Kielce
fot. Grzegorz Dembiński/Polska Press
Lech Poznań - Korona Kielce
fot. Grzegorz Dembiński/Polska Press
Lech Poznań - Korona Kielce
fot. Grzegorz Dembiński/Polska Press
Lech Poznań - Korona Kielce
fot. Grzegorz Dembiński/Polska Press
Lech Poznań - Korona Kielce
fot. Grzegorz Dembiński/Polska Press
Lech Poznań - Korona Kielce
fot. Grzegorz Dembiński/Polska Press
Lech Poznań - Korona Kielce
fot. Grzegorz Dembiński/Polska Press
Lech Poznań - Korona Kielce
fot. Grzegorz Dembiński/Polska Press
Lech Poznań - Korona Kielce
fot. Grzegorz Dembiński/Polska Press
Lech Poznań - Korona Kielce
fot. Grzegorz Dembiński/Polska Press
Lech Poznań - Korona Kielce
fot. Grzegorz Dembiński/Polska Press
Lech Poznań - Korona Kielce
fot. Grzegorz Dembiński/Polska Press
Lech Poznań - Korona Kielce
fot. facebook
1 / 21

Po słabym meczu Lech Poznań znów stracił punkty. Remis 0:0 przy Bułgarskiej z Koroną Kielce, która w Poznaniu nie wygrała jeszcze nigdy w swojej historii, to kolejne wielkie rozczarowanie. Kolejorz w tym sezonie nie gra tak, jak na mistrza przystało.

Pogoda trochę zlitowała się nad piłkarzami. 40 minut przed meczem nad Poznaniem przeszła burza i temperatura spadła do około 24 stopni. Można więc było grać w niemal idealnych warunkach, boisko było mokre, sprzyjające szybkiej wymianie podań. Niestety w pierwszej połowie gra lechitom zupełnie się nie kleiła. Odpoczywał Hamalainen, jego obowiązki miał przejąć Jevtić. Niestety Szwajcar już w 25. minucie musiał opuścić boisko, po faulu Malarczyka i rozgrywanie piłki wołało o pomstę do nieba. Prowadzone w ślamazarnym tempie akcje gospodarzy z łatwością rozbijała defensywa Korony. Goście można pochwalić za zdecydowanie, ale pod bramką Lecha też razili niedokładnością i w efekcie poziom spotkania był bardzo mizerny. Godny odnotowania z pierwszej połowy był tylko strzał nad murem z rzutu wolnego Jevticia w 13. minucie oraz bomba Lovrencsicsa w 38. minucie po prostopadłym podaniu Thomalli.
Bramkarz Korony popisał się jednak świetną robinsonadą.

Po zmianie stron trener Skorża musiał dokonać kolejnej korekty w składzie. Okazało się, że Lech nie ma lewego obrońcy! Barry Douglas ma złamaną rękę i przeszedł operację. Jeszcze nie wiadomo, jak długo Szkot będzie pauzował. "Posypał się" też Kadar. Węgier zgłosił w szatni uraz mięśnia i na jego pozycję powędrował Kędziora, a Kebba Ceesay opiekował się prawą stroną.

Co ciekawe Gambijczyk przyjechał na mecz wprost ze szpitala. W piątek został ojcem ślicznego Aleksandra. Lech może już praktycznie szykować kontrakt dla niemowlaka, bo idziemy o zakład, że w przyszłości będzie też piłkarzem. Futbol ma w genach, bo jego dziadkiem jest... były lechita Rafał Stroiński. Czekaliśmy z niecierpliwością na "kołyskę", którą nasi piłkarze uczciliby narodziny synka Kebby i niewiele brakowało by stało się to w 51 minucie. To była wreszcie efektowna akcja. Thomalla z Lovrencsicsem zagrali na jeden kontakt i Węgier miał okazje na strzał z 11 metrów, ale uderzenie skrzydłowego gospodarzy minęła bramkę o kilkanaście centymetrów.

Lech atakujący w stronę "Kotła" trochę przyspieszył swoje akcje, ale nadal gubił się, gdy próbował zrobić coś zaskakującego. Jak zwykle zupełnie bezproduktywny ciężko biegający Robak. Odciąć go od podań to nie sztuka, bo sam zwykle chowa się za plecami obrońców. Jak on chce zdobywać gole, skoro gra tak statycznie? Im bliżej było końca meczu, tym mniejsze nadzieje mieliśmy na bramkę, która dałaby Lechowi wygraną. Kiedy na dodatek za ostre wejście czerwona kartkę zobaczył Dariusz Dudka, praktycznie pogodziliśmy się z bezbramkowym remisem. Korona na pewno na niego zasłużyła i była nawet blisko wywiezienia całej puli, ale Sylwestrzak i idealnej sytuacji trafił w Kamińskiego. Okazję miał też Przybyła on z kolei z bliska głową przestrzelił obok bramki.

Głos Wielkopolski

Więcej o 4. KOLEJCE EKSTRAKLASY


Polecamy