menu

Miśkiewicz: Szkoda, że wygrane nie przyszły wcześniej

1 czerwca 2014, 22:41 | Jakub Podsiadło

Wisła Kraków zakończyła sezon zwycięstwem 2:1 nad Zawiszą Bydgoszcz i ostatecznie uplasowała się na piątym miejscu w ligowej tabeli. – Gdybyśmy dysponowali szerszą kadrą i dotknęło nas mniej kontuzji, walczylibyśmy o więcej – po meczu tłumaczył Michał Miśkiewicz, bramkarz "Białej Gwiazdy".

Michał Miśkiewicz
Michał Miśkiewicz
fot. A. Banaś

Krakowianie czekali na wygraną na własnym stadionie od blisko miesiąca, gdy rozgromili Pogoń Szczecin 5:0. Od tej pory podopieczni Franciszka Smudy tylko tracili punkty. Porażki z Legią i Górnikiem oraz remisy z Ruchem i Lechią zamknęły wiślakom drogę do europejskich pucharów. – Szkoda, że wygrane nie przyszły wcześniej, chociażby w meczach przeciwko Lechii albo Górnikowi. Wówczas moglibyśmy powalczyć o więcej, o wyższą lokatę na koniec sezonu. To takie szczęście w nieszczęściu, ale lepiej rozjechać się w tym stylu, zwłaszcza, że statystyki pokazują tylko nasze przegrane na koniec rozgrywek. Pamiętam chociażby porażkę 0:1 z Zagłębiem, bo grałem w tym meczu. Dzisiaj przy okazji "ugraliśmy" coś do budżetu klubu – przyznał Miśkiewicz.

Scenariusz spotkania z bydgoszczanami przypominał poprzednie mecze Wisły na własnym stadionie - szaleńczą pogoń za wynikiem poprzedziła wczesna bramka dla rywali. Tym razem Miśkiewicza pierwszy pokonał Alvarinho, otwierając wynik spotkania w 17. minucie. – Stracone bramki trochę nas gubią. Dzisiaj dla nas najważniejsze było dowiezienie wyniku. Przy Reymonta już bywały takie mecze, jak z Ruchem albo poprzedni z Zawiszą, gdzie przeważaliśmy, stwarzaliśmy sobie sytuacje i nie potrafiliśmy tego wykorzystać – argumentował golkiper Wisły.

Po znakomitej rundzie jesiennej i trochę słabszej wiośnie "Biała Gwiazda" zakończyła sezon na piątym miejscu w tabeli. Spytany o to, czy zwłaszcza w mijającej rundzie można było zdobyć więcej punktów, Miśkiewicz odpowiedział: – Ten sezon był swego rodzaju "huśtawką". Gdyby ktoś przed sezonem powiedział nam, że zajmiemy takie miejsce, jak zajęliśmy, to każdy wziąłby to w ciemno. Jesienią mogliśmy wywalczyć więcej, ale w kółko powtarzam, że gdybyśmy dysponowali szerszą kadrą i dotknęło nas mniej kontuzji, walczylibyśmy o więcej. To lepsze miejsce niż w lepszym sezonie i oby ten progres dalej miał miejsce. Duża w tym rola klubu, ludzi którzy nim zarządzają i trenera.

Jak bumerang wraca również temat nowej umowy Miśkiewicza - jak wynika ze słów samego golkipera Wisły, w tej chwili obie strony są dalej porozumienia niż bliżej. – Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, czy zostanę w Wiśle – mówił. – Jeśli prezes twierdzi, że będzie kontynuował ze mną rozmowy, to najwyraźniej jeszcze tak będzie. Póki co o niczym nie wiem. (...) Lepiej dla mnie byłoby, gdybym miał spokojną głowę już dawno temu. Nie ukrywam, że gram na takiej pozycji, na jakiej gram i muszę być skupiony[/i] - stwierdził. Po spotkaniu z bydgoszczanami piłkarze Wisły rozjechali się na urlopy, z których na pierwszy trening powrócą 18 czerwca.


Polecamy