menu

Miśkiewicz: Na braku kibiców traci widowisko

27 kwietnia 2013, 00:48 | Kasia Guzik

Michał Miśkiewicz, pod nieobecność Sergeia Pareiki, wskoczył między słupki bramki Wisły. Jednak nie tak wyobrażał sobie swój debiut przy Reymonta, atmosfera na stadionie była... mało piłkarska. Wszystko za sprawą decyzji wojewody, który zamknął sektor gości. - Ktoś musi to przemyśleć, bo traci na tym piłka nożna w Polsce i kibice, którzy płacą za bilet - mówił po meczy bramkarz "Białej Gwiazdy".

Michał Miśkiewicz zagrał drugi mecz w Ekstraklasie, a pierwszy przy Reymonta
Michał Miśkiewicz zagrał drugi mecz w Ekstraklasie, a pierwszy przy Reymonta
fot. Wojciech Matusik / Polskapresse

Najważniejsze, że z tyłu na zero?
Tak, to najważniejsze. Zwłaszcza po takiej nerwowej końcówce, którą sobie zafundowaliśmy, gdy straciliśmy Chaveza. Po mojej przygodzie w Lubinie cieszy to zero z tyłu.

Chavez mógł spokojnie wybijać piłkę, wtedy nie naraziłby się na faul i czerwoną kartkę.
Mógł też mi ją podać, ja bym piłkę wybił nawet na aut. Mam do siebie trochę pretensji za tamtą sytuację. Nie zauważyłem, że piłkarze Widzewa założyli już pressing. Coś tam mojej winy jest. Muszę jeszcze to przeanalizować. Szkoda, że była to ok. 50. min., gdy Osman dostał czerwoną kartkę i było dużo do bronienia. Trener zareagował na to. Dobrze, że wprowadził Arka (Głowackiego – przyp. red.), który uspokoił grę.

Nie miałeś za wiele pracy w tym meczu.
Cieszę się, że było tak spokojnie. Oby każdy mecz tak wyglądał, pracujemy nad tym, nad defensywą. Widzew jakoś specjalnie nam nie zagroził w tym meczu. Myślałem, że więcej potrafią. To dobrze dla nas, mamy 3 punkty, udało nam się strzelić bramkę.

Dostałeś też pierwszą kartkę w barwach Wisły.
Wiedziałem, że sędzia mi w końcu ją da. Marudził i marudził. Pomyślałem, że trzeba będzie złapać kartkę, żeby coś przedłużyć, bo widzewiacy trochę zaczęli cisnąć. To było przemyślane… mniej więcej.

Pareiko być może będzie już gotowy do gry na kolejny mecz. Myślisz, że dzięki temu występowi na dłużej wskoczysz do bramki?
A kto to wie? Zrobiłem dziś swoje i zobaczymy co będzie dalej.

Starałeś się dobrze grać nogami i nie wybijać piłek, a zagrywać je do kolegów z drużyny.
No tak. Przede wszystkim cieszy mnie to, że do tego meczu podszedłem z wewnętrznym spokojem, a to zaowocowało tą grą nogami. Aczkolwiek po czterdziestym razie, gdy musiałem wybijać piłkę już mnie mięsień rozbolał. Te piłki nie dolatywały nawet do połowy. Następnym razem będę musiał poćwiczyć to na treningach.

To był twój debiut przy Reymonta. Chyba nie tak wyobrażałeś sobie atmosferę tego meczu.
No nie, ale to nie jest wina ani nasza ani naszych kibiców, tylko… wiadomo kogo. Moim zdaniem fani się spisali, nie mam im nic do zarzucenia, zrobili to, co mieli zrobić. Szkoda, bo traci na tym widowisko. Gdyby byli kibicie Widzewa na stadionie, byłaby na pewno inna atmosfera. Byłby doping z jednej i z drugiej strony. Ktoś musi to przemyśleć, bo traci na tym piłka nożna w Polsce i kibice, którzy płacą za bilet. Niech ktoś się nad tym zastanowi.

Polub nowy fanpage Wisły Kraków! Tam dzieje się jeszcze więcej!


Polecamy