Miśkiewicz: Każdy błąd mógł kosztować utratę bramki
- Warunki pogodowe z pewnością nie sprzyjały grze w piłkę. Myślę, że obaj bramkarze mieli dzisiaj trudne zadanie. Trzeba było być maksymalnie skoncentrowanym, ponieważ każdy drobny błąd mógł kosztować stratę bramki - mówił po przegranym meczu z Lechem golkiper Wisły Kraków, Michał Miśkiewicz.
fot. A. Banaś
Dzisiejszy mecz rozgrywany był w skrajnie ekstremalnych warunkach. Tobie nie ułatwiało to życia szczególnie w pierwszej połowie kiedy to śnieg sypał ci prosto w oczy.
No zgodzę się, to był ciężki mecz. Warunki pogodowe z pewnością nie sprzyjały grze w piłkę. Myślę, że obaj bramkarze mieli dzisiaj trudne zadanie. Trzeba było być maksymalnie skoncentrowanym, ponieważ każdy drobny błąd mógł kosztować stratę bramki. Przy tym padającym śnieg szczególnie trudne były górne piłki, dośrodkowanie które trzeba było wyłapywać przy padającym prosto w oczy śniegu. Udało się przetrwać tą pierwszą połowę, w drugiej przestał padać śnieg, ale to my zagraliśmy słabiej przez co straciliśmy dwie bramki.
Czy dzisiejsza pogoda miała jakiś wpływ na waszą taktykę? Bo momentami wyglądało to jakbyście jedynej szansy upatrywali w długich wybiciach w stronę Pawła Brożka.
Byliśmy przygotowani na taką pogodę. Wiedzieliśmy, że będzie wiatr, spodziewane były też opady śniegu. Z pewnością nie pomagało to naszej grze. Nie ma jednak co szukać usprawiedliwienia w warunkach pogodowych. Lech miał takie same warunki i poradził sobie znacznie lepiej.
Po meczu z Jagiellonią nie wracaliście do Krakowa tylko zatrzymaliście się w Grodzisku Wielkopolskim. To był dobry pomysł czy jednak wolicie trenować u siebie?
To nie jest kwestia tego czy to lubimy czy nie. Tak trzeba było zrobić. Ktoś tak ustalił nam terminarz, że w krótkim czasie czekały nas dwa długie wyjazdy więc najrozsądniej było zatrzymać się w Grodzisku, gdzie mieliśmy naprawdę dobre warunki.
Dwie przegrane z rzędu. Można mówić o lekkiej zadyszce pod koniec roku?
Myślę, że nasz problem leży przede wszystkim w meczach na wyjazdach. Nasza gra na boisku rywali nie jest zbyt dobra o czym świadczy chociażby fakt, że wygraliśmy tylko jeden mecz. W Kielcach ograliśmy Koronę, ale to zdecydowanie zbyt mało by mówić o jakimkolwiek zadowoleniu. Nad tym musimy jeszcze popracować. Następny mecz wyjazdowy czeka nas dopiero na wiosnę więc mam nadzieję, że do tego czasu uda się to wszystko tak poukładać by w przyszłym roku nasz bilans wyjazdowy wyglądał lepiej.
Mimo tych wyjazdowych niepowodzeń osiągnęliście chyba wynik trochę ponad stan. Mało kto spodziewał się, że na tym etapie rozgrywek Wisła będzie w pierwszej trójce.
No tak, dużo dają nam mecze u siebie. W Krakowie jesteśmy bowiem niepokonani dzięki czemu nałapaliśmy sporo punktów, które aktualnie dają nam trzecią pozycję w tabeli. Wiadomo, że jest pewien niedosyt bo tych punktów mogło być odrobinę więcej. Przed nami jeszcze jeden mecz u siebie i mam nadzieję, że troszkę podgonimy wyprzedzające nas zespoły.