menu

Mila bohaterem Śląska! Gol w ostatniej akcji pogrążył Górnika Łęczna

26 września 2014, 22:23 | Maciej Jakubski

Śląsk nadal jest niepokonany u siebie po wodzą Tadeusza Pawłowskiego. Wrocławianie pokonali dzisiaj rzutem na taśmę Górnikiem Łęczna (2:1), a bohaterem gospodarzy został Sebastian Mila.

WKS Śląsk Wrocław - Górnik Łęczna 2:1
WKS Śląsk Wrocław - Górnik Łęczna 2:1
fot. Angelika Wiatr

Zobacz więcej zdjęć ze spotkania Śląsk - Górnik Łęczna!

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem stało się jasne, że dojdzie do wyczekiwanego pojedynku Sebastiana Mili z Przemysławem Kaźmierczakiem. Tego drugiego zabrakło po prostu w osiemnastce meczowej gości. Nie dowiedzieliśmy się zatem, czy Śląsk dobrze zrobił stawiając na Lukasa Droppę i rezygnując z doświadczonego Kaźmierczaka. W składzie Śląska bez niespodzianek, trener Tadeusz Pawłowski postawił na jedenastkę, która ostatnio zwykła wygrywać.

Niespodziewanie to przyjezdni mieli pierwszą stuprocentową sytuację. Już w 2. minucie zakotłowało się pod bramką Śląska. Najpierw Piotr Celeban w ostatniej chwili uprzedził napastnika Górnika, a po chwili stoper wrocławian przyjął na siebie strzał Patrik Mraza. Warto dodać, że piłka w tym momencie minęła już Mariusza Pawełka i zmierzała do pustej bramki.

Gospodarze jednak nie pozostawali dłużni i od razu rzucili się do ataków, jednak Robertowi Pichowi i Flavio Paixao brakowało precyzji przy ostatnich podaniach. Dopiero w 10. minucie Pichowi udało się oddać strzał z dystansu, ale piłka minęła o kilka metrów bramkę Sergiusza Prusaka.

W 13. minucie z daleka strzelał także Dudu, bardzo wysoko nad bramką. Kilka minut później bardzo groźnie wrzucał Brazylijczyk, ale Flavio nie potrafił zakończyć tego dośrodkowania strzałem głową. W kolejnej akcji Miroslav Bożok ograł Celebana i mocno uderzył po długim słupku. Niecelnie.

W 19. minucie uderzył po ziemi Fiodor Cernych, piłkę złapał Pawełek. Pierwsze 20 minut to zacięty mecz z lekką przewagą Śląska i zdecydowanie lepszymi sytuacjami Górnika. W 23. minucie mieliśmy najpierw olbrzymie zamieszanie w polu karnym gości, a później strzał z woleja Hołoty, który jednak minął bramkę Prusaka. W 28. minucie Flavio i Pich świetnie rozklepali obronę gości, ale potężny strzał Pich był niecelny.

Dwie minuty później blisko zdobycia bramki był Górnik, ale Filip Burkhardt spudłował, choć był 5 metrów od bramki i niespecjalnie atakowany przez obrońców. W 33. minucie goście mieli taką sytuację, że chyba tylko Cernych potrafi odpowiedzieć jakim cudem nie strzelił gola. Zawodnik Górnika przedryblował obrońców Śląska i znalazł się sam przed Pawełkiem na linii 16 metrów. Uderzył mocno, ale Pawełek jakimś cudem sparował ten strzał nad poprzeczkę.

W 36. minucie okazję miał Bożok, skończyło się na rzucie rożnym. W 40. minucie za kontuzjowanego Mateusza Machaja na boisku pojawił się Krzysztof Ostrowski. W 42. minucie szybką kontrę Górnika sfinalizowali Cernych z Bożokiem, ale strzał tego ostatniego poleciał nad poprzeczką. Dwie minuty później okazję miał Śląsk. Sebastian Mila uderzył z 30 metrów z rzutu wolnego i Prusak przerzucił piłkę nad poprzeczką. Pierwszą część gry zakończył strzał Grzegorza Bonina wprost w ręce Pawełka.

Do przerwy oglądaliśmy bardzo dobre, szybkie widowisko, choć bezbramkowe. Zespołem lepszym byli goście, którzy mogli strzelić dwie, trzy bramki i ustawić sobie mecz. Górnik imponował grą kombinacyjną i szybkimi wyjściami do przodu dużą ilością zawodników. W obronie za to grał twardo i zdecydowanie, a ofiarą takiej gry padł zniesiony na noszach Machaj.

Druga połowa rozpoczęła się od trochę mniej szaleńczego tempa, a nade wszystko bez bramkowych sytuacji. Gospodarze niby atakowali, ale bez przekonania, a Górnik kontrował mniejszą ilością zawodników. Wreszcie w 62. minucie bramkę zdobył Górnik. Błąd na lewej stronie popełnił Dudu, który nie trafił ze wślizgiem, a płaskie dośrodkowanie Mierzejewskiego na bramkę zamienił Bożok. Górnik cieszył się z prowadzenia 2 minuty. Z lewej strony dośrodkował Pich, strzał z bliska Mili sparował Prusak, ale do piłki dopadł Ostrowski i wpakował ją do bramki. 1:1.

Ale chwilę później mogło być już 2:1 dla Śląska. Z prawej strony dośrodkował Ostrowski, po błędzie obrońców do strzału doszedł Pich i tylko przytomnej paradzie Prusaka goście zawdzięczali wynik remisowy. W kolejnej akcji dośrodkowywał Dudu, ale Flavio fatalnie strzelił głową.

Śląsk na tym nie zakończył. W 68. minucie zza pola karnego uderzał Droppa, ale Prusaka wyręczył jeden z obrońców. Sekundy później dośrodkowywał Dudu, a do piłki najwyżej wyskoczył Tomasz Hołota. Jego piękny strzał głową w okienko fantastycznie obronił bramkarz Górnika.

Kolejne akcje, to bombardowanie bramki gości i strzały w gąszcz nóg Flavio i Mili. Bez rezultatu bramkowego. W 72. minucie Mila z Pawłem Zielińskim rozklepali obronę gości, ale ponownie Prusak stanął na wysokości zadania broniąc strzał prawego obrońcy Śląska. Gospodarze w ciągu kilku minut stłamsili przyjezdnych i mogli strzelić nawet 3-4 bramki. W 75. minucie pp pięknem podaniu Mili, Zieliński ni to strzałem, ni dośrodkowaniem prawie zaskoczył Prusaka. Po chwili atomowy strzał Picha znokautował Macieja Szmatiuka.

Po tej akcji gospodarze wyraźnie odpuścili. To Górnik rozgrywał atak pozycyjny, choć do sytuacji już nie dochodził. Za to w 93. minucie Mila zapewnił wygraną Śląskowi! Kapitalnie broniący przez cały mecz Prusak popełnił błąd piąstkując piłkę i do piłki za polem karnym dopadł rozgrywający gospodarzy i oddał strzał rozpaczy. Piłka odbijając się jeszcze od nóg obrońców wpadła do siatki. 2:1 dla Śląska i sędzia Marcin Borski nawet nie wznawiał gry od środka.


Polecamy