menu

Miedź Legnica - Lech Poznań 3:2. Miedź zlała Kolejorza i oddala się od strefy spadkowej

10 marca 2019, 19:59 | Piotr Janas

Miedź Legnica wygrała z Lechem Poznań 3:2 w meczu 25. kolejki LOTTO Ekstraklasy. Wygraną w toczącym się w strugach deszczu spotkaniu dali "Miedziance" Bożo Musa, Petteri Forsell i Omar Santana. Dla "Kolejorza" trafiali Maciej Gajos i Joao Amaral.

Petteri Forsell
fot. FOT. Piotr Krzyżanowski

fot.

fot.

fot.

fot.
1 / 5

Przed niedzielnym starciem Miedzi z Lechem w Legnicy było wiele niewiadomych. Część z nich już na przedmeczowej konferencji rozwiał szkoleniowiec gospodarzy Dominik Nowak, który zapowiedział, że ani rosyjski bramkarz Sosłan Dżanajew, ani portugalski stoper Elton Monteiro w meczu z „Kolejorzem” nie zadebiutują w LOTTO Ekstraklasie.

- Cieszymy się, że do nas dołączyli, ale chcemy ich spokojnie wprowadzać do drużyny. Obaj zagrają w sobotę w meczu rezerw, bo potrzebują takiego przetarcia, nawet jeśli jest to tylko III liga - zapowiadał Nowak i tak faktycznie się stało. Rezerwy Miedzi z Dżanajewem i Monteiro w składzie bezbramkowo zremisowały z Ruchem Radzionków.

W bramce na mecz z Lechem zgodnie z oczekiwaniami wyszedł zatem Łukasz Sapela, a blok defensywny złożony był z trzech stoperów: Aleksandara Milijko-vicia, Grzegorza Bartczaka i Bożo Musy.

Ten ostatni już w 4 min otworzył wynik tego spotkania, wykorzystując poważny błąd stojące w bramce „Kolejorza” swego rodaka. Jasmin Burić nieporadnie odbił przez siebie piłkę po wstrzeleniu jej w pole karne przez Petteriego Forsella, przez co ta wylądowała na głowie Musy, a ten lekkim strzałem wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.

Lech nie potrafił przebić się przez gęste zasieki Miedzi, a ta z upływem minut przejmowała kontrolę nad tym co dzieje się na boisku i zaczęła prowadzić grę. Efektem była spektakularna wręcz bramka na 2:0, autorstwa Petteriego Forsella.

Reprezentant Finlandii dostał piłkę w środku pola od Omara Santany, odwrócił się z nią i oddał potężny strzał z ponad 30 metrów, po którym futbolówka wpadła w samo okienko bramki Buricia. Gol z kategorii stadiony świata, murowany kandydat do miana bramki kolejki, a może nawet całej rundy.

Trener gości Adam Nawałka stanął jak wryty przy linii bocznej po tej bramce, kompletnie nie zważając na rzęsiście padający deszcz. Lech był zwyczajnie bezradny.

- Trener zawsze mi powtarza, żebym strzelał gdy tylko mam to trochę miejsca i tak właśnie uczyniłem. Cieszę się, że wpadło - powiedział w przerwie (i to po Polsku) Forsell.

Po zmianie stron obraz gry nie zmienił się diametralnie, ale goście wyglądali nieco lepiej. W 56 min za sprawą Macieja Gajosa, ale to Miedź postawiła kropkę nad w 83 min, kiedy to Omar Santana wykorzystał rzut karny podyktowany za zagranie ręką Nikoli Vujadnovicia.

Sędziowie doliczyli aż 8 minut i w 94 min do siatki trafił Joao Amaral, ale trafienie Portugalczyka niczego już nie zmieniło. Gospodarze wygrali zasłużenie i zrobili ważny krok w stronę utrzymania się w LOTTO Ekstraklasie. W następnej kolejce drużyna Dominika Nowaka zagra z Piastem w Gliwicach.


Polecamy