Michał Michałek wspomina występy w Koronie Kielce i kadrze Polski z Grzegorzem Krychowiakiem. Teraz występuje w Hetmanie [ZDJĘCIA]
Kiedyś Michał Michałek miał wejście smoka w Koronie w pierwszej lidze. Szybko zdobył sobie serca kieleckich kibiców, ale jego plany pokrzyżowało zerwanie więzadła w kolanie i dwie poważne operacje. Wrócił na boisko, nie przebił się w ekstraklasie ze względu na zerwanie więzadła i dwie operacje. Już zakończył, ale dał się namówić na powrót do macierzystego Hetmana Włoszczowa.
Kiedy zagrałeś ostatni oficjalny mecz?
Na koniec rundy jesiennej w Hetmanie Włoszczowa. Straciłem już ochotę do futbolu, ale trener Mariusz Lniany mnie namówił, a Hetman, wiadomo zajmuje ważne miejsce w moim sercu. Strzeliłem dwa gole jesienią – jednego 30 sekund po wejściu na boisko, drugiego dwie minuty po wejściu. Jak trenuje w tygodniu regularnie szkoleniowiec bierze mnie pod uwagę przy układaniu jedenastki, gdy opuszczam zajęcia wchodzę z ławki. Chcę być fair w stosunku do chłopaków, którzy trenują regularnie. Nie pobieram za grę w Hetmanie żadnych pieniążków, ale jak się wychodzi na boisko to się daje maksa.
Koronawirus nie rozłoży na łopatki Hetmana?
Myślę, że nie będzie tak źle, bo klub z Włoszczowy funkcjonuje na zdrowych zasadach. Panuje u nas świetna atmosfera, w szatni żartujemy, cieszymy się futbolem. Koronawirus? Jestem tym zniesmaczony, bo to dziwna historia, ciekawe kto za tym stoi. Ludzi się zamyka w domach, zabiera im możliwość do normalnego życia, radości. Piłka nożna też swoją drogą mocno dostaje. Nie pozostaje nic innego jak czekać, aż to się wszystko skończy. Szkoda, bo w tej rundzie świętokrzyska klasa okręgowa byłaby bardzo ciekawa.
Grając w Koronie Kielce spodziewałeś się, że twoje losy tak się potoczą?
Teraz patrzę na to inaczej, bo jestem dużo starszy. Pewne sprawy rozgrywałbym inaczej. Popełniałem mniejsze i większe błędy, płaciłem też za to, że mówiłem co myślę. Moją przygodę z futbolem w największym stopniu zniszczyła kontuzja, zerwałem więzadło w kolanie i przeszedłem dwie operacje. 11 miesięcy trwała rehabilitacja, a potem miałem niesamowitą konkurencję w Koronie. Trener Leszek Ojrzyński uczciwie poinformował mnie, że lepiej będzie jak odejdę na wypożyczenie. To mega w porządku człowiek, bardzo go szanuje, a potem po prostu z piłką nie układało mi się tak jak sobie zakładałem.
Chyba jednak nie można powiedzieć, że przygoda z futbolem była, w sumie jeszcze jest dla ciebie nieudana?
W kadrze Polski juniorów przyjemność zagrać z Grzesiem Krychowiakiem, dziś futbolistą światowej klasy, strzeliłem tam dwa gole i byłem bardzo szczęśliwy. W Koronie cieszyłem się występami z Edim Andradiną, gościem, który miał tak opanowaną lewą nogę, że szok. Edi rzucał piłki na nos, mega zawodnik, według mnie niedoceniany. Kawał grajka był z Pawła Sobolewskiego, prawa, lewa noga, szybkość, wytrzymałość. Było wówczas w Koronie paru ekstra zawodników, jeszcze Hernani, Mariusz Zganiacz, Marcin Drzymont. Zgani wykonywał takie ćwiczenia techniczne, że aż dziwiłem się, że nie zaszedł wyżej. Trzymałem się z młodymi – Piotrkiem Gawęckim i Jackiem Kiełbem. Cieszę się, że Ryba zrobił niezłą karierę, zagrał w reprezentacji Polski, europejskich pucharach. Szanuje go za to, że mówi co myśli i piłkę traktuje z pasją, a to najważniejsze. Nie było mi dane zagrać z Pawłem Golańskim, czego mogę żałować, bo się pokazał na największych stadionach, a za mecz Polska – Portugalia zasłużył na pomnik. Wspomnienia zostały super, więc jest do czego wracać.
[promo]2383[/promo]
[promo]2385[/promo]
[promo]2387[/promo]
[promo]2389[/promo]