menu

Michał Mak po pucharowym starciu z Legią: Walczę o wyjściową jedenastkę

25 września 2015, 08:43 | Kaja Krasnodębska

Lechia Gdańsk przegrała w meczu 1/8 finału Pucharu Polski z Legią Warszawa 1:4. Honorowego gola dla lechistów zdobył Michał Mak.

Lechia Gdańsk przegrała w Warszawie z Legią
Lechia Gdańsk przegrała w Warszawie z Legią
fot. sylwester wojtas

W meczu z Legią ponieśliście kolejną porażkę. Jak sądzisz jakie są jej przyczyny?
Myślę, że kluczową rolę odegrały nasze błędy w defensywie podczas stałych fragmentów gry w wykonaniu gospodarzy. To właśnie po nich straciliśmy trzy bramki. Takie gole bolą najbardziej, gdyż wiem, iż łatwo można było im zapobiec.

Na boisku pojawiłeś się w przerwie. Miałeś uratować wynik, pomóc zespołowi podnieść się z niekorzystnego rezultatu. I w pewnym sensie zrobiłeś to, zdobywając gola.
Na pewno takie było założenie trenera, gdy wpuszczał mnie na murawę. Rzeczywiście, rozruszałem trochę tę grę, ale nie to jest najważniejsze. Zdobyta przeze mnie bramka też nie, gdyż nie dała awansu. W meczu liczy się jedynie końcowy wynik, który jest efektem pracy całej drużyny. Bardzo martwi mnie dzisiejszy rezultat. Kolejna porażka. Ostatnio w lidze ulegliśmy Piastowi, teraz musieliśmy uznać wyższość Legii w Pucharze Polski. Jedyne co nam pozostało to zrobić wszystko, aby nie powtórzyć tego scenariusza w niedzielnym starciu z Zagłębiem.

W dzisiejszym spotkaniu po raz pierwszy miałeś okazję dłużej zagrać u boku Milosa Krasicia. Jest to bardzo doświadczony i utytułowany piłkarz. Czy odczuwałeś to na boisku? Jak układała się wasza współpraca?
Nie trzeba wspominać w jakich klubach i z kim grał Milos. Jego doświadczenie i umiejętności sprawiają, że bezsprzecznie jest to zawodnik dużej klasy. Ogromną jakość w jego boiskowej postawie widać było nawet w starciu z Legią. Z mojej strony mogę powiedzieć, że współpraca z nim jest naprawdę fajna. Wiele mogę się od niego nauczyć.

Nie tylko przybycie Milosa Krasicia, ale też pojawienie się w drużynie Sławomira Peszki znacznie zwiększyło konkurencję na ofensywnych pozycjach. To bardzo doświadczeni piłkarze, mający za sobą lata spędzone w bardziej prestiżowych ligach niż Ekstraklasa. Jak zapatrujesz się w walkę o miejsce w pierwszym składzie?
Jak powszechnie wiadomo, Lechia dysponuje wyjątkowo szeroką jak na Polskę kadra. Dwóch, trzech zawodników konkurujących o jedną pozycję to w naszym zespole norma. To sprawia, że na wszystkich treningach i w każdym kolejnym meczu trzeba udowadniać trenerowi swoją przydatność. Pomimo sporej konkurencji będę walczył o wyjściową jedenastkę. Ilekroć wybiegam na boisko, moim celem jest pokazanie trenerowi, że może na mnie stawiać, na mnie liczyć.

Wydaje się, że zmiana szkoleniowca pozytywnie wpłynęła na twoją pozycję w zespole. Nowy trener pozwala ci częściej i dłużej pokazywać się na boisku niż Jerzy Brzęczek.
To prawda. Trener von Heesen dał mi czas, za który bardzo mu dziękuję. Dla mnie jest to jedynie impuls do cięższej pracy. Chcę wykorzystać otrzymaną szansę, pilnie trenować i strzelać jak najwięcej goli dla Lechii.

Notowała Kaja Krasnodębska

Więcej o PUCHARZE POLSKI


Polecamy