Michał Mak po meczu z Koroną: Biliśmy głową w mur
Dwa mecze - pięć straconych goli. GKS-owi bełchatów nie wiedzie się w ostatnim czasie najlepiej, a wczoraj drużyna Kamila Kieresia przegrała z Koroną Kielce 0:2. Po meczu bardzo rozgoryczony był Michał Mak, zawodnik bełchatowian.
fot. x-news
Michał Mak zaczął od tego, że on i jego koledzy wiedzieli, jak zagra ich rywala, ale mimo to przegrali. - Doskonale wiedzieliśmy, w jaki sposób będzie grała Korona, która koncertuje się tylko na stałych fragmentach gry trener mówił nam o tym - powiedział młody skrzydłowy.
Bełchatów po przerwie miał przewagę, ale nie potrafiła jej przekuć na okazje bramkowe. - Przyjechaliśmy tutaj po trzy punkty. Doskonale wiedzieliśmy, w jaki sposób będzie grała Korona, która koncertuje się tylko na stałych fragmentach gry. W drugiej połowie oni się cofnęli, grali bardzo mądrze, a my nie mogliśmy im zagrozić, może poza sytuacjami, które miałem ja i Bartek (Ślusarski - przyp. red.). My postawiliśmy wszystko na jedną kartę, ale nie udało się strzelić, biliśmy głową w mur. Musimy się wziąć w garść, bo zostały dwa mecze, a nasza dobra postawa w całej rundzie może zostać zaprzepaszczona przez te porażki - powiedział Michał Mak.
- Trener uczulał nas, że Paweł Golański ma dobre dośrodkowanie, a reszta zespołu jest wysoko i wygrywają te górne pojedynki. Korona to wykorzystali. A jak zespół prowadzi dwiema bramkami, to liczy na kontry i kielczanie postąpili podobnie - dodał zawodnik GKS-u.