Michał Góral (Stomil Olsztyn): Pokazałem, że radzę sobie w 1. lidze i nie są to dla mnie za wysokie progi
Za 19-letnim Michałem Góralem, wypożyczonym z Legii II Warszawa, pierwsza runda na zapleczu Lotto Ekstraklasy. Napastnik Stomilu Olsztyn strzelił trzy gole i zanotował trzy asysty. Porozmawialiśmy z nim o doświadczeniu, zebranym w Fortuna 1. Lidze, zbliżającym się mundialu reprezentacji U-20, a także o zachowaniu kibiców w Olsztynie. – Dużo rozmawiałem o tym z trenerem Kamilem Kieresiem, jeszcze zanim te komentarze się pojawiły, bo głównie graliśmy na wyjazdach. On mnie uświadomił, że nie ma sensu się przejmować. Dotarł do mojej głowy – stwierdził Góral.
Dla Ciebie runda jesienna w Stomilu była przeskokiem z trzeciej ligi do pierwszej. Czego nauczyłeś się w Olsztynie przez te kilka miesięcy? Czy coś Cię zaskoczyło, na przykład w samym funkcjonowaniu klubu?
Michał Góral: Na pewno przeskok był duży. Według mnie największą różnicą pomiędzy trzecią ligą a pierwszą jest intensywność gry i tempo, w jakim prowadzone są mecze. Jeśli chodzi o przeskok fizyczny w kontakcie z obrońcami, to nie ma takiej dużej różnicy. W trzeciej lidze też są poważni obrońcy, z którymi trzeba walczyć i pod tym względem trzecia liga dobrze przygotowuje, żeby wejść do tej jeszcze poważniejszej piłki. Główną różnicą, oprócz jakości samych zawodników, jest właśnie ta intensywność gry. Jeżeli chodzi o zaskoczenia… było wiele takich rzeczy, pomijając samą strukturę klubu i jego funkcjonowanie, bo cała ta otoczka wokół klubu, jest dla mnie zupełnie nowa, ale podchodzę do tego, jako do zdobywania kolejnego doświadczenia. Często może tak zdarzyć się w polskich klubach i im szybciej do tego przywyknę, to wyjdzie z korzyścią dla mnie.
Przychodząc do Stomilu, brałbyś w ciemno swoje dokonania w rundzie jesiennej: trzy bramki, trzy asysty i gol w Pucharze Polski?
W ciemno, to na pewno nie. Zakładałem, że będę miał trochę więcej bramek na koncie. Trzeba jednak brać, co jest i ten wynik nie jest najgorszy. Oczywiście, wymagam od siebie więcej i spodziewałem się, że strzelę więcej goli, ale to uczy mnie pokory. Muszę pracować, by zdobyć więcej bramek w rundzie wiosennej. Wierzę, że tak się stanie.
Ciężko będzie porównać trzecią ligę do pierwszej, ale która runda jesienna była dla Ciebie trudniejsza? Poprzednia, gdy z juniorów przeskoczyłeś do drugiej drużyny Legii, czy obecna, gdy z rezerw, grających w trzeciej lidze, zadebiutowałeś na zapleczu Ekstraklasy?
Poprzedniej jesieni dopiero wchodziłem do seniorskiej piłki, a przeskok pomiędzy Centralną Ligą Juniorów a trzecią ligą jest większy niż pomiędzy trzecią a pierwszą. Tam też mniej grałem, bo głównie wchodziłem z ławki rezerwowych. Przede wszystkim w Stomilu, gdzie walczymy o utrzymanie i ogólnie w pierwszej lidze jest większa presja niż w rezerwach, grających w trzeciej. Tam mniej się ją odczuwa.
Jakbyśmy zatrzymali się przy tej presji i tym, co słyszysz od kibiców na meczach, raczej Ci to nie pomaga…
Zdecydowanie nie. Dużo rozmawiałem o tym z trenerem Kamilem Kieresiem, jeszcze zanim te komentarze się pojawiły, bo głównie graliśmy na wyjazdach. On mnie uświadomił, że nie ma sensu się przejmować. Dotarł do mojej głowy i zgadzam się z nim, że opinie ludzi, znajdujących się poza sztabem szkoleniowym, czy też takich, których zdanie jest dla mnie ważne, nie mają kompletnie znaczenia. Fakt, że kibice będą coś do mnie krzyczeć z trybun, jest ostatnią rzeczą, którą się martwię. Dla mnie to totalny absurd.
Jak już wielokrotnie powtarzałeś, to trenerowi Kieresiowi zawdzięczasz, że jesteś w Olsztynie. W połowie sezonu w Stomilu doszło do zmiany trenera. Ty dochodziłeś wtedy do zdrowia po kontuzji i nie miałeś możliwości zaprezentować się Piotrowi Zajączkowskiemu, który do dyspozycji miał dwóch napastników – też młodzieżowców, ale potem i tak stawiał na Ciebie.
Bardzo cieszę się z tego, że choć zmienił się trener, to ja i tak dużo gram. To pokazuje, że mój wkład w zespół jest doceniany przez trenerów. Najważniejsze, że mam zaufanie u nowego szkoleniowca.
Podkreślałeś też, że dla Ciebie najważniejsza jest regularna gra na pierwszoligowych boiskach. Nie miałeś takiej myśli, że po zmianie trenera, w momencie, gdy Ty masz kontuzje, a koledzy mają możliwość zaimponowania nowemu szkoleniowcowi na treningu, możesz to miejsce w składzie stracić?
Można powiedzieć, że to był niefortunny moment na kontuzję i takie myśli mogły się pojawiać. Z drugiej strony, znałem swoją wartość i wiedziałem, na co mnie stać, dlatego myślałem, że gdy wrócę, to swoją postawą na treningach, jak i w meczach udowodnię, że to miejsce mi się należy. Sądziłem, że zajmie mi to więcej czasu, ale okazało się, że szybko to wszystko poszło.
Swego czasu pojawiały się też komentarze, że trener Jacek Magiera powołuje Cię do reprezentacji Polski U-20 dlatego, że Cię zna z Legii. Jakbyś to skomentował?
To już totalny absurd. Jedyną styczność, jaką miałem z trenerem Magierą, to gdy był szkoleniowcem pierwszej drużyny Legii, dość przypadkowo spotkałem się z nim w jednym z klubowych korytarzy. Rozmawialiśmy dosłownie trzy minuty. Nawet nie byłem na żadnym jego treningu. On też, gdy trenował „jedynkę”, miał wiele obowiązków, więc pewnie aż tak uważnie nie obserwował rezerw i juniorów. Pod tym względem nie miałem co liczyć na jakieś fory.
Tym bardziej pokazał to, gdy nie powołał Cię na ostatnie zgrupowanie…
To decyzja trenera. Nie wiem dokładnie, z jakich względów nie dostałem tego powołania, więc ciężko mi się do tego odnieść. Czuję, że jestem poważnym członkiem tej drużyny i mam zaufanie od trenera. Jeśli będę dobrze prezentował się w Stomilu, to mogę liczyć na kolejne powołania. Niezbyt się martwię, że mnie wtedy nie powołał. Na dodatek miałem problemy zdrowotne i nie wiadomo, czy byłem na sto procent przygotowany, by tam grać.
W przyszłym roku w Polsce odbędą się Mistrzostwa Świata U-20 i na pewno chciałbyś na nie pojechać. Do gry w pierwszym składzie na Twojej pozycji jest jednak kilku kandydatów. Jakbyś ocenił swoje szanse?
Na każdej pozycji jest konkurencja i kandydaci są poważni, ale z drugiej strony nie czuję się od nich gorszy, tym bardziej patrząc kto, gdzie i ile gra. Szansa na mój występ na mistrzostwach jest spora. Taki jest mój cel i do niego dążę. Wszytko, co robię i robiłem, gdy dowiedziałem się, że te mistrzostwa odbędą się w Polsce, robię pod kątem jak najlepszego przygotowania do występów na nich. Mam nadzieję, że to mi pomoże, by grać i pomóc drużynie w osiąganiu dobrych wyników.
Wracając do ligi, jakbyś podsumował swoją rundę jesienną w Stomilu?
Dostałem duży kredyt zaufania, zarówno od trenerów, jak i od klubu. Ogólnie jestem zadowolony z tej rundy. Nie jest łatwo wejść do pierwszej ligi i od razu dobrze sobie tam radzić. Wiele osób w młodym wieku odbiło się od niej. Pokazałem, że sobie w niej radzę i nie są to dla mnie za wysokie progi. W wielu meczach udowodniłem, że choć jestem młodym zawodnikiem, to potrafię ciągnąć zespół i być jednym z lepszych. To mnie motywuje do jeszcze większej pracy. Na pewno muszę popracować nad skutecznością. W Stomilu nie mam wielu sytuacji w meczu. Muszę popracować nad tym, by je od razu zamieniać na bramki. Nie mogę liczyć na to, że w trakcie jednego spotkania będę miał po trzy, cztery sytuacje, z czego jedną strzelę i będzie super. Mogę liczyć na jedną, którą trzeba wykorzystać za pierwszym razem. Kolejną rzeczą do poprawy jest stabilizacja w grze. Jestem głównym napastnikiem w Stomilu i dużo się ode mnie wymaga. Mam wiele dobrych meczów, ale po nich przychodzą te gorsze. Muszę trzymać we wszystkich odpowiedni poziom, a nie schodzić poniżej niego.
Twój najlepszy mecz?
Postawiłbym na mecz z GKS-em Jastrzębie. Co prawda, nie wykorzystałem rzutu karnego w końcówce, jednak miałem wewnętrzne poczucie, że dobrze grałem i dużo zrobiłem na boisku: strzeliłem gola, miałem udział przy kilku sytuacjach, oddałem kilka strzałów i wypracowałem karnego. Nie wykorzystałem go, ale to właśnie po tym meczu miałem swego rodzaju satysfakcję z tego, jak radzę sobie na pierwszoligowych boiskach.
W takim razie… najgorszy mecz w Twoim wykonaniu?
Takich meczów było sporo. Gdy drużyna przegrywa, a ja nie zdobywam bramki, ani nie mam asysty, to mało kiedy jestem z siebie dumny. Ciężko wskazać tylko jeden. Takie spotkania dają mi do myślenia nad tym, ile pracy muszę jeszcze włożyć, by wejść na odpowiedni poziom.
Co Twoim zdaniem mogło pójść nie tak w Stomilu? Początek rundy był dobry, potem pojawiały się opinie, że dalekie wyjazdy obijają się na Waszej formie, a to na końcowych rezultatach, aż w pewnym momencie coś popsuło się jeszcze bardziej i choć na chwilę uciekliście ze strefy spadkowej, to jesieni dobrze nie zapamiętacie.
Można tak powiedzieć, ale trzeba brać pod uwagę potencjał całego klubu i naszej drużyny. Celem przed sezonem było utrzymanie się w lidze. Ciężko oczekiwać od nas, że nagle zaczniemy bić się o awans. Paradoksalnie, te mecze na początku rundy były naprawdę dobre w naszym wykonaniu i mogliśmy z nich wyciągnąć jeszcze więcej, a to dałoby nam bezpieczne miejsce w tabeli. Zawiodła nas skuteczność, a przez to mamy tyle punktów, ile mamy. Nie jest tak super, jakby się chciało, ale ciężko liczyć na coś więcej. Musimy skupić się na tym, by wygrywać i punktować z rywalami, którzy są w naszym zasięgu.
Swoją przyszłość na rundę wiosenną wiążesz ze Stomilem?
Ciężko teraz deklarować, co będzie za dwa lub trzy miesiące, więc z tym bym poczekał. Jeśli sytuacja w klubie będzie w miarę stabilna i zaufanie, co do mojej osoby będzie takie, jak do tej pory, to osobiście bardzo bym chciał zostać w Stomilu na kolejną rundę, rozwijać się i walczyć z drużyną o sukces, czyli o utrzymanie się w lidze. Chcę do końca sezonu walczyć z tym zespołem i pomóc mu w osiągnięciu celu.
Rozmawiała: Joanna Sobczykiewicz
1. LIGA w GOL24
Więcej o 1. LIDZE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy