Ruch był tak blisko! "Czerwień" bramkarza i karny w dogrywce dały awans Metalistowi
Tym razem heroiczna walka do ostatnich sekund spotkania nie dały awansu Ruchowi Chorzów. W meczu z Metalistem Charków Niebiescy bramkę stracili dopiero w 105. minucie, z rzutu karnego, po czerwonej kartce dla bramkarza Krzysztofa Kamińskiego, pokazanej za brutalny faul. Mimo odpadnięcia z Ligi Europy Ruch nie ma jednak najmniejszych powodów do wstydu.
Piłkarze z Chorzowa rozpoczęli spotkanie bardzo spokojnie, oddając pole rywalowi. Polacy cofnęli się na własną połowę, czekając na to, co zrobi rywal i wykorzystać ewentualne okazje do kontrataku. W związku z tym Metalist miał sporą przewagę w posiadaniu piłki, zdecydowanie częściej przebywał na połowie przeciwnika, co jednak nijak nie przekładało się na sytuacje bramkowe. Ruch mądrze się bronił, akcje przerywane były przez obrońców, a Krzysztof Kamiński musiał tylko co jakiś czas złapać niegroźną piłkę, zmierzającą w stronę jego bramki.
Po raz pierwszy rzeczywiste zagrożenie pod bramką Ruchu mogło pojawić się w 28. minucie, gdy gospodarze wychodzili trzech na trzech, ale akcję skutecznym wybiciem przerwał Piotr Stawarczyk. Pięć minut później bardzo dobrą akcję skonstruował zespół Jana Kociana. Rozpoczęła się dość przypadkowo, od wybicia jednego z obrońców, który nie chciał stracić piłki na własnej połowie i posłał ją do przodu. Los chciał, że trafiła akurat do Jakuba Kowalskiego, ten dobrze zabrał się i ruszył prawą stroną boiska. Niewiele brakowało, by znalazł się w sytuacji sam na sam z Bohdanem Shustem, jednak sytuację w ostatniej chwili uratował Papa Gueye, blokując skrzydłowego „Niebieskich”.
TO były najważniejsze okazje z obu stron w pierwszej połowie spotkania. Ruch nie wystraszył się Metalista, oddał mu pole tylko po to, by spokojnie poczekać na swoją okazję. Gracze trzeciego zespołu Ekstraklasy w minionym sezonie nie chcieli od razu rzucać się do ataku, próbowali pograć mądrze i wychodziło im to całkiem nieźle. Na tyle, że do przerwy ciężko było wskazać stronę, która byłaby bliżej zwycięstwa.
Po przerwie gra się nieco otworzyła, ale na pierwsze groźne sytuacje znów musieliśmy trochę poczekać. W 64. minucie było bardzo groźnie pod bramką Ruchu, goście w żaden sposób nie potrafili przerwać rozgrywanej przez piłkarzy Metalista akcji. W końcowej fazie Stawarczyk zdołał zablokować jednego z rywali, przypadkowo zagrywając piłkę do kolejnego. Na szczęście i jego chorzowianie zdołali zatrzymać, cała akcja skończyła się więc tylko rzutem rożnym.
Był to poważny sygnał ostrzegawczy dla podopiecznych Kociana, którzy po raz pierwszy w tym meczu stracili kontrolę nad przebiegiem sytuacji. W 71. minucie chorzowianie przyglądali się tylko dwójkowej akcji Cleitona Xaviewra z Volodomyrem Homenyukiem, zakończonej kąśliwym strzałem tego drugiego, po którym piłkę złapał Kamiński.
Piłkarze Ruchu nawet nie próbowali odpowiedzieć na ataki rywala. W drugiej połowie chorzowianie wyraźnie nastawili się na utrzymanie bezbramkowego rezultatu, z czasem przestali nawet szukać okazji do kontrataku. Ruch nie sprawiał żadnego zagrożenia pod bramką Metalista, ten natomiast walił głową w mur. Gracze z Charkowa nie mieli pomysłu na sforsowanie defensywy „Niebieskich”, która co prawda spisywała się chwilami niepewnie, ale wciąż skutecznie.
Gracze Ruchu najwyraźniej swoją postawą uśpili przeciwników i w samej końcówce mogli to bezlitośnie wykorzystać. Chorzowianie wyszli trójką z groźnym kontratakiem, zakończonym strzałem Marka Zieńczuka, świetnie obronionym przez ukraińskiego golkipera. Szkoda, bo to mogła być akcja meczu, dająca Polakom awans do fazy grupowej Ligi Europy.
Ostatecznie w regulaminowym czasie gry żaden zespół nie zdołał zdobyć gola, co przy bezbramkowym remisie w pierwszym meczu dało dogrywkę.
W dodatkowym, czasie gry Metalist wyraźnie przeważał. Pięć minut po rozpoczęciu dogrywki gospodarze mieli świetną okazję, by wyjść na prowadzenie, jednak uderzenie Denysa Kulakova bardzo dobrze obronił Kamiński. W kolejnej sytuacji chorzowski golkiper popełnił poważny błąd – wychodząc z bramki z zamiarem piąstkowania piłki nie trafił ją, a z całym impetem uderzył Homenyuka. Sędzia wyrzucił go z boiska, a jedenastkę wykorzystał Xavier, pokonując wprowadzonego na boisko Kamila Lecha.
W końcówce chorzowianie mogli jeszcze doprowadzić do remisu, ale bramkarz Metalista obronił dwa groźne strzały piłkarzy Ruchu. Dzięki temu Metalist wygrał 1:0 i wywalczył awans do fazy grupowej. Ruch zakończył swój udział w europejskich pucharach i trzeba przyznać, że nie ma się czego wstydzić. Chorzowianie pokazali się w eliminacjach LE z dobrej strony i naprawdę niewiele brakowało, by odnieśli sukces.