Legia - Metalist LIVE! Duda daje prowadzenie Wojskowym
Połowa rozrywek w fazie grupowej już nami. W tej części Ligi Europy legioniści radzili sobie po prostu znakomicie. Trzy wygrane mecze i już tylko kilka punktów dzieli piłkarzy Henninga Berga od awansu do następnej rundy. Istnieje olbrzymie prawdopodobieństwo, że jeżeli dzisiaj wygrają z Metalistem, to o grę na wiosnę będą już spokojni.
Czy wielu przed rozpoczęciem sezonu spodziewaliby się takiej sytuacji Legii w europejskich pucharach? Wiadomo, że kibice oczekiwali awansu do Ligi Mistrzów – rozgrywek, w których żadna polska drużyna w XXI wieku nie zagrała. Koniec końców, błąd organizacyjny wyrzucił „Wojskowych” za dalszej fazy kwalifikacji do Champions League. Została jedynie mniej prestiżowa Liga Europa. I w niej legioniści, koncentrując się bardziej na wynikach, a nie stylu, wypadają wyśmienicie. W tym sezonie jeszcze nie przegrali (nie wliczając przyznanego Celtikowi walkoweru) i bardzo prawdopodobne, że wywalczą awans do wiosennej części tych rozgrywek. Dla wszystkich jest to miła odmiana w stosunku do poprzedniej edycji LE, w której warszawianie wypadli dość kompromitująco, przegrywając aż pięć spotkań w fazie grupowej.
Legia ma awans na wyciągnięcie ręki albo dokładniej w zasięgu celnego trafienia do siatki, a przy tym zachowania czystego konta. Trzy punkty są praktycznie gwarantem spokoju i przywitania się z wiosenną częścią rozgrywek (co nieco zależy również od drugiego dzisiejszego meczu w tej grupie – jeżeli wynik będzie inny niż wygrana Lokeren, to legioniści, wygrywając, bez problemów awansują dalej) - Mamy bardzo dobrą sytuację w grupie, ale awans nie jest jeszcze pewny. To jest piłka nożna. Zrobimy jednak wszystko, aby awansować do 1/16 finału. Dla nas mecz z Metalistem jest bardzo ważny również w kontekście zdobywania doświadczenia – przyznał wczoraj trener gospodarzy Henning Berg.
Bardzo podobnie myśli pomocnik mistrzów Polski, Mateusz Szwoch - Musimy wykorzystać tę szansę. W trzech pierwszych zaprezentowaliśmy się znakomicie, zdobyliśmy dziewięć punktów, w tym aż sześć na wyjeździe. Byłoby świetnie wygrać jutro i przypieczętować awans u siebie, ale nawet jeśli się nie uda, to będziemy mieli jeszcze na to szansę w kolejnych spotkaniach – stwierdził były zawodnik Arki Gdynia. Dzisiaj być może w końcu zadebiutuje w europejskich pucharach - Oczywiście o tym marzę, bo właśnie po to tutaj przyszedłem – przyznał Szwoch, czy też „Szwochinho”, jak mawia o nim prezes Bogusław Leśnodorski. Pytanie odnośnie tego zawodnika jest proste: jeżeli zagra, to na jakiej pozycji? Wydaje się, że Berg docelowo widzi go na skrzydle, gdzie zresztą zagrał ostatnio z Ruchem - To dla mnie nowość, bo w sumie nigdy w życiu nie grałem na tej pozycji. Czas działa jednak na moją korzyść i na pewno będę się uczył gry na skrzydle, bo nie jest łatwo się przestawić, ale nie ma też tragedii. W końcu jest to pozycja w ofensywie, a do tego jestem chyba stworzony – zaznaczył po niedzielnym meczu młody piłkarz.
Czy Szwoch dostanie szansę, nie mamy pojęcia, ale praktycznie pewne jest to, że Berg wystawi jak najmocniejszy skład, żeby po raz kolejny powalczyć o komplet punktów. Problemu nie powinny nawet stanowić kontuzje kluczowych zawodników, jak Brzyski czy Radović. W końcu przeciwnikiem jest Metalist Charków. Drużyna, która sportowa wygląda po prostu słabo. W trzech dotychczasowym meczach fazy grupowej nie zgromadziła bowiem nawet punktu. Zespół, który ucierpiał personalnie wskutek konfliktu na Ukrainie, inaczej mówiąc z klubu zwiewał kto mógł, piłkarze ewakuowali się masowo. Zresztą, drużyna z Charkowa na ostatnim odcinku drogi do fazy grupowej wyeliminowała Ruch Chorzów, ale do rozstrzygnięcia tamtego dwumeczu była jeszcze potrzebna dogrywka. Niby legioniści pierwsze spotkanie z Metalistem wygrali tylko 1:0, ale trudno inaczej postawić ich przed dzisiejszym meczem aniżeli w roli faworytów.
Trener stołecznej drużyny podchodzi do spotkania spokojnie i ze sporą dozą ostrożności - Nie zgadzam się, że jesteśmy zdecydowanym faworytem. Metalist jest bardzo doświadczonym zespołem, który może pozwolić sobie na wielkie transfery, a nasz pierwszy mecz był wyrównany. Takiego spotkania spodziewam się także jutro. Nasz rywal to silny zespół, na którego korzyść na pewno będzie przemawiać to, że kilku zawodników doszło już do siebie po kontuzjach. Ukraińcy jeszcze nie wygrali w grupie, ale z drugiej strony każde spotkanie przegrywali tylko jedną bramką. Spodziewamy się ciężkiego meczu – przyznał norweski szkoleniowiec, potwierdzając przy tym, że mimo, iż Metalist jest outsiderem grupy L, to dzisiejsze spotkanie wcale nie będzie spacerkiem, jak co niektórzy starają się przekonywać.