Mecz Sandecja Nowy Sącz - Jagiellonia Białystok już w piątek
Wypożyczony z Jagiellonii do Sandecji Nowy Sącz Jonatan Straus będzie miał w piątek okazję, by spotkać się ze swoimi kolegami z Białegostoku.
fot. Wojciech Wojtkielewicz
- Niestety, chyba właśnie tylko się spotkać z kolegami, bo z grą może być ciężko - zauważa lewy obrońca, który przed sezonem trafił z Jagi do beniaminka ekstraklasy. - W Sandecji tak naprawdę nie dostałem swojej szansy i trzeba będzie zimą pomyśleć o skróceniu wypożyczenia i poszukania sobie jakiegoś klubu, choćby w pierwszej lidze, w którym będę mógł się rozwijać i regularnie grać - dodaje.
Straus, który w Jagiellonii spędził blisko siedem lat, nie ukrywa, że w Białymstoku czuł się doskonale i zmiana otoczenia spowodowana była chęcią rozgrywania większej ilości minut, niż miało to miejsce w Jagiellonii. Problem w tym, że w Sandecji również jest z tym blado. Jesienią pojawiał się na boisku epizodycznie.
- Na początku wszystko wyglądało fajnie. Grałem w sparingach, trener był zadowolony i można było być dobrej myśli. Niestety, w ostatniej chwili trafili do nas Tomasz Brzyski i Patrik Mraz i rywalizacja na lewej obronie stała się bardzo mocna. Trener ma wybór, a ja muszę to szanować - tłumaczy Straus.
Wypożyczony z Jagi zawodnik nie ukrywa, że w piątek będzie miał rozdarte serce, bo na boisku będą walczyć byli i obecni koledzy z drużyny.
- Przyjeżdża zespół, w którym spędziłem trochę czasu i mam do niego sentyment, ale obecnie reprezentuję Sandecję, więc będę po jej stronie. Potrzebujemy punktów, bo walczymy o utrzymanie się. Jagiellonia jest w innej sytuacji, ma trochę inne cele. Nie gra może pięknej piłki, ale wygrywa wiele meczów jedną bramką, czego nam właśnie trochę brakuje - zauważa Straus.
W Sandecji nikt się jednak Jagiellonii nie obawia, bowiem beniaminek w tym sezonie już raz pokonał żółto-czerwonych i to na ich terenie, odnosząc premierowe zwycięstwo w ekstraklasie. Do meczu z białostoczanami przystąpi ponadto podbudowany remisem 2:2 z mistrzem Polski - Legią Warszawa.
- W tym sezonie gramy trochę w kratkę. Z drużynami z czuba tabeli osiągamy niezłe wyniki, ale gorzej nam się wiedzie z rywalami teoretycznie w zasięgu. Sam jestem ciekaw, jak zagra Jagiellonia, bo być może spotkają się dwa zespoły, nastawione na kontrę. Jaga ostatnio tak zagrała przeciwko Pogoni Szczecin i to przyniosło efekt - dodaje Straus.
Jutrzejsze spotkanie zostanie rozegrane w Niecieczy, gdyż stadion w Nowym Sączu nie spełnia ekstraklasowych wymagań. Sandecja czuje się jednak tam dość dobrze, bo jako gospodarz przegrała tylko dwukrotnie.
- Niby tak, ale to jednak nie to samo, co grać u siebie. Z Nowego Sącza to półtorej godziny jazdy, więc nie każdy kibic jest w stanie dotrzeć na spotkanie. Zresztą, każdy z nas czuje, że to nie jest nasz dom i występujemy w Niecieczy tylko gościnnie. Mam nadzieję, że szybko powstanie w Sączu odpowiedni stadion i sytuacja będzie wreszcie normalna - kończy Straus.