Mecz Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk. Uważajcie, bo Lechia to przyczajony tygrys
Patrząc na tabelę można powiedzieć, że jesteśmy faworytem. Ale znamy siłę rywala i na pewno czeka nas niezwykle trudne spotkanie - mówi przed dzisiejszym meczem z Lechią Gdańsk Taras Romanczuk, pomocnik Jagiellonii.
fot. Przemysław Świderski
W życiu ukraińskiego piłkarza nastąpiła wczoraj wielka zmiana. Romanczuk dostał bowiem polskie obywatelstwo.
- Trwało to dokładnie 12 miesięcy, bo dokumenty złożyłem 23 lutego 2017 roku. Jestem bardzo dumny i szczęśliwy - komentuje białostocki piłkarz. - Oczywiście, najlepiej byłoby uczcić to wielkie wydarzenie golem, ale jeśli strzeli ktoś inny i wygramy, to też będzie wspaniały prezent z okazji uzyskania przeze mnie obywatelstwa Polski - dodaje.
Romanczuk może być raczej spokojny o miejsce w podstawowym składzie, ale na środku linii pomocy dojdzie w białostockiej drużynie do zmiany, w porównaniu do ostatniego spotkania z Cracovią. Ze składu z powodu kontuzji wypada bowiem drugi defensywny pomocnik - Bartosz Kwiecień.
- Bartek ma poważny uraz, ale na szczęście nie na tyle, żeby go wyeliminował z gry do końca rundy. Wszystko wskazuje na to, że będzie do naszej dyspozycji już po marcowej przerwie reprezentacyjnej. Zawsze szkoda, gdy spotyka to zawodnika, który długo walczył i ciężko pracował, aby wywalczyć sobie to miejsce w składzie - mówi trener Ireneusz Mamrot, cytowany przez portal klubowy jagiellonia.pl. - Ale patrzę na to tak, że mam szeroką kadrę i ktoś musi teraz wejść za niego i zagrać na równie dobrym poziomie - dodaje.
Szkoleniowiec ma ból głowy z obsadą pozycji bramkarza
Rywalizacja na środku pomocy jest duża i miejsce Kwietnia może zająć Rafał Grzyb, Piotr Wlazło lub Dawid Szymonowicz. Kolejną niewiadomą wydaje się być pozycja bramkarza i o ile ból głowy może być pozytywny, to taki ma trener Mamrot. Niekwestionowanym numerem jeden był jesienią Marian Kelemen. Słowak wyleczył już kontuzję i w spotkaniu z Cracovią zasiadł na ławce rezerwowych. Teoretycznie powinien teraz wybiec już w podstawowej jedenastce. Tyle, że Mariusz Pawełek nie dał żadnego powodu, by zostać usunięty z wyjściowego składu. Przeciwnie, w dwóch dotychczasowych spotkaniach zachował czyste konto i jak najbardziej zasługuje na to, by grać także z Lechią.
- Oby tylko nasz trener miał takie kłopoty. Rywalizacja zawsze jest czymś dobrym i służy drużynie. A kto wystąpi? To pytanie nie do mnie i nawet gdybym wiedział, zachowałbym to dla siebie - śmieje się Romanczuk.
Pole manewru białostockiego sztabu szkoleniowego zwiększy powrót do kadry Jakuba Wójcickiego, nieobecnego podczas ostatniego starcia z Pasami. Wydaje się jednak, że pozycja na prawej stronie obrony Łukasza Burligi także jest na razie niezagrożona.
Walka na polnych drogach, zamiast ścigania na autostradzie
Jeśli jakiś zespół w ekstraklasie zajmuje dużo niższe miejsce niż wskazuje jego potencjał kadrowy, jest to właśnie Lechia. Używając motoryzacyjnej przenośni, gdańszczanie mają uznane jak na polskie warunki marki - jaguary, ferrari i porsche. Owszem, może są to nieco starsze modele ze sporym przebiegiem, ale wciąż mające ogromne możliwości. Tymczasem coś szwankuje i zamiast ścigać się na autostradzie o mistrzostwo Polski, zanosi się na walkę na polnych drogach o utrzymanie w elicie.
- Wiadomo, że bracia Paixao i Sławomir Peszko to motory napędowe Lechii. Szczególnie Marco jest nie tylko snajperem, ale też sam jest w stanie stworzyć sobie sytuację bramkową. Jest to napastnik silny, kreatywny, który potrafi się utrzymać przy piłce - zaznacza szkoleniowiec Jagi.
Oprócz wymienionych przez białostockiego trenera zawodników, barw gdańskiego klub bronią jeszcze chociażby: bardzo dobry golkiper Dusan Kuciak, pomocnicy - Serb Milos Krasić oraz Polacy Ariel Borysiuk i Damian Łukasik. Nawet groźna kontuzja, jakiej w przegranym 0:2 meczu z Piastem Gliwice doznał kadrowicz Rafał Wolski nie zmienia tego, że drużyna z Wybrzeża przypomina przyczajonego tygrysa, który może w każdej chwili skutecznie zaatakować.
- Kwestią czasu jest, kiedy Lechia odpali. My musimy zrobić wszystko, żeby to nie miało miejsca już w piątek, ale aby wygrać, trzeba będzie rozegrać bardzo dobre spotkanie, najlepsze z dotychczasowych - przekonuje trener Mamrot.
Szkoleniowiec ma rację, bo rywal jest podrażniony znalezieniem się blisko strefy spadkowej i blamażem w meczu z Piastem. Ale kiedy jesienią przyszła katastrofa w postaci klęski u siebie z Koroną Kielce 0:5, gdańszczanie błyskawicznie podnieśli się i wygrali w Gdyni 1:0 prestiżowe derby z Arką. To daje do myślenia.
Szyki obu ekipom może pokrzyżować pogoda, bo do Polski zbliża się fala mrozów. Prognozy na dzisiejszy wieczór nie są jednak aż tak fatalne.
- Jeśli nie zdarzy się coś niezwykłego, to rozegranie spotkania nie jest zagrożone. Instalacja podgrzewająca murawę działa i z pewnością przygotujemy boisko najlepiej, jak na to pozwolą warunki pogodowe - mówi Adam Popławski, prezes spółki Stadion Miejski.
- A my liczymy na naszych fanów i ich doping z trybun. Obiecuję, że postaramy się rozgrzać ich dobrą grą i zwycięstwem - dodaje Romanczuk.
Dzisiejszy mecz rozpocznie się o godz. 20.30. Transmisja w stacji Canal + Sport.
Program 24. kolejki
Piątek: Zagłębie Lubin - Arka Gdynia (godz. 18), Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk (20.30).
Sobota: Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Sandecja Nowy Sącz (15.30), Pogoń Szczecin - Wisła Płock (18), Cracovia Kraków - Legia Warszawa (20.30).
Niedziela: Piast Gliwice - Wisła Kraków (15.30), Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze (15.30), Korona Kielce - Lech Poznań (18).