Mateusz Zając: Podglądam Kamila Glika i Michała Pazdana
- Miło wspominam czas spędzony na Cyprze - mów Mateusz Zając obrońca kadry Polski do lat 20 i syn Bogdana Zająca, asystenta Adama Nawałki.
fot. Krzysztof Kapica
Szwajcarzy wysoko zawiesili wam poprzeczkę...
Mieliśmy troszeczkę problemów w pierwszej połowie i rywale stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji. Dotrwaliśmy jednak do przerwy, a po zmianie stron byliśmy już lepiej zorganizowani i to my mieliśmy swoje szanse. Sam miałem dobrą okazję. Skończyło się na bezbramkowym remisie i cieszy, że zagraliśmy na „zero” z tyłu.
Trener Gęsior miał w przerwie do was pretensje?
Było bardzo spokojnie. Omówiliśmy sobie kilka rzeczy i to podziałało.
Tak na dobrą sprawę dopiero się poznajecie jako drużyna...
Ja jestem w niej debiutantem i z chłopakami trenowałem zaledwie kilka dni. Z każdym meczem powinno być coraz lepiej.
Z tatą będziesz rozmawiał o swoim debiucie w tej reprezentacji?
Na pewno będzie wydzwaniał (śmiech).
Tata jest surowym recenzentem?
Spokojnie do tego podchodzi. Na pewno porozmawiamy o mojej grze i ją przeanalizujemy.
Ten środek defensywy masz już zapisany w genach?
Przez wiele lat grałem w ataku, ale jak urosłem to zostałem przesunięty do tyłu i tak już zostało.
Kiedy twój tata grał w ligach zagranicznych podróżowałeś razem z nim?
Na Cyprze mieszkaliśmy prawie 2,5 roku. Byliśmy też w Chinach, a także w Austrii. Miło wspominam ten czas, szczególnie fajnie było na Cyprze, gdzie jest świetny klimat.
Właśnie tam zaczynałeś przygodę z piłką?
Coś tam próbowałem kopać (śmiech). Chodziłem trzy razy w tygodniu na treningi. To były moje prawdziwe początki.
Często masz okazję bywać na Podkarpaciu?
Jestem na każdych świętach i kiedy tylko mogę to staram się przyjeżdżać. To mój drugi dom. Na meczu ze Szwajcarią było sporo rodziny, a więc adrenalina była ciut większa.
Przed wami mecz z Włochami, a więc poprzeczka pójdzie jeszcze wyżej...
Najpierw musimy przeanalizować mecz ze Szwajcarią i wyciągnąć z niego odpowiednie wnioski. Do Włoch jedziemy walczyć o zwycięstwo.
Obecnie jesteś piłkarzem Legionovii Legionowo. W Wiśle Kraków nie było szans się przebić?
Szkoda, że nie dostałem więcej szans, ale takie jest życie. Cały czas muszę mocno pracować, a wszystko będzie szło w odpowiednią stronę. Po cichu liczę, że jeszcze kiedyś do Wisły wrócę.
Z Legionovią początek sezonu mieliście słaby i dopiero w ostatnich kolejkach zaczęliście punktować. Z czego to wynika?
Do drużyny przyszło chyba siedemnastu nowych ludzi i dopiero się zgrywamy. Te przegrane mecze nie wyglądały źle w naszym wykonaniu, ale za każdym razem czegoś brakowało. W końcu się jednak przełamaliśmy i teraz powinno być już tylko lepiej.
Masz może jakiegoś obrońcę, na którym się wzorujesz?
Staram się podglądać naszych reprezentantów, czyli Kamila Glika i Michała Pazdana. Obaj to świetni piłkarze i na nich się wzoruję.
Myślałem, że wymienisz Arkadiusza Głowackiego...
Faktycznie, jego gra też może imponować i można się od niego wiele nauczyć.