Mateusz Możdżeń: Szkoda, że tak późno dostałem szansę
W piątkowym meczu z Widzewem Łódź Mateusz Możdżeń po raz pierwszy w rundzie wiosennej pojawił się na boisku od pierwszej minuty. Zaliczył bardzo dobry występ, zdobył bramkę i asystował przy trafieniu Hamalainena. – Miałbym ogromne pretensje do siebie, gdybym nie wykorzystał szansy – stwierdził po spotkaniu.
fot. Marek Zakrzewski
Ostatnio pojawiałeś się na boisku, wchodząc z ławki rezerwowych. Teraz wyszedłeś w podstawowym składzie i pokazałeś, że zasługujesz na grę.
Dostałem kredyt zaufania i szansę gry w pierwszym składzie po raz pierwszy w rundzie wiosennej. Miałbym ogromne pretensje do siebie, gdybym jej nie wykorzystał, gdybyśmy nie wygrali tego meczu. Spotkanie ułożyło się fajnie, szkoda tylko, że tak późno dostałem tę szansę. Ale to już przeszłość, nie cofnę czasu i nie zmienię tego, co było. Cieszę się z tego, co wyszło dzisiaj.
W pierwszej połowie bardzo często graliście na pograniczu spalonego. Takie były założenia taktyczne?
Myślę, że to Widzew zagrał wysoko. To jest trochę dziwne, bo myśleliśmy raczej, że się schowa, odda nam piłkę i będzie czekał na kontrataki. Ale wyszło inaczej. Moim zdaniem te nasze spalone wynikały po prostu z gry, czysty przypadek.
W przerwie w szatni było gorąco, czy raczej chłodna analiza ustawienia taktycznego?
Raczej ze spokojem skupiliśmy się na taktyce. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu nie wyglądała może super, ale stworzyliśmy sobie sytuacje, brakowało tylko kropki nad „i” w postaci bramki. Także było spokojnie. Twarde, męskie słowa nie padły, przeanalizowaliśmy ustawienie i wyszliśmy na drugą połowę.
Czujecie już, że macie mistrzostwo na wyciągnięcie ręki? Jeżeli wygracie pozostałe cztery mecze, to nikt wam nie odbierze tytułu.
No właśnie, mało tych meczów nie jest. Nie popadamy w żaden huraoptymizm. Fajnie, że ciągniemy serię zwycięstw, ale jakiekolwiek nasze potknięcie zmienia diametralnie sytuację. Zmienia myślenie dziennikarzy, a także nasze. Dlatego normalnie przygotowujemy się do meczu w Warszawie - tak samo, jak do każdego innego. To, że rywalem jest akurat Legia na pewno dodaje smaczku, myślę jednak, że nie będzie to żaden mecz o mistrzostwo, a po prostu kolejna walka o trzy punkty. Potem są następne trzy kolejki i w nich również trzeba walczyć.
Myślisz, że odsunięcie Ljuboi od składu Legii może mieć negatywny wpływ na ten zespół?
To jest ich problem. A czy będzie miało negatywny wpływ? Myślę, że Legia ma na tyle mocny skład, że będą mieli kim go zastąpić.
Rozmawiał w Poznaniu Wojciech Maćczak/Ekstraklasa.net
Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.