menu

Mateusz Bochnak, wychowanek Pogoni: Droga do ekstraklasy była kręta, ale się udało

8 lutego 2023, 12:47 | Jacek Żukowski, Gazeta Krakowska

PIŁKA NOŻNA. Wychowanek Pogoni zimą przeszedł z pierwszoligowego Chrobrego Głogów do ekstraklasowej Cracovii. Spełnił marzenia, ale i podjął pewne ryzyko.

Mateusz Bochnak do niedawna grał w Chrobrym Głogów.
Mateusz Bochnak do niedawna grał w Chrobrym Głogów.
fot. Piotr Krzyżanowski/Polska Press

Dlaczego wybrał pan akurat Cracovię?
Mateusz Bochnak: Myślę, że zadecydował potencjał klubu, całokształt. Z tych opcji, które miałem, była to najlepsza propozycja. Klub jest stabilny, jest dość wysoko w tabeli, gra o wyższe miejsca, więc to mnie skłoniło do przyjścia. Poza tym jest świetna baza treningowa, wszystko jest poukładane. Poza tym Kraków to duże, fajne miasto, więc to też jest dodatkowy plus. Możliwość dostania się do ekstraklasy była kluczowa. Cracovia była najbardziej zdeterminowana, by pozyskać mnie już zimą. Inne kluby oferowały kwoty, które nie satysfakcjonowały Chrobrego, albo kontrakt proponowano od lipca. Cracovia potrafiła dogadać się z Chrobrym, który nie bardzo chciał mnie puścić. To, że trafiłem do Cracovii już teraz jest dobre, bo mam dodatkowy czas na wdrożenie się do drużyny.

Jest pan wychowankiem Pogoni Szczecin. Był pan w jej kadrze wiosną 2017 r. Nie udało się jednak zadebiutować w ekstraklasie, dlaczego?
Byłem młodym chłopakiem, wchodziłem do drużyny rezerw. Miałem kilka dobrych meczów w rezerwach. Kadra pierwszego zespołu w końcówce sezonu była trochę w rozsypce. Trener dał mi i jeszcze jednemu koledze szansę pojechania na mecz, ale nie liczyłem na wiele. To była forma obycia się z atmosferą ekstraklasy.

Pochodzi pan ze Szczecina i zapewne zna klimaty kibicowskie. Nie miał pan obiekcji w wyborze Cracovii, bo wiadomo, że fani Pogoni i „Pasów” nie darzą się sympatią, delikatnie mówiąc?
Wiem, że są zaszłości. Jestem wychowankiem Pogoni, ale, szczerze mówiąc, nie miałem dylematu. Patrzyłem na swój rozwój, na to, co mogę zyskać, przychodząc do Cracovii.

Gdyby się zdarzyło, że zagra pan wiosną w meczu Pogoń - Cracovia, to nie zadrży panu noga?
Nie, to będzie dodatkowy smaczek, bo nie będzie to zwyczajny mecz. Pojawi się dodatkowa motywacja, by się pokazać i spróbować udowodnić sobie, że mogę wiele zdziałać. Fajnie by było, gdybym strzelił bramkę. To byłoby wydarzenie, bo będzie wielu znajomych i rodzina na trybunach.

A cieszyłby się pan po zdobytym golu?
Nie myślałem jeszcze o tym. Na razie stawiam sobie małe cele - debiut i łapanie coraz większej liczby minut, a z Pogonią w kwietniu na pewno chciałbym zagrać i się pokazać z dobrej strony.

Ekstraklasa to będzie dla pana duży przeskok?
Myślę, że na pewno będzie różnica. Dlatego chciałem, by transfer wyszedł już zimą, żebym miał trochę czasu na dostosowanie się, bo wiedziałem, że będę czuł przeskok, że w ekstraklasie są lepsi zawodnicy. Rozmawiałem z kilkoma kolegami z Chrobrego, którzy grali już w ekstraklasie i mówili mi, że jest szybsze tempo gry, więcej indywidualności i że częściej przeciwnik potrafi wykorzystać każdy twój najmniejszy błąd.

Jeszcze trzy sezony temu grał pan w Błękitnych Stargard w II lidze.
Wróciłem z wypożyczenia z Pogoni Siedlce do Pogoni Szczecin i powiedziano mi, że nie ma dla mnie miejsca. Poszedłem do Błękitnych. Pierwszy sezon był ciężki, bo nie grałem za dużo, ale powiedziałem sobie, że i tak trafię do tej ekstraklasy, prędzej czy później. Taki cel sobie postawiłem i po 2,5 roku udało się.

To chyba dość szybko, z przeciętnego zespołu, jakim są Błękitni, dostać się do ekstraklasy?
Z jednej strony szybko, a z drugiej strony ta droga była też kręta, bo musiałem przechodzić przez każdy poziom rozgrywkowy z III ligi do ekstraklasy. Procentowała cierpliwość i pokora.