Mateusz Bąk: Dwa ostatnie mecze z Lechią wygraliśmy
- To dodatkowy smaczek. Ostatnie dwa mecze z Lechią broniłem i je wygraliśmy. Chciałbym zagrać i podtrzymać serię - mówi były bramkarz gdańszczan, a obecnie Podbeskidzia, Mateusz Bąk. Szansę na występ ma dzisiaj jednak znikome.
fot. Grzegorz Dembiński/Bulgarska.pl
Mówi się, że dla beniaminka najtrudniejszy jest ten drugi sezon. I w waszym przypadku to się potwierdza?
Teraz nasza sytuacja jest średnia. Na tę chwilę zawodzimy. Wszystko w naszych nogach i głowach, żeby to jak najszybciej odwrócić.
Macie dzwonek alarmowy. Musicie zacząć wygrywać, bo rywale wam uciekną.
Na pewno to ostatni moment, żeby łapać punkty. Na wiosnę może być już za późno. Musimy teraz zdobyć jak najwięcej punktów, bez zabawy w kalkulacje. Najlepiej ugrać ich około 15, a zimą mocno naładować akumulatory i wiosną grać o wiele lepiej.
Ostatni swój mecz Podbeskidzie wygrało w Gdańsku z Lechią. Dzisiejszy mecz, z tym samym rywalem, to jest szansa dla was na przełamanie?
Można szukać teorii drugiego dna. Tak naprawdę to każdy mecz jest inny. Dwa ostatnie mecze z Lechią wygraliśmy. Dziś jednak zagramy kolejny mecz ligowy u siebie i nie wyobrażamy sobie innego wyniku niż nasze zwycięstwo.
Lechia to jednak drużyna, która o wiele lepiej radzi sobie w tym sezonie w meczach wyjazdowych.
W statystyki się nie patrzy. Nikogo się nie boimy, bez względu czy to Legia, Lech czy Lechia. Jest szacunek i respekt dla rywala, ale przede wszystkim wiara w siebie.
Traore jest w wysokiej formie. To piłkarz, na którego będziecie zwracać szczególną uwagę?
Na pewno, ale jest jeszcze 10 pozostałych. Razack złapał wysoką formę i potwierdza swoje wysokie umiejętności. Nie jest to jednak Ronaldo czy Messi. Można zniwelować jego atuty.
Zmienił się trener w Podbeskidziu. Nowy szkoleniowiec to dla Ciebie nowa szansa, żeby wrócić do podstawowego składu?
Na pewno tak. Moja ambicja jest podrażniona, a meczów rozegranych mam mało. Dostałem szansę z Ruchem Chorzów. Może nie do końca ją wykorzystałem, bo przegraliśmy 1:2. Nie do końca też ją zmarnowałem, bo zagrałem poprawnie. Nie wiem, dlaczego potem usiadłem na ławce. Wierzę w to, że przyjdzie czas, że dostanę kilka meczów, aby pokazać swoją formę.
Ale to właśnie Ty broniłeś w tym ostatnim wygranym meczu z Lechią?
Tamten mecz wygrałem, a potem znowu usiadłem na ławce. To była przykra wiadomość. Nietypowa sytuacja, ale trzeba sobie z tym radzić i szanować decyzje trenera. Nie czuję się gorszy i na treningach staram się to udowodnić.
Przeciwko biało-zielonym chyba w szczególności chciałbyś zagrać?
To dodatkowy smaczek. Ostatnie dwa mecze z Lechią broniłem i je wygraliśmy. Chciałbym zagrać i podtrzymać serię.
To jesteś szczęśliwym bramkarzem na te mecze...
Szczęśliwym, ale nie dla Lechii.
Przyjście do waszego zespołu Ireneusza Jelenia wywołało wielkie zaskoczenie.
Była to spora niespodzianka. Po dwóch dniach przeszliśmy nad tym do porządku dziennego. Irek ma swoje ambicje i chęć grania, a my na niego liczymy. Widać na treningach, że to dobry piłkarz.
Widać u niego jakieś gwiazdorskie maniery?
To normalny chłopak, który jest stąd i zna miejscowe realia. Jemu bardzo zależy, żeby dobrze wejść do gry.
Czy na podstawie treningów możesz stwierdzić, że jest w formie i pomoże wam w zdobywaniu punktów już od meczu z Lechią?
Nie jestem w stanie tego stwierdzić. Może dałbym radę, gdybym był trenerem z 20-letnim stażem pracy.