Markowski: Poznaliśmy przeciwnika na wylot.
- Wiedzieliśmy doskonale, jak gra GKS i udało nam się zneutralizować ich atuty właściwie całkowicie, bo przez cały mecz katowiczanie nie stworzyli sobie stuprocentowej sytuacji - analizuje mecz z GKS Krzysztof Markowski, piłkarz Kolejarza Stróże.

fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polskapresse
W tym meczu trudno było się przyczepić do gry którejkolwiek formacji Kolejarza. Zdaniem piłkarzy to zasługa trenera, który dobrze rozpracował zespół GKS-u Katowice. Defensywa zagrała niemal bezbłędnie i równo, a najlepiej na stadionie przy ul. Bukowej w Katowicach czuł się chyba Krzysztof Markowski. Obrońca Kolejarza spędził w GKS-ie cztery sezony.
- Wiedzieliśmy doskonale, jak gra GKS i udało nam się zneutralizować ich atuty właściwie całkowicie, bo przez cały mecz katowiczanie nie stworzyli sobie stuprocentowej sytuacji - analizuje Markowski. - Oddali może jeden groźny strzał. Niczym nas nie zaskoczyli i wygraliśmy zasłużenie.
Również jednoosobowy atak, czyli Maciej Kowalczyk zagrał dobre zawody. To on asystował przy golu Janusza Wolańskiego. Sam również trafił do siatki, ale arbiter gola nie uznał. - Być może arbiter widział lepiej sytuację - mówił Maciej Kowalczyk. - Rękę miałem przy ciele, piłka odbiła mi się od biodra więc niewykluczone, że dotknęła ręki, ale nie ma co tej sytuacji rozpamiętywać. Trzy punkty są nasze.
Napastnik po bardzo udanym meczu i golu z Polkowicami mówił, że teraz się odblokuje i częściej będzie trafiał do siatki. Nie rzucał słów na wiatr. Trafił z Bogdanką, szkoda nieuznanego gola w Katowicach, teraz przetestuje obrońców rewelacyjnie spisującego się beniaminka z Bydgoszczy.
Piłkarz przyznaje, że czuje się coraz lepiej, a przypomnijmy, że po przyjściu do Sandecji złamał obojczyk i całą rundę jesienną miał w ubiegłym sezonie straconą. Na wiosnę grał mało. Teraz wszystko wraca do wysokiej normy. Zresztą gra na ulubionej przez siebie pozycji, bo choć w CV wpisane ma napastnik, to w karierze grywał na tej pozycji rzadko.








