Marian Kelemen po meczu Lechia-Śląsk: Nie czuję się bohaterem
Gdyby nie świetne interwencje Mariana Kelemena, Śląsk Wrocław mógłby z Gdańska wyjechać z zerowym dorobkiem punktowym.

fot. Tomasz Hołod/Polskapresse
Czytaj relację: Kelemen zatrzymał Lechię. Śląsk w "dziesiątkę" bliski zwycięstwa w Gdańsku
- Nie ma co ukrywać, że grając od piętnastej minuty w osłabieniu, nie jest łatwo być równorzędnym przeciwnikiem. Walczyliśmy, ale im mniej czasu pozostawało do końca, tym trudniej nam szło. Remis powinien nas cieszyć - stwierdził po meczu bramkarz Śląska Wrocław, Marian Kelemen.
Słowak kilkukrotnie ratował wicemistrzów Polski przed utratą gola. Na szczególną uwagę zasłużyły interwencje z 74. minuty, gdy kapitalnie wybronił uderzenie Ivansa Lukjanovsa i dobitkę Jakuba Wilka. Przy wyrównującym trafieniu dla Lechii nie miał jednak większych szans. - Nie czuję się bohaterem. Czerwona kartka dla Tadeusza Sochy spowodowała, że Lechia grała odważniej i dlatego miałem sporo pracy, ale przecież to moja rola. Jestem wdzięczny chłopakom za walkę. Grać tyle czasu w dziesiątkę to trudna sztuka - stwierdził Kelemen.
Jeśli Śląsk wygrałby dzisiaj z Lechią, to mógłby zrównać się punktami z liderującą Legią Warszawa, która wczoraj przegrała z Lechem Poznań 0:1. Mimo podziału punktów, wrocławianie nadal mają szanse na zdobycie mistrzowskiego tytułu. Do Legii tracą dwa punkty, a do drugiego Ruchu Chorzów tylko jedno oczko. - Pozostajemy w grze. To ważne. Teraz musimy przygotować się na trzy ostatnie mecze - zakończył Marian Kelemen.
Zobacz koniecznie! Kibice na meczu przyjaźni Lechia Gdańsk - Śląsk Wrocław [GALERIA]








