Marcin Kamiński dla Ekstraklasa.net: Przy stałych fragmentach broni cała drużyna [ROZMOWA]
W debiucie Jana Urbana na ławce trenerskiej Lech Poznań zremisował z Ruchem Chorzów 2:2. Piłkarze ze stolicy Wielkopolski odrobili dwubramkową stratę, a ostatniego gola zdobył Marcin Kamiński, z którym rozmawialiśmy po spotkaniu. Zobacz, co powiedział środkowy obrońca Lecha!
fot. Maciej Urbanowski
Jak oceniasz dzisiejsze spotkanie? Zaczęło się bardzo źle, od straty dwóch bramek, a zakończyło się remisem 2:2.
Po raz kolejny bardzo źle zaczęliśmy spotkanie i straciliśmy bramkę już w pierwszej minucie. Ułożyło się więc dla nas bardzo źle, przez co później graliśmy nerwowo, nie potrafiliśmy konstruować akcji. Dużo strat, niedokładności. Dopiero po bramce na 0:2 zaczęliśmy normalnie funkcjonować, utrzymywać się przy piłce, stwarzać sobie sytuacje. Bramka na 1:2 zdecydowanie dodała nam otuchy.
Dzięki temu pewnie łatwiej grało wam się w drugiej połowie, w której zaprezentowaliście się lepiej od przeciwnika.
Po przerwie mieliśmy przewagę na boisku, Ruch może jakiś strzał oddał, ale były to próby zza pola karnego, które nawet nie zagroziły naszej bramce. Tak powinien wyglądać cały mecz w naszym wykonaniu, tym bardziej, że gramy w Poznaniu i każdy dobrze sobie z daje sprawę, czego od nas się oczekuje.
Czyje sumienie obciążają stracone bramki po stałych fragmentach gry?
Nie chcę oceniać tego na gorąco, trzeba spokojnie zobaczyć, jak to wyglądało. Dwa razy napastnik się urwał, wygrał pozycję i strzelił bramkę. Nie wiem dokładnie, kto był winowajcą, chociaż teraz najłatwiejsze byłoby wskazać palcem i skrytykować. Zdajemy sobie sprawę, że przy stałych fragmentach broni cała drużyna, a nie tylko jeden zawodnik.
Przy bramce na 2:2 w polu karnym Ruchu było ogromne zamieszanie. Powiedz w jaki sposób piłka dostała się pod twoje nogi?
Tam był ogromny kocioł, piłka odbiła się raz, drugi, trzeci. Łukasz ją prowadził i chciał sobie wyłożyć do uderzenia. Wyłożył, został sfaulowany i nagle okazało się, że piłka jest niczyja. Spadła gdzieś w mojej okolicy i musiałem to wykończyć.
Od paru dni trenujecie pod wodzą Jana Urbana. Co nowy trener zmienił w stosunku do Macieja Skorży?
Są zmiany, ale na razie ciężko dużo o tym powiedzieć. To dopiero pierwszy mecz i na pewno pojawiało się sporo złych zachowań, które były również wcześniej. Wiemy dobrze, że dużo jest do zrobienia, widać było, jak trener reagował na to z boku. Musimy to poprawić.
Mówisz, że jest dużo rzeczy do zmiany, tymczasem czasu na poprawę jest bardzo niewiele. Potrzebne są punkty w ligowej tabeli. Dzisiaj rozmawiamy o tym, że pierwsza połowa wyglądała słabo, druga lepiej. Tak naprawdę to nie jest istotne, liczy się tylko końcowy wynik.
Te rzeczy, o których mówisz byłyby istotne, gdybyśmy wygrali mecz. Tymczasem skończyło się remisem. Super, że udało nam się obronić wynik, ale to wciąż nie daje nam satysfakcji. Wiemy, o co graliśmy.
Rozmawiał w Poznaniu: Wojciech Maćczak/Ekstraklasa.net