menu

Mandrysz o meldonium Putiwcewa z Termaliki: "Ktoś na siłę próbuje rozwalić nam zespół od wewnątrz"

27 kwietnia 2016, 21:02 | Piotr Pietras

- O sprawie dowiedziałem się we wtorek wieczór. Zadzwonił do mnie syn i poinformował, że na jednej ze stron internetowych ukazała się informacja, iż u jednego z zawodników Termaliki Bruk-Betu wykryto niedozwolony środek - mówi szkoleniowiec niecieczan Piotr Mandrysz.

Artem Putiwcew podczas meczu z Lechią Gdańsk
Artem Putiwcew podczas meczu z Lechią Gdańsk
fot. Fot. Karolina Misztal

Zgodnie z obowiązującymi przepisami po każdym meczu ekstraklasy w wyniku losowania wybieranych jest trzech zawodników z obu drużyn, którzy poddawani są kontroli antydopingowej.

- Wiem, że po meczu w Łęcznej Artem Putiwcew był badany, jednak zgodnie z obowiązującymi przepisami, gdyby wynik badania był pozytywny, to do 30 dni klub i zawodnik powinni zostać o tym powiadomieni. Tymczasem sprawa nagle wychodzi na światło dzienne po 52 dniach od momentu badania Putiwcewa. W dodatku stężenie meldonium, jakie wykryto u Putiwcewa jest tak niskie, że istnieje duże prawdopodobieństwo, graniczące z pewnością, iż środek ten zażywał w zeszłym roku, gdy nie było go jeszcze na liście substancji niedozwolonych - podkreśla Mandrysz.

- Stężenie meldonium u zawodnika Termaliki Bruk- Betu Atrema Putiwcewa było tak niskie, że w tej chwili nie jesteśmy w stanie stwierdzić, kiedy dokładnie piłkarz zażywał ten środek - wyjaśnia dyrektor biura Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie Michał Rynkowski. - Na razie postępowanie w sprawie Putiwcewa zostało zawieszone, sprawę przekazaliśmy natomiast do Światowej Agencji Antydopingowej i czekamy na jej decyzję. Z nieoficjalnych informacji wiem, że posiedzenie Agencji zaplanowane jest na wrzesień. Niewykluczone jednak, że zbierze się ona we wcześniejszym terminie - dodaje Rynkowski.

Na razie Putiwcew nie jest zawieszony, natomiast punkty zdobyte przez zespół z Niecieczy w meczach rozegranych od 5 marca, w których uczestniczył Putiwcew, na pewno nie zostaną anulowane.

- Kara, jeżeli taka będzie, gdyż w większości podobnych przypadków postępowanie zostaje umorzone, może dosięgnąć tylko zawodnika. Z racji tego, że postępowanie na razie jest zawieszone nie informowaliśmy jeszcze zawodnika, że może zażądać zbadania próbki „B”. Sprawa na pewno więc jeszcze trochę potrwa - podkreśla Rynkowski.

- Ktoś na siłę próbuje rozwalić nam zespół od wewnątrz. Stan psychofizyczny, w jakim znajduje się teraz Putiwcew na pewno jest inny niż kilka dni temu, przed nagłośnieniem tej sprawy. Wcale nam to nie pomaga - mówi Mandrysz.