menu

Transferowa bańka wciąż rośnie, czy kiedyś pęknie?

1 września 2017, 14:12 | Bolesław Groszek

Paris Saint-Germain, Monaco, oba Manchestery, Barcelona i Milan, to najwięksi gracze okna transferowego, które zapamiętamy na długie długie lata


fot. Eastnews

Tak gorącego lata w światowej piłce nikt nie mógłby sobie wyobrazić. Znów pobito rekord transferowy, przy czym nowo ustanowiona suma jest ponad dwukrotnie większa, niż 105 milionów euro za które Paul Pogba przeszedł do Manchesteru United w 2016 roku. Kluby nie oszczędzały, ale tego wymagał od nich rynek, który drastycznie się zmienił.

Powodem takiej sytuacji był oczywiście transfer Neymara z Barcelony do Paris Saint-Germain. Francuzi wyłożyli gigantyczną sumę na piłkarza, kiwając przy tym zasady financial fair play. Skrzydłowy sam przecież wykupił się z Blaugrany, by jako wolny zawodnik podpisać kontrakt w Paryżu. Wicemistrz Francji nie poprzestał jednak tylko na tym zakupie, bo w deadline day wypożyczył z Monaco Kylian Mbappe, z możliwością wykupu gracza za 160 lub 180 milionów euro. Francuskie media donoszą, że ta klauzula aktywuje się, jeśli... PSG utrzyma się w lidze.

Wicemistrz Francji zakpił więc z przepisów, czego nie musiała robić Barcelona. Katalończycy po zainkasowaniu 222 milionów euro, bez problemu mogli przeznaczyć 105 mln na Ousmane Dembélé z Borussi Dortmund. Szalone pieniądze jeśli zauważyć, że rok wcześniej BVB zapłaciło za 19 - letniego Francuza tylko 15 mln.

W wakacje jak zwykle przepłacali też Anglicy. Manchester City dwukrotnie pobił rekord transferu obrońcy, sprowadzając Kyle’a Walkera (51 mln euro) i Benjamina Mendy’ego (57,5 mln). „Kyle Walker został najdroższym obrońcą świata. Wyobraźcie sobie, ile byłby wart, gdyby umiał dośrodkować” - ironicznie podsumował starania The Citizens Gary Lineker.

Inne kluby z czołówki skupiły się natomiast na napastnikach - Manchester United wydał na Romelu Lukaku 84,7 mln euro, Chelsea zapłaciła 62 mln za Alvaro Moratę, a Arsenal 53 mln za Alexandre’a Lacazette. Czas pokaże kto zrobił najlepszy interes. Łącznie w całej Premier League kluby wydały ponad 1.5 miliarda euro, czyli o 23 proc. więcej niż przed rokiem, co i tak wydawało się niedoścignionym rekordem. Łączne transfery w Bundeslidze, Ligue 1 i La Lidze, były natomiast o ok. 185 mln droższe. „Kluby Premier League dobrze zarządzają swoimi przychodami” - ocenił jednak specjalista firmy Deloitte.

Bardzo dobrze ze swoich zadań wywiązują się też działacze AS Monaco. Co prawda mistrz Francji sprzedał swoich kluczowych zawodników, ale za czterech graczy (łącznie z Mbappe) zainkasował ponad 300 milionów euro. Ponadto do zespołu z księstwa za rozsądna cenę dołączyli Youri Tielemans (25 mln) i Keita Baldé (30 mln), którym wróży się wielką przyszłość.

Nowa jakość, ale za ogromne pieniądze ma zapanować w AC Milan, do którego dołączyło aż jedenastu nowych piłkarzy za prawie 200 milionów euro. Chińscy właściciele klubu nie oszczędzali, ale stare piłkarskie porzekadło mówi, ze pieniądze przecież nie grają. Czy Mediolan wróci na szczyt?

Na rynku nie zabrakło też transakcji z udziałem Polaków, a najważniejszą z nich było wypożyczenie Grzegorza Krychowiaka. Pomocnik całe wakacje odrzucał oferty innych klubów, by wreszcie tuż przed zamknięciem okna trafić z PSG do West Bromwich Albion. Inny reprezentant - Maciej Rybus - swoją nieudaną przygodę w Olympique Lyon zakończył transferem do Lokomotiwu Moskwa. W deadline day znów niejasna była sytuacja Kamila Grosickiego, który na Twitterze dawał znaki, że może opuścić Hull City. „Nigdzie nie odchodzisz Turbo. Lepiej wracaj do łóżka” - napisał jednak pod jednym z postów Polaka jego kolega z drużyny David Mayler, ucinając wszelkie spekulacje.

Tego okienka transferowego piłkarski świat nigdy nie zapomni, bo w te wakacje pękła kolejna bariera. Bogaci udowodnili, że zrobią wszystko, nawet ominą przepisy, by osiągnąć, lub kupić sobie sukces.


Polecamy