Robert Lewandowski skuteczny jak nigdy. Może być jak Ruud Van Nistelrooy
- Robert ma miejsce w piątce najlepszych napastników Europy. Co najmniej w piątce - słowa Jürgena Kloppa wywołały lawinę komentarzy, w Polsce i w Niemczech, bo nie wszyscy podzielają opinię trenera Borussii Dortmund.
Dwie bramki Lewandowskiego dały Borussii zwycięstwo z Mainz (WIDEO, ZDJĘCIA)
Klasy Polaka kwestionować nie sposób, bo ostatnio trafia do siatki rywali z podziwu godną regularnością, zarówno w Bundeslidze, jak i w Lidze Mistrzów. W środę strzelił dwa gole Ajaxowi Amsterdam, w sobotę FSV Mainz i w listopadzie jest skuteczniejszy od... Lionela Messiego. Nie bez powodu interesują się nim czołowe kluby Europy.
Z drugiej strony w reprezentacji nie trafił do siatki od 8 czerwca (i otwierającego Euro 2012 meczu z Grecją). Po niedawnym spotkaniu towarzyskim z Urugwajem pojawiły się wręcz opinie, że Luis Suarez i Edinson Cavani dobitnie pokazali, ile jeszcze brakuje Lewandowskiemu do ścisłej czołówki snajperów (obaj grają w Europie, więc można brać ich pod uwagę w takich zestawieniach).
- Robert jest w coraz lepszej formie, ale to jedynie skuteczny egzekutor. Ładne gole strzelają inni - Mario Götze czy Marco Reus. To oni zachwycają publiczność, a Polak spełnia jedynie swoje zadanie jako wysunięty napastnik - ocenił go w ubiegłym tygodniu dziennikarz "Berliner Zeitung", którego zdaniem po ewentualnym odejściu Lewandowskiego to Borussii znacznie łatwiej będzie zatrudnić lepszego od niego snajpera, niż Polakowi znaleźć klub, który będzie dla niego równie dobry jak ekipa z Dortmundu.
- Nie do końca zgadzam się z takimi opiniami - mówi Dariusz Dziekanowski, były reprezentant, napastnik m.in. Legii Warszawa i Celticu Glasgow. - To prawda, że Borussia jest dziś dla Roberta bardziej przyjaznym miejscem do gry. Nie tylko dlatego, że w kadrze brakuje mu partnerów takich jak Götze, Reus czy wcześniej Shinji Kagawa. Mówienie, że wypadł blado na tle Suareza i Cavaniego, to jednak nadużycie, bo cały nasz zespół wypadł blado na tle Urugwajczyków. Byłem pod dużym wrażeniem ich organizacji gry. Nie tylko w ofensywie, patrzyłem z podziwem nawet na to, jak zachowuje się ich para stoperów - dodaje Dziekanowski.
Były asystent Leo Beenhakkera podkreśla jednak, że Lewandowski nie jest jedynym piłkarzem, który lepiej radzi sobie w klubie niż w reprezentacji. Podobne problemy mieli kiedyś (lub nadal mają) choćby Messi, Cristiano Ronaldo czy Wayne Rooney. - A przecież nikt chyba nie kwestionuje ich klasy? - retorycznie pyta Dziekanowski.
Najprostszym kryterium do oceny napastnika są rzecz jasna bramki. Wiemy oczywiście, że w jednych krajach zdobywa się je łatwiej niż w innych. Patrząc jednak na dokonania poszczególnych snajperów grających w tych poważniejszych ligach (w sezonie 2011/12 i obecnym) i zestawiając to z ich bramkami w reprezentacji (w roku 2012), można pokusić się o zrobienie w miarę obiektywnego rankingu (uwzględniamy graczy będących - przynajmniej nominalnie - napastnikami, stąd brak Cristiano Ronaldo, wybieraliśmy również przede wszystkim tych o głośnych nazwiskach - stąd Neymar, który na razie wciąż gra jeszcze w rodzinnej Brazylii).
Po zsumowaniu wyników widać, że Klopp dużo się w sumie nie pomylił. Lewandowski jest w tym zestawieniu na ósmym miejscu. Gdyby przyjąć, że trener Borussii miał na myśli tylko piłkarzy urodzonych w Europie, byłby nawet czwarty (patrz obok). Czy jednak taki ranking jest miarodajny? Gdyby np. przyjąć za kryterium wartość piłkarzy, wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Lewandowski zająłby dopiero 15. miejsce. Albo gdyby patrzeć tylko na potencjał piłkarza, a nie na jego aktualną formę - czy byłby lepszy od np. Fernando Torresa?
- Dyskusja jest akademicka, żeby w pełni obiektywnie ocenić Roberta, musiałby pójść do innego klubu, a nawet do innej ligi. Wtedy by się okazało, czy sobie poradzi. Czy jest w stanie grać równie dobrze jak w Borussii, która jednak - co warto podkreślić - jest dziś jednym z najmocniejszych, najnowocześniej grających zespołów w Europie. Nie jest to tylko moja opinia, wspominali o tym ostatnio Jose Mourinho i Franz Beckenbauer, a przecież żaden z nich nie jest znany z przesadnego komplementowania rywala. Ten drugi - tak jaki inni ludzie związani z Bayernem Monachium - do tej pory starali się raczej na każdym kroku zdyskredytować zespół z Dortmundu - uważa inny były napastnik naszej kadry i klubów Bundesligi (niemieckiej i austriackiej) Radosław Gilewicz.
Jak twierdzi, patrząc na to, co Lewandowski pokazuje ostatnio w Lidze Mistrzów, można zakładać, że poradziłby sobie np. w Premier League.- Piłkarsko trudno mu coś wytknąć. Poprawił ostatnio nawet to, za co był wcześniej w Niemczech krytykowany, czyli skuteczność, z Ajaksem miał dwie sytuacje i obie wykorzystał. Przykład choćby Edina Džeko pokazuje jednak, że różnie może z tym być. Bośniak też strzelał dużo bramek w Niemczech i w Anglii nadal strzela ich sporo. Wciąż jest tam jednak tylko dżokerem, bo konkurencja w ataku Manchesteru City jest ogromna. Robert nie ma obecnie takiej w Borussii i nie musi się obawiać, że jeśli w dwóch meczach nie trafi do siatki, to w trzecim usiądzie na ławce. Przyznam, że sam jestem ciekaw, jak by sobie poradził na miejscu Džeko. Albo w Manchesterze United, gdzie musiałby walczyć o miejsce w składzie z Van Persie'm, Rooney'em, Wellbeckiem i Chicharito. Nie twierdzę oczywiście, że nie dałby rady. Kto wie, może to było dla niego wyzwanie, by stać się jeszcze lepszym piłkarzem, bo przecież wciąż ma rezerwy - dodaje Gilewicz.
Zgadza się z nim Dziekanowski. - Przyznam, że jestem pozytywnie zaskoczony, bo cały czas się rozwija. Na pewno jest dziś lepszy od Džeko, Bośniak to piłkarz bardziej od niego "drewniany". Robert też nie jest typem dryblera i na pewno mógłby poprawić grę jeden na jeden, ale już dziś doskonale wychodzi na pozycję i umie urwać się obrońcy. Czy jest w pierwszej piątce w Europie? Odpowiem w ten sposób: To jeszcze nie jest zawodnik klasy Ruuda Van Nistelrooy'a, ale może taki być - podkreśla.
Najwyżej wyceniani napastnicy na świecie: 1. Messi (120 mln euro), 2. Rooney (65), 3. Aguero (51), 4. Falcao (50), 5. Hulk (45), 6. Van Persie (43), 7. Gomez (42), 8-9. Neymar i Benzema (po 40), 10. Higuain (38). 11-12. Ibrahimović i Cavani (po 35), 13-14. Suarez i Dżeko (po 29), 15-16. Lewandowski i Soldado (po 25). 17. Huntelaar (20), 18. Giroud (15), 19. Milito (11), 20. Di Natale (6)
Wycena za stroną www.transfermarkt.co.uk
Liga NBA: Phoenix Suns przegrali z Philadelphia 76ers, Gortat zdobył 18 punktów