Pachniało sensacją w Bitwie o Anglię. Liverpool traci pierwsze punkty w sezonie
W hicie 9. kolejki Premier League Manchester United zremisował z Liverpoolem 1:1. To Czerwone Diabły długo prowadziły na Old Trafford, ale The Reds udało się wyrównać w końcówce, a bohater gości był nieoczywisty.
fot.
W hitowym pojedynku Manchesteru United z Liverpoolem wszyscy spodziewali się gry do jednej bramki, bo The Reds w przeciwieństwie do Czerwonych Diabłów świetnie rozpoczęli sezon. Boisko zweryfikowało jednak te przewidywania i MU zaczął mecz bardzo dobrze, nie pozwalając gościom na zbyt wiele.
Taka gra zaowocowała nawet zaskakującym golem autorstwa Marcusa Rashforda, który nie powinien zostać zaliczony z powodu wcześniejszego faulu. Sędzia var był jednak innego zdania i w powtórkach nie dostrzegł się oczywistego przewinienia. Po pierwszej połowie na Old Trafford pachniało więc dużą niespodzianką, bo dobrze grający gospodarze prowadzili, a Manchester United ostatni raz przegrał u siebie, gdy po pierwszej odsłonie wygrywał, w 1984 roku.
Po przerwie The Reds ruszyli do odrabiania strat, ale nie przypominali drużyny, którą znają kibice Anfield Road. Brak kontuzjowanego Mohameda Salaha był widoczny, bo goście mieli duże problemy pod bramką rywali i nie stwarzali sobie groźnych sytuacji. Zbawienna akcja nadeszła jednak w 85. minucie, gdy po fatalnym zachowaniu całej obrony United dośrodkowanie na bramkę zamienił Adam Lallana. Bohater Liverpoolu był więc tak nieoczywisty jak cały przebieg niedzielnego spotkania.
Manchester United zagrał najlepszy mecz w sezonie, więc może być rozczarowany z remisu. Dla Liverpoolu strada dwóch punktów też nie jest na ręke, bo ich przewaga nad Manchesterem City stopniała do 6 punktów.