menu

Liga Mistrzów. Jose Mourinho i piłkarze Manchesteru United mają własne drogi sukcesu

24 października 2018, 07:32 | Michał Skiba

Manchester United przegrał u siebie z Juventusem 0:1 i skomplikował sobie życie w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Korki, napastnicy, kontuzje piłkarzy - Jose Mourinho ma coraz mniej pomysłów na wyjście z kryzysu, pozostaje mu żyć przeszłością.


fot. eastnews

Dlaczego mam nie wierzyć w trójkę: Romelu Lukaku, Marcus Rashford, Anthony Martial. Jak nie oni, to kim ma straszyć obecny Manchester United. Oni zasługują na grę w tym klubie? - pytał przed meczem Denis Law, legenda klubu, obecnie ambasador marki "Chivas", co jest piękną kontynuacją emerytury, której niestety nie dożył George Best. Gdyby żył, musiałby się zmierzyć cierpieć katusze, patrząc na to, co robi ofensywne trio klubu z Old Trafford.

Stadion Manchesteru United pustoszał na długie minuty przed ostatnim gwizdkiem. Nikt nie wierzył. Juventus miał wynik, a Manchester United w swoim - topornym stylu - szukał wyrównania. - Wynik nie mógł być inny, skoro Leonardo Bonucci i Giorgio Chiellini mogliby wykładać grę w defensywie na Harvardzie - mówił po spotkaniu Jose Mourinho. Po meczu znowu pokazywał trzy palce kibicom. Tym razem przypomniał fanom Juventusu, że w 2010 r., jako szkoleniowiec Interu Mediolan, zdobył potrójną koronę. W sobotę demonstrował fanom Chelsea trzy mistrzostwa Anglii z The Blues.

Gest trzech wystawionych palców może równie dobrze mówić: mam atak, który zapomniał jak gra. Wspomniany Denis Law ma chyba zbyt duże wymagania od Lukaku, Martiala i Rashforda, bo balansu ciała i dryblingu mógłby ich uczyć dwunastolatek, który wbiegł na murawę po meczu. Celem inwazji murawy była oczywiście koszulka Cristiano Ronaldo. Portugalczyk jako ostatni opuszczał murawę Old Trafford, determinacją chłopaka był tak bardzo przejęty, że zdołał podarować mu trykot. Historia widywana na stadionach bardzo często, ale przez fanów MU przyjęta znakomicie. Znów "CR7" był przez moment kochany na Old Trafford, bowiem podczas meczu zdarzało się fanom wybuczeć swojego byłego idola, a wielu kibiców zrobiło to nawet w ambitny sposób, bo krzyczało "sue!", gdy był przy piłce. To oczywiście przytyk do zabawnej reakcji piłkarza, który zakrzyknął portugalskie "tak!" całemu światu po wręczeniu mu jednej ze Złotych Piłek.

Jednak nie Ronaldo, a Paulo Dybala był gwiazdą pierwszej wielkości na Old Trafford. Mógł nią być częściej, bowiem skauci MU również chcieli go sprowadzić z Palermo. Do północno-zachodniej Anglii chciał go sprowadzić Phil Neville, ale nie miał daru przekonywania - można było przeczytać w "Manchester Evening Standard", gazecie, która często dostarcza plotki zamiast rzetelnych informacji, ale jakimś cudem co trzeci mieszkaniec miasta zaczyna dzień od tego dziennika.

Czy w nim niedługo przeczytamy o zwolnieniu Jose Mourinho? Fani Juventusu zaśpiewali już Portugalczykowi piosenkę pożegnalną. Jose, właśnie z czasów w Interze, powinien pamiętać włoski. W pewnym momencie formuła przypominania wszystkich trzech zdobytych mistrzostw Anglii się wyczerpie. Na mecz z Juventusem przyszedł... pieszo. Mimo że ekipa United zmieniła hotel i zamieszkała tuż obok Old Trafford, znowu groziło jej spóźnienie się na kolejny mecz. UEFA wlepiła im karę 15 tysięcy euro za pięciominutowe opóźnienie meczu z Valencią. - To miasto ma problem z korkami. Szedłem na stadion dwie minuty, a autokar z piłkarzami nie mógł dotrzeć przez 45 minut - narzekał Mourinho, który na mecz szedł razem z kibicami i nawet nikt go nie rozpoznał. Za moment spacerujący "The Special One" i piłkarze z autobusu mogą być dwoma odczepionymi wagonami.