menu

Manchester United rzutem na taśmę uratował remis na The Hawthorns (ZDJĘCIA)

20 października 2014, 22:50 | Michał Kozera, psz

Manchester United był o krok od kompromitacji na boisku 18. w tabeli West Bromwich Albion. Ostatecznie Czerwone Diabły zdołały wyrównać w 88. minucie za sprawą Daleya Blinda.

Mecz zaczął się od kompletnej dominacji West Bromwich. Gracze Manchesteru chociaż żywiołowi i agresywni, nie byli w stanie przejąć pewnie klepanej piłki rywali oraz wyraźnie nie potrafili wyjść z futbolówką z własnej połowy. Pierwszy z problemów odbił się już po 9 minutach, kiedy do obrońcy doskoczył Shaw, jednak rywal zdążył już przekazać piłkę, co pozwolił Wisdomowi ruszyć kontrą prawą stroną pola karnego. Jego podanie na przedpole minęło Rojo, dotarło natomiast do Sessegnona, który swoim prawdopodobnie strzałem życia pokonał de Geę uderzeniem w prawe okno, rozpoczynając tym samym sensację i wielką wrzawę na własnym stadionie.

United po bramce powoli zbierali się i zaczynali zyskiwać teren na The Hawthorns, jednak do końca pierwszej połowy nie udało im się naprawdę poważnie zagrozić bramce rywala. Szansę miał van Persie, który otrzymał świetne podanie z głębi pola do jedenastki od Di Marii, Holender jednak uderzył wprost w Myhalla. Bramkarz WBA zresztą bronił świetnie w dzisiejszym meczu i stanowił świetne zastępstwo nieobecnego Fostera. Z drugiej strony, w drużynie gości fatalnie prezentowali się Adnan Januzaj oraz Ander Herrera, którego w przerwie zastąpił Marouane Fellaini.

To Belg właśnie przywrócił radość wśród kibiców Manchesteru. Z lewej strony na szesnasty metr pola karnego piłkę dorzucił Di Maria. Po pięknym przyjęciu piłki na klatkę Fellaini wypuścił ją sobie na nogę i storpedował obszar pod poprzeczką nieszczęsnego w tej sytuacji Myhilla. Tym samym znany z afro pomocnik zdobył swoje pierwsze trafienie w meczu o punkty dla Manchesteru.

Niedługo, bo tylko kilkanaście minuty trwała radość i oblężenie gości. W 66. minucie mieliśmy odwet WBA - kilka co prawda nie genialnych, ale naprawdę ładnych, krótkich podań na środku pola skusiło Jonesa do wyjścia po piłkę. To był błąd, po którym Berahino osamotniony otrzymał piłkę sam na sam z de Geą i pokonał go po profesorsku, uderzając nisko tuż przy prawym słupku.

Wszystkie bramki były uciechą dla oczu, nie inaczej ostatnia w poniedziałkowym spotkaniu, autorstwa gracza nieco spanikowanego już Manchesteru. Dobrą piłkę otrzymał Falcao, który wiedząc, że nie poradzi sobie z nią, odegrał na przedpole. Blind zdecydował się na strzał i równie dokładnie jak 22 minuty wcześniej jego rywal, wpakował ją płasko przy słupku - tym razem lewym. Końcowe minuty przyniosły skok tętna u wszystkich na stadionie, a naprawdę silnie atakował Manchester, próbując za wszelką cenę pójść za ciosem w kierunku 3 punktów. Mimo wielkich starań nie udało się, a van Gaal musi zastanowić się, gdzie popełnił dziś błąd. Bez wątpienia błędem były decyzje kadrowe – Januzaj czy Herrera nie powinni zagrać, świetnie natomiast pokazał się Falcao, który ze względu na mecz reprezentacyjne wszedł dopiero pod koniec meczu.

Remis w West Bromwich pozwolił gospodarzom na awans o 1 miejsce, przed Leicester City, z dorobkiem 9 punktów. Manchester United spadł na 6. pozycję za Liverpool oraz… West Ham. „Czerwone Diabły” za tydzień zmierzą się z Chelsea, natomiast za dwa tygodnie z Manchesterem City.