Manchester United ograł Stoke po emocjonującym spotkaniu (ZDJĘCIA)
Manchester United na własnym boisku ograł Stoke City 2:1. Czerwone Diabły objęły prowadzenie po golu Marouane Fellaini w 21. minucie, ale jeszcze przed przerwą wyrównał Steven N'Kemboanza N'Zonzi. Po zmianie stron trzy punkty Manchesterowi zapewnił Juan Mata.
W roli faworyta do tego meczu podchodzili podopieczni Louisa Van Gaala. Manchester United zajmował przed tą kolejką czwarte miejsce w tabeli ligowej, Stoke zaś było dwunaste, a do tego przegrało ostatnie jedenaście ostatnich meczów na Old Trafford. Sam przebieg gry nie pokazywał jednak przez długi czas tej różnicy dzielącej obie drużyny.
Przy piłce dłużej utrzymywały się Czerwone Diabły, ale przez kilkanaście minut nie przynosiło to żadnego wymiernego skutku pod bramką Asmira Begovicia. Zawrzało dopiero 16. minucie gry. Bośniak źle zagrał piłkę do własnego obrońcy, przejął ją Robin Van Persie, a następnie podał do Herrery. Hiszpan mimo bardzo dobrej pozycji nie potrafił jednak trafić nawet w bramkę.
Zrehabilitował się jednak pięć minut później. Wtedy przeprowadził ładną akcję wraz z Juanem Matą na lewej stronie boiska i dośrodkował w pole karne. Tam świetny strzał głową oddał Fellaini, który otworzył tym samym wynik rywalizacji. W 30. minucie spotkania było całkiem blisko wyrównania, jednak Bojana po dośrodkowaniu Pietersa w ostatniej chwili uprzedził Chris Smalling.
Dziewięć minut potem gościom udało się już wyrównać. Marouane Fellaini stracił piłkę w środkowej strefie boiska, a następnie przed polem karnym United otrzymał ją N'Zonzi. Zdecydował się on na strzał i piłka trafiła do bramki, a David De Gea był bez szans. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ już zmianie i choć Stoke oddało w pierwszej połowie tylko jeden strzał na bramkę, to i tak miało w miarę korzystny wynik.
Po przerwie obraz gry na boisku się nie zmienił. Wciąż zdecydowanie dłużej przy piłce utrzymywali się podopieczni holenderskiego szkoleniowca którzy zanim decydowali się na strzał na bramkę, to wymieniali między sobą dużą liczbę podań. W 59. minucie spotkania zdołali ponownie wyjść na prowadzenie. Juan Mata chyba starał się dośrodkowywać piłkę z rzutu wolnego, ale ta minęła wszystkich w polu karnym i wpadła do bramki Asmira Begovicia.
Jedenaście minut później powinno, a nawet musiało być już 3:1. James Wilson przeprowadził indywidualną akcję, minął kilku rywali i wyszedł sam na sam z bramkarzem. Wtedy jednak pewność siebie jakby z niego uszła i nie trafił on nawet w światło bramki.
Stoke długo nie potrafiło stworzyć sobie żadnej sytuacji podbramkowej, ale w doliczonym czasie gry stworzyli sobie takie dwie. Najpierw Diouf oddał strzał z bliskiej odległości po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i tylko genialny refleks bramkarza uratował gospodarzy. Chwilę potem Senegalczyk znowu uderzał, ale znów lepszy był De Gea. W tej samej akcji jeszcze dobijać starał się Arnautowić, ale wtedy piłkę z linii bramkowej wybił Ashley Young.
Manchester United wygrał to spotkanie, ale miał ogromne szczęście w samej końcówce. Zdołał jednak zachować czwarte miejsce w ligowej tabeli do końca kolejki i zbliżyć się do trzeciego Manchesteru City na odległość jednego punktu.