menu

Manchester United musi się wstydzić, ale to nie w stylu Jose Mourinho. Z Ligi Mistrzów wyrzucił ich "Big Ben"

14 marca 2018, 09:23 | Tomasz Biliński

Po odpadnięciu z Ligi Mistrzów Manchesteru United, drużyna zyskała nowy przydomek - "Czerwone twarze". Ze wstydu. Jednak menedżer angielskiego zespołu nie uważa, żeby był powód do lamentu. - Odpadnięcie w 1/8 finału rozgrywek to nic nowego dla tego klubu - palnął Jose Mourinho.

Lukaku (z lewej) strzelił jedynego gola dla Manchesteru United w rywalizacji z Sevillą.
Lukaku (z lewej) strzelił jedynego gola dla Manchesteru United w rywalizacji z Sevillą.
fot. AP/EAST NEWS

"Czerwone twarze" to tytuł dziennikarzy "Daily Telegraph". "United odpadli z gry w Europie po zawstydzająco nieudolnej grze przeciwko hiszpańskim autsajderom" - nie pozostawili na zespole suchej nitki.

Manchester United przegrał u siebie z Sevillą 1:2 (w pierwszym meczu był bezbramkowy remis). Gola dla gospodarzy strzelił w 84. Romelu Lukaku, ale więcej strat gospodarze nie byli w stanie odrobić. Wcześniej dwie bramki - w 74. i 78. min - zdobył Wissam Ben Yedder.

- Coś było nie tak z niektórymi piłkarzami - ocenił Lukaku. - Niektórzy chowali się na boisku, zamiast wziąć ciężar gry na siebie. Biorąc pod uwagę naszą jakość i potencjał, powinniśmy awansować. Nie byliśmy jednak wystarczająco dobrzy. Zwłaszcza jeśli chodzi o ostatnie podanie. Mimo że potrafiliśmy znaleźć się w odpowiednim miejscu na boisku, to nie potrafiliśmy do siebie podać piłki. To nas zabiło.

Uśmiechnięty był za to francuski napastnik tunezyjskiego pochodzenia. Dwa trafienia sprawiły, że Ben Yedder stał się bohaterem nie tylko w Sewilli i okolicach. "Big Ben" - wielką czcionką i zdjęciem fetującego gracza prezentuje na okładce hiszpańska "Marca", która zwykle nie widzi świata poza Realem Madryt. Z kolei brytyjski "Daily Express" parafrazuje antykomunistyczne hasło na cześć 27-letniego napastnika, który dopiero w wieku 20 lat przerzucił się z futsalu na piłkę nożną - "Better Yed than Reds".

"Czerwone Diabły" nie stanęły na wysokości zadania. W drugiej połowie część kibiców na Old Trafford zaczęła skandować "Attack!", ale na niewiele to się zdało.

- Nie mogę powiedzieć, że kontrolowaliśmy grę, bo robiła to Sevilla. Jednak nie zgodzę się, że mój zespół był nieodpowiednio nastawiony - dyskutował podczas konferencji z mediami Mourinho. - Nie graliśmy źle. Mieliśmy udany początek, zabrakło nam tylko strzelonego gola. Ale Sevilla to dobra drużyna. Zdecydowanie dłużej od nas utrzymywała się przy piłce. Choć nie przypominam sobie, żeby w pierwszej połowie goście stworzyli zagrożenie pod naszą bramką. Po przerwie znowu dobrze zaczęliśmy, ale to rywale zdobyli pierwszą bramkę, która zwykle zmienia losy meczu.

Po spotkaniu Mourinho musi radzić sobie z krytyką. Były obrońca "Czerwonych Diabłów" Rio Ferdinand surowo ocenił formę wszystkich zawodników, a zwłaszcza sprowadzonego w styczniu Alexisa Sancheza. - Nie jest sobą - podsumował w "Metrze".

W telewizyjnym studio Franck De Boer zrewanżował się Portugalczykowi za wcześniejszą uszczypliwość (gdy Holender skrytykował styl współpracy Marcusa Rashforda z Mourinho, ten odpowiedział, że De Boer jest najgorszym trenerem w historii ligi angielskiej, z siedmioma porażkami i ani jednym strzelonym golem): - Mourinho może powiedzieć, że jestem najgorszym menedżer w historii Premier League, ale dziś jest menedżerem, który wydał prawie jeden bilion funtów, a jego zespół zagrał tak jak widzieliśmy.

55-letni Mourinho z wyeliminowania z europejskich pucharów nie robił tragedii.

- To nie koniec świata. Już dwa razy siedziałem na tym krześle po meczach 1/8 Ligi Mistrzów. Pierwszy raz, gdy prowadziłem FC Porto, drugi, gdy byłem trenerem Realu Madryt. Za każdym razem Manchester United odpadł. Oczywiście taka porażka to rozczarowanie, ale dla klubu to nic nowego - stwierdził Portugalczyk.

Jagiellonia rozbita w Poznaniu. "Zostaliśmy całkowicie rozwaleni"


Polecamy