Wraca Premier League! Teraz będzie jeszcze ciekawsza?
Po ponad 3 miesiącach przerwy wracają rozgrywki Premier League. Startują zmienione, może i nawet lepsze? Będzie więcej spotkań do oglądania, gwiazdy wróciły po kontuzji, a emocje są gwarantowane, bo wciąż jest o co grać.
fot.
Równo 99 dni minęło od ostatniego meczu Premier League, w którym Leicester pokonało Aston Villę 4:0. Anglicy wreszcie wracają do gry i choć jako jedni z ostatnich, bo w piłkę gra się już w Niemczech, Hiszpanii, czy Włoszech (puchar), to ekscytacja jest duża, bo projekt restart funkcjonuje, a rozgrywkom nie grozi wcześniejsze zakończenie tak jak we Francji.
Przerwa spowodowaną pandemią koronawirusa zostanie domknięta pewnego rodzaju klamrą - ligę przerwano po meczu Aston Villi, a i mecz The Villains zainauguruje powrót do gry. W środę o godzinie 19. piłkarze Deana Smitha podejmą u siebie Sheffield United, a już po dwóch godzinach na kibiców czeka pierwszy hit, czyli pojedynek Manchesteru City z Arsenalem. Premier League nie zamierza więc się powoli rozkręcać i wraca do fanów z ogromną dawką emocji. Projekt restart zakłada jednak kilka zmian, które nie zostaną niezauważone.
Pierwszą z nich jest oczywiście brak kibiców na stadionach, co może odbić się na wizualnym poziomie meczów. Angielska ekstraklasa znana jest z niezwykłej intensywności, która bez wsparcia z trybun może nie być tak odczuwalna. Są jednak pewne dobre strony takiego stanu rzeczy. Na Wyspach od lat zachęca się do oglądania meczów lokalnych drużyn na żywo, w związku z czym kilka spotkań odbywało się w tym samym czasie - w Polsce o godzinie 16 - i nie były one transmitowane w angielskiej telewizji. Dziś z oczywistych powodów stadiony są zamknięte, ale ligowy terminarz i plan transmisji został zmieniony - mecze będą odbywały się częściej i większość z nich będzie transmitowana, ponieważ nie będą się nakładać. Tylko w nadchodzącym tygodniu kibice zobaczą aż 16 niezależnych transmisji.
Zmiany w terminarzu oznaczają też udoskonalenie „meczowej otoczki”. Oczywistym aspektem są już częste badania na obecność koronawirusa przed spotkaniami i ewentualne odsunięcie zarażonych zawodników lub członków sztabu. W ubiegłym tygodniu taka sytuacja miała miejsce w przypadku jednego zawodnika Norwich, który dziś znajduje się w izolacji. Atutem dla trenerów będzie możliwość przeprowadzenia pięciu zmian, oraz powiększenie ławek rezerwowych, na których będzie mogło przebywać dziewięciu, a nie jak dotychczas siedmiu piłkarzy. Mimo że mówimy o atletach, to federacja zarządziła też dwie obowiązkowe przerwy w trakcie meczu w celu uzupełnienia płynów i niezbędnego odpoczynku.
Warto też zwrócić uwagę na kilka kwestii pozasportowych. Na stadionach będą obowiązywały wzmożone wymogi sanitarne, a przed spotkaniami będzie obowiązkowa dezynfekcja wszystkich dostępnych dla piłkarzy przestrzeni. Przed meczami drużyny uczczą minutą ciszy ofiary koronawirusa, nie zapomniano także o wsparciu ofiar dyskryminacji na tle rasowym. W związku z ostatnimi wydarzeniami jakie miały miejsce w USA, w pierwszej kolejce po restarcie zamiast nazwisk na koszulkach piłkarzy, będzie można zobaczyć napis „Black Lives Matter”.
Powrót Premier League to jednak też przypomnienie sobie rywalizacji sportowej. Co prawda sprawa mistrzostwa Anglii wydaje się być już rozstrzygnięta, bo przy dobrym układzie wyników, mający 25 punktów przewagi nad Manchesterem City Liverpool, mógłby cieszyć się z tego trofeum już po niedzielnych derbach z Evertonem. Ale dalej jest o co grać, a walka o utrzymanie oraz awans do europejskich pucharów będzie pasjonująca.
Szczególnie wyścig o trzecią i czwartą lokatę wzbudza wiele emocji. Dziś trudno przewidywać formę piłkarzy po długiej przerwie, ale drużyny są „wzmocnione” zawodnikami, którzy wrócili po kontuzji. W Tottenhamie będzie mógł grać Harry Kane, w Manchesterze United po raz pierwszy wspólnie wystąpi trio Pogba, Fernandes, Rashford, a w Chelsea w pełni zdrowia są już Tammy Abraham, Ruben Loftus-Cheek i Christian Pulisic. Czy to możliwe, że liga po wznowieniu będzie więc jeszcze ciekawsza?