menu

Premier League: Kolejne potknięcie City, Kłopoty Pepa i Wengera

19 marca 2017, 20:08 | Bolesław Groszek

Chelsea nie przestaje wygrywać, kryzys Manchesteru City wciąż trwa, Artur Boruc lepszy w meczu polskich bramkarzy


fot. PAUL ELLIS

Chelsea pewnie kroczy po tytuł mistrzowski, mimo że nie jest w najlepszej formie. W sobotę The Blues długo męczyli się na stadionie Stoke i dopiero w 87 minucie zwycięską bramkę zdobył obrońca Gary Cahill. Antonio Conte jak zwykle wpadł w ekstazę, a nie wiedział jeszcze, że straci jednego rywala z grupy pościgowej.

Mowa oczywiście o Manchesterze City, który w hito-wym starciu z Liverpoolem stracił punkty mimo atutu własnego boiska. Mecz zakończył się remisem 1:1, choć obie drużyny miały szansę, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Pudło, które zaliczył w końcówce Adam Lallana, śmiało będzie rywalizowało w konkursie na największy kiks tego sezonu Premier League.

Pep Guardiola przeżywa ostatnio naprawdę fatalne chwile - najpierw jego zespół przegrał z Monaco i odpadł z Ligi Mistrzów, a teraz znacząco osłabił swoją pozycję w tabeli. Angielska prasa już wieszczy ogromne przetasowania w składzie The Citizens, informując, że klub wyda w wakacje na wzmocnienia ponad 200 mln funtów. Za taką cenę Pep Guardiola zawalczy, by zamazać wspomnienia tego sezonu, który bez wątpienia będzie najgorszy w całej jego trenerskiej karierze.

Coraz większe chmury zbierają się też nad głową Arsena Wengera. Arsenal kolejny raz odpadł w 1/8 Ligi Mistrzów a w sobotę przegrał ze West Bromwich 1:3. Przyszłość Francuza dzieli kibiców w całej Anglii. W czasie meczu na The Hawthorns na niebie latały dwa samoloty z banerami. Na jednym widniał napis „Wierzymy w Wengera”, natomiast treść drugiego to „No contract, Wenger Out”. Trenera broni fakt, że od lat gwarantuje stały wysoki poziom i awans do europejskich pucharów. W tym sezonie może jednak nie podołać zadaniu i stracić posadę.

To nie był najlepszy weekend dla Polaków w Anglii. W pojedynku bramkarzy lepszy od Łukasza Fabiańskiego i Swansea, okazał się Artur Boruc i jego Bournemouth. Z kolei Kamil Grosicki zaczął mecz z Evertonem na ławce i mimo że wszedł na boisko w drugiej połowie, to jego Hull sromotnie przegrało 0:4.


Polecamy