Derby Manchesteru: Mourinho znów może być „special”, ale niektórzy chętnie kopną go w...
Już w niedzielę o godzinie 17.30 wielkie derby Manchesteru. Jose Mourinho przypieczętuje swój najlepszy tydzień od lat, czy znów ulegnie Guardioli?
fot.
Takie chwile Jose Mourinho lubi najbardziej. Przez cały mecz słyszy obelgi na swój temat, ale jego drużyna wygrywa i może z gestem nasłuchiwania i pogardą malującą się na twarzy z dumą przechadzać się po stadionie. Znany ze swoich prowokacji trener robił tak, pracując w Porto, Chelsea, Realu Madryt, Interze Mediolan i teraz czyni to w Manchesterze United. W weekend po zwycięstwie z Juven-tusem w Lidze Mistrzów The Special One znów triumfował na swój sposób...
- Na miejscu Leonardo Bonucciego kopnąłbym Jose Mourinho w dupę - powiedział po tym spotkaniu były gracz Starej Damy Stefano Tacconi. - Nie dość, że obrażano mnie, to jeszcze moją rodzinę i mój były klub Inter Mediolan. To nie było dobre. Wykonałem gest pokazujący, że teraz też chcę usłyszeć przyśpiewki na swój temat - tłumaczy się Mourinho, który chyba sam nie spodziewał się, że będzie miał okazję, by utrzeć nosa swoim krytykom.
Manchester z Juventusem zagrał tak jak prezentuje się w tym sezonie Premier League. Był słaby w ataku i popełniał sporo błędów w defensywie. Gracze Czerwonych Diabłów nie wyglądali na w pełni zaangażowanych i gdyby nie lepsza skuteczność rywali, to musieliby przełknąć gorycz porażki. W meczu zadecydował jednak łut szczęścia i podobnie jak w spotkaniu z Bounemouth czy Newcastle i tym razem Czerwone Diabły zmobilizowały się w końcówce, by jako pierwsza drużyna w tym sezonie pokonać bardzo mocny u siebie Juventus.
Niewątpliwie ogromny tryumf i możliwość przypomnienia o swojej wyjątkowości nie mogą jednak mydlić oczu Jose Mou-rinho i to przed tak trudnym meczem, jaki czeka go w niedzielę. Drużyna Portugalczyka jedzie przecież na Etihad Stadium, by zagrać derby z Manchesterem City. I jak tu marzyć o dobrym rezultacie w meczu z wręcz nieomylną maszyną Pepa Guardioli, jeśli twój mechanizm to już nieco podstarzała generacja?
- W przerwie pomyślałem, że jestem menedżerem, któremu dopisuje najwięcej szczęścia w Premier League. Zeszliśmy na nią z wynikiem 1:1, a powinno być 2:5 albo 2:6 - przyznał Mourinho po wygranym w sobotę 2:1 meczu z Bounremouth. Wisienki szczególnie w pierwszym kwadransie obnażały defensywę wicemistrza Anglii, ale nie potrafiły wykończyć idealnych sytuacji. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że ofensywni gracze The Citizens nie będą mieli skrupułów w tym aspekcie. Zespoły Mourinho zawsze słynęły z żelaznej obrony, ale tym razem portugalski taktyk ma spory problem. Nie dość, że jego skuteczny niegdyś defensywny styl został zamieciony pod dywan przez Guardiolę, Jurgena Kloppa czy Maurizio Sarriego, to Mou dalej się go trzyma, mając średnich wykonawców. W lecie The Special One błagał wręcz władze United o sprowadzenie obrońcy, ale zaporowe ceny zniechęciły Eda Woodwarda do dużej inwestycji. O tym, że był to błąd, można przekonać się na przykładzie Liverpoolu. The Reds w ubiegłym sezonie mieli najsłabszą defensywę w pierwszej czwórce, ale sprowadzenie Virgila Van Dijka za szalone wtedy 78 milionów euro całkowicie odmieniło ich grę. Obrona pod wodzą Holendra praktycznie nie traci goli - w 11 kolejkach skapitulowała tylko pięć razy, przy osiemnastu pomyłkach obrońców MU. Dzisiaj nikt już nie mówi, że Klopp przepłacił.
W lepszy humor Mourinho wprawia ostatnio ofensywa na czele z Anthonym Martia-lem. W sobotę to od Francuza głównie będą zależeć poczynania Diabłów w ataku. Ostatnie derby, które United wygrało 3:2, pokazują również, że w tak ważnych meczach MU potrzebuje Paula Pogby w najlepszej formie. W kwietniu to pomocnik dał znak do walki z Obywatelami, strzelając dwa gole i doprowadzając do remisu 2:2.
Tamten mecz nie motywował jednak graczy City tak bardzo jak ich rywali zza miedzy. Już wtedy zawodnicy Guardioli mieli praktycznie przypieczętowane mistrzostwo Anglii, ale odwieczny rywal nie chciał przyspieszyć koronacji. - Mourinho nie chciał, żebyśmy stali niczym klauni, obserwując, jak City świętuje tytuł - przyznał wówczas Chris Smalling, który strzelił zwycięską bramkę. Ale tym razem stawka meczu jest zupełnie inna. City przywodzi w ligowej tabeli i czuje oddech Liverpoolu oraz Chelsea, które czają się za nim z dwupunktową stratą. Gospodarze będą więc maksymalnie skupieni i dopuszczą się wszystkiego, by tylko zdobyć trzy punkty, bo taka jest wizja futbolu Guardioli.
W środę głośno było o zachowaniu Raheema Sterling’a, który w meczu Ligi Mistrzów bezczelnie oszukał sędziego, naciągając go na rzut karny w meczu z Szachtarem Donieck. - Mógł go poinformować, że nie było faulu. Ale w zeszłym sezonie Liverpool i James Milner mogli zrobić to samo - podsumował Pep, dając niejako wytłumaczenie Anglikowi i przyznając, że liczy się tylko zwycięstwo.
Na Sterlinga spłynęła duża nagonka medialna i pytanie, czy odbije się ona na jego formie? Ostatnio skrzydłowy jest w świetnej dyspozycji, a w ostatniej kolejce dwoma golami i dwiema asystami praktycznie w pojedynkę pokonał Southam-pton. Anglik nie od dziś jest pod ostrzałem brytyjskiej prasy, więc zamieszanie wokół niego może go tylko mocniej zmoty-wować, by zostać bohaterem w niedzielnych derbach.
Jeszcze niedawno pojedynki między drużynami Pepa Guardioli i Jose Mourinho były nazywane starciami najlepszych trenerów świata. I o ile Hiszpan dalej utrzymuje się na topie, to wydaje się, że Portugalczyk ostatnio wypadł z czołówki. Potwierdza to zestawienie menedżerów, które stworzył magazyn „FourFourTwo” - zwycięzcą okazał się trener City, a The Special One zajął odległe 25. miejsce. Ale takie rzeczy tylko motywują Mou, by zakpić któregoś dnia ze swoich krytyków. Niedzielny mecz może być dla niego kolejną świetną okazją, bo pokonanie Juventusu i Manchesteru City w jednym tygodniu oznaczałoby, że wraca stary dobry Jose Mourinho, którego nikt nie powinien lekceważyć, bo w końcu jest wyjątkowy.