Manchester City coraz bliżej tytułu mistrza Anglii (ZDJĘCIA)
Manchester City pokonał w niedzielę na wyjeździe Newcastle United 2:0 w 37. przedostatniej, kolejce angielskiej Premier League i jest coraz bliżej wywalczenia mistrzostwa kraju. Oba gole zdobył w drugiej połowie reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej Yaya Toure.
Jeszcze dwa tygodnie temu nikt nie wierzył w tytuł mistrzowski dla Manchesteru City. Zwłaszcza w 83. minucie meczu United z Evertonem. Czerwone Diabły prowadziły na Old Trafford 4:2. Jednak gole Jelavicia i Pienaara postawiły ligę na głowie.
Do tego meczu United miał 5 punktów przewagi nad City. Wystarczył remis z Evertonem, porażka z lokalnym rywalem i to The Citizens są faworytem w wyścigu o tytuł. W niedzielę drużyna Roberto Manciniego zagrała z walczącym o Ligę Mistrzów Newcastle. - Nie uważam, że ciężej było pokonać United. Będzie jeszcze trudniej z Newcastle - mówił przed tym spotkaniem Włoch. Mówił to po tym, jak w środę po dwóch niesamowitych trafieniach Papisa Cisse Sroki pokonały na Stamford Bridge Chelsea 2:0.
Po meczu na St James' Park Mancini mógł odetchnąć z ulgą. Dwie bramki Yaya Toure dały jego drużynie bezcenne zwycięstwo 2:0. - To coś niesamowitego dla kibiców. W karierze sięgnąłem po kilka ważnych trofeów, ale zawsze jest trudno dostarczyć tytuł po tak długiej przerwie - powiedział bohater meczu Toure. - Sezon się nie skończył, ale jesteśmy szczęśliwi. Jesteśmy w dobrej formie i pewni siebie. Mamy wspaniały zespół. Przed tym spotkaniem Mancini wziął mnie na bok i powiedział, że odegram kluczową rolę w meczu. Chyba go nie zawiodłem - zwierzył się Toure.
Manchester United wciąż siedzi na ogonie, jeśli nie na skrzydle City. Czerwone Diabły pokonały u siebie Swansea 2:0. Dzięki temu podopieczni sir Alexa Fergusona wciąż pozostają w grze. Obie drużyny mają równą ilość punktów, jednak City ma lepszy bilans bramek. W ostatniej kolejce United gra na wyjeździe z Sunderlandem, natomiast The Citizens grają u siebie z broniącym się przed spadkiem QPR. Lecz kibice z Old Trafford nie powinni wierzyć w cuda, bo dwa tygodnie temu wyższe moce pokazały, po czyjej stronie stoją.
W ten weekend już padło jedno rozstrzygnięcie. W sobotę Chelsea zagrała z Liverpoolem o Puchar Anglii i wygrała 2:1. Dzięki temu tymczasowy trener The Blues Roberto Di Matteo może liczyć na pracę w przyszłym sezonie. Zwłaszcza, że to nie pierwszy finał, do którego doprowadził Chelsea w tym sezonie. Za dwa tygodnie jego zespół zagra w finale Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium.
Di Matteo dzięki tej wygranej dołączył do grona, w którym jest jego sobotni rywal Kenny Dal-glish. Szkot w latach 80. zdobył ten puchar jako piłkarz i jako trener. Włoch jako zawodnik zdobył ten puchar z Chelsea w roku 1997 i 2000. Teraz sięgnął po niego jako trener. Do tego Di Matteo stał się trzecim włoskim szkoleniowcem z rzędu, który zdobył ten puchar. W poprzednich po to trofeum sięgnęli Carlo Ancelotti (także z Chelsea) oraz Roberto Mancini z City. Za dwa tygodnie ważniejszy puchar od FA Cup, przy takim szczęściu Di Matteo i po nie także sięgnie.