menu

Małkowski i "Sobol" dali Górnikowi zwycięstwo w małych derbach z Piastem

4 sierpnia 2013, 17:20 | Sebastian Gladysz

Górnik pokonał po raz trzeci z rzędu Piast Gliwice. Tym razem trzy punkty gospodarzom zapewnili Małkowski i Sobolewski. Gości było stać tylko na trafienie Robaka. W przekroju całego spotkania to Górnik był zespołem lepszym i zasłużenie sięgnął po pełną pulę.

Adam Nawałka po raz trzeci desygnował do gry identyczną jedenastkę, z Zacharą jako wysuniętym napastnikiem i Przybylskim w roli playmakera. W dalszym ciągu golkiperem numer 1 w Górniku pozostał Witkowski. Marcin Brosz tym razem nie bawił się w eksperymenty i dał okazję do gry od pierwszej minuty swoim najważniejszym ofensywnym graczom – Podgórskiemu, Jurado i Robakowi. Miejsce w wyjściowym składzie stracili zatem Wilczek, Hanzel, Dytko i Klepczyński, którego zastąpił Zbozień.

Atmosfera wśród kibiców zgromadzonych na trybunach zabrzańskiego stadionu gęstniała już od godziny przed meczem. W końcu nadeszła chwila rozpoczęcia mniejszych kibicowsko, lecz znacznie ciekawszych piłkarsko derbów Górnego Śląska. Od pierwszej minuty można było zauważyć, że spotkanie to będzie obfitować w zaangażowanie i walkę, bowiem oba zespoły pozostawiały sobie na placu gry bardzo mało miejsca. Pierwszy zaatakował Górnik, czego efektem były dwa rzuty rożne wykonywane przez gospodarzy, nie stanowiły one jednak zagrożenia pod bramką Szumskiego. Wysoki pressing zarówno gości, jak i gospodarzy w początkowej fazie meczu skutkował rwanymi akcjami i brakiem sytuacji podbramkowych. Na boisku było bardzo ciasno a nastawienie wszystkich dwudziestu dwóch zawodników zwiastowało prawdziwy mecz walki. Na moment inicjatywę przejął Piast, ale wciąż brakowało strzałów na bramkę. Szybko odpowiedział Górnik – ładnie z piłką zabrał się Nakoulma, jednak uderzał ponad bramką Piasta. Po chwili po naprawdę ciekawej akcji gospodarzy z dystansu uderzał Kosznik, ale Szumski poradził sobie z jego strzałem pomimo lekkiego rykoszetu. W pierwszym kwadransie Piast stanowił jedynie tło dla dobrze zorganizowanej i przemyślanej gry zespołu Nawałki.

Górnik nie zwalniał tempa. Przybylski znów rozgrywał dobre zawody, Nakoulma zdawał się mieć swój dzień. Mączyński uderzał technicznie z szesnastki, lecz prosto w bramkarza gości. W Piaście szwankowała szczególnie linia pomocy, która dała się stłamsić przeciwnikom i nie potrafiła narzucić swojego stylu gry. To gospodarze byli w natarciu, jednak nie potrafili udokumentować tego bramką. Po kilku minutach znów groźnie było pod bramką gości z Gliwic, kiedy po dośrodkowaniu Przybylskiego głową minimalnie niecelnie uderzał Zachara. Na chwilę gra przeniosła się pod pole karne Górnika, kiedy niezłej okazji na kontrę nie wykorzystał Cicman. Jedynym profitem z tej akcji były dwa rzuty rożne dla gości, jednak nie potrafili oni wykorzystać swojej silnej broni. Dwukrotnie obrońców gości postraszył Nakoulma, jednak obyło się bez zagrożenia bramki Szumskiego. Piast momentalnie odpowiedział i wślizg Gancarczyka uratował Górnika. Po rzucie rożnym dla Piasta stoper Górnika wyjaśnił sytuację na tyle dobrze, że Nakoulma urwał się obrońcom i po pięćdziesięciometrowym sprincie idealnie podał wzdłuż bramki do Małkowskiego, który w 27 minucie wyprowadził swój zespół na prowadzenie (nieczystym) uderzeniem z kilku metrów. Po bramce dla zabrzan gra jeszcze bardziej się otworzyła, choć przecież od pierwszych minut kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Z dystansu uderzał Jurado, lecz niecelnie.

Cała drużyna gospodarzy funkcjonowała bardzo dobrze. Goście w dalszym ciągu nie potrafili przejąć inicjatywy. Kolejną składną akcję Górnika zakończyło zablokowane uderzenie Przybylskiego. Mimo optycznej przewagi, to Adam Nawałka dużo bardziej pieklił się przy linii bocznej, niż Marcin Brosz. Tego jednak nie zmieniłby chyba żaden wynik… Zawodnicy Piasta zaczęli się jednak częściej pojawiać z piłką na połowie rywali. Naprawdę groźne akcje Podgórskiego i spółki raz za razem przerywali pewnie grający stoperzy Górnika. Drużyna z Gliwic, tak jak w dwóch poprzednich meczach ligowych, zaczęła się budzić dopiero po straconej bramce. Kapitan Piasta miał coraz więcej okazji do dośrodkowań ze stałych fragmentów gry. Chwilę później niecelnie uderzał z dystansu Król. Coś jednak w obrazie gry zaczęło się zmieniać. Rajd Cicmana został efektownie zatrzymany wślizgiem przez Gancarczyka, jednak to Piast wciąż naciskał. Piłkarze Górnika zdawali się czekać na koniec pierwszej połowy, lecz zostało do niego jeszcze kilka minut. Gospodarze w tym czasie mądrze jednak zapobiegali jakiemukolwiek zagrożeniu ze strony Piasta i do szatni schodzili z prowadzeniem. Zasłużonym, bo gra toczyła się pod ich dyktando przez pół godziny. Ostatni kwadrans pierwszej połowy spotkania zwiastował jednak, że to nie koniec emocji na stadionie w Zabrzu. Na wyróżnienie zasługiwał z pewnością Nakoulma, który pokazywał się z jak najlepszej strony obecnym na stadionie zagranicznym skautom. Bardzo pewnie grali również obaj stoperzy Górnika. Po stronie Piasta, czego można się było spodziewać, najwięcej zagrożenia sprawiali Podgórski i Jurado. Zawodził za to niewidoczny Robak.

Na drugą połowę obie drużyny wyszły w niezmienionych składach. Pierwszą groźną sytuację mieli gospodarze, gdy do wyśmienitej okazji do strzału głową doszedł Sobolewski, jednak nie trafił do bramki Piasta. Idealnie z rzutu wolnego dogrywał Gancarczyk. Chwilę później rzut wolny po drugiej stronie boiska wykonywał Podgorski, jednak po jego wrzutce nie udało się jego kolegom celnie uderzyć na bramkę Witkowskiego. Chwilę potem kapitalną akcję gospodarzy kończył atomowym uderzeniem Olkowski, ale Szumski był na posterunku. Serca kibiców z Zabrza zamarły dosłownie minutę później, gdy beznadziejne podanie Witkowkiego trafiło do zawodnika Piasta, którego jednak uderzenie z pierwszej piłki okazało się niecelne. W 55 minucie padła jednak bramka wyrównująca. W sytuacji sam na sam z Witkowskim znalazł się Robak i uderzył pod poprzeczkę nie do obrony. Asystę przy tej bramce zaliczył Jurado, który chwilę później zszedł z boiska, zastąpiony przez Wilczka. Po bramce dla gości zawodnicy Nawałki utracili nieco z pewności siebie, którą imponowali w pierwszej połowie. Po chwili groźnie z dystansu uderzał Murawski, jednak ostatecznie piłka wylądowała obok słupka.

Odpowiedział na to jeszcze bardziej niecelnym strzałem Kosznik. Ekipa Brosza po raz kolejny była zmuszona odrabiać straty i po raz kolejny potrafiła odnaleźć się w tej roli. Po ładnym przerzucie Olkowskiego do prostopadłej piłki od Nakoulmy doszedł Kosznik, który został sfaulowany tuż przed polem karnym. Beznadziejnie wykonał jednak ten stały fragment gry strzelec bramki dla Górnika, Małkowski. Gra oprócz pojedynczych przebłysków nie układała się jednak zabrzanom tak, jak wcześniej. Aktywni byli boczni obrońcy, jednak brakowało zdecydowania w atakach drużyny Nawałki. Po pierwszym błędzie w meczu Gancarczyka z kontrą wyszedł Piast. Zawodnika gości faulował Kosznik i przed szansą z dwudziestu kilku metrów stanął Podgórski. Strzelił jednak w mur. Zagotowali się jednak piłkarze jednej i drugiej drużyny, sędzia Stefański był zmuszony do wyciągnięcia żółtego kartonika. W zamieszaniu pod bramką Witkowskiego Wilczek uderzył potężnie w słupek. Coraz więcej było w tym meczu fauli, ale widać było jednoznacznie, że obie drużyny dążyły do zwycięstwa. Po faulu Króla na Madeju (zawodnik gości otrzymal żółtą kartkę) wrzucał Gancarczyk, jednak to gliwiczanie byli górą w większości pojedynków w powietrzu. Ostatni kwadrans zapowiadał się pasjonująco.

Z dystansu strzelał po raz kolejny Mączyński, ale… po raz kolejny wprost w ręce Szumskiego. Piłkarze obu zespołów walczyli do upadłego i to na pewno mogło się podobać. Mnożyły się przewinienia, w szczególności zawodników Piasta. Zabrzanie nie potrafili jednak tego wykorzystać i na dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry na tablicy świetlnej nadal widniał remis. Zmieniło się to w 82 minucie spotkania. Po wrzucie z autu piłka minęła kilku piłkarzy w polu karnym Piasta, a na listę strzelców wpisał się efektownym strzałem z woleja Sobolewski. Mecz się jednak nie skończył i goście walczyli do końca. Od razu rzucili się do ataków na bramkę Witkowskiego, jednak to Górnik był groźniejszy. Po kontrze celnie strzelał Olkowski, jednak za słabo, aby zaskoczyć Szumskiego. Kilka minut przed końcem spotkania owacją na stojąco pożegnano Gancarczyka, który rozegrał fantastyczne zawody, mimo jednego poważnego błędu. Jego obecność w środku obrony to kolejny udany pomysł trenera Nawałki. Gospodarze nie zamierzali cofać się do obrony, tym razem nad poprzeczką strzelał Madej. Z lewej strony rajd przeprowadził Nakoulma, zakończył się on jednak tylko rzutem rożnym, z którego nic nie wynikło. Temperatura na stadionie sięgała zenitu, zbliżał się doliczony czas gry. Górnik umiejętnie się bronił. Piast miał trzy dodatkowe minuty, aby wywieźć z Zabrza chociaż punkt. Gospodarze kontrolowali przebieg gry, jednak w ostatnich sekundach to Piast miał rzut rożny, po którym nic się nie zmieniło i to Górnik zasłużenie zwyciężył w Zabrzu Piast 2:1!


Polecamy