menu

Rafał Wolski: Chyba nikt się nie spodziewał, że wrócę i będę dobrze się prezentował [WYWIAD]

21 marca 2016, 10:38 | Michał Skiba (AIP)

Nigdy nie powiem, że Fiorentina to stracony czas - wiele się tam nauczyłem. Czasem trzeba umieć wykorzystać każde doświadczenie - mówi Rafał Wolski, który na wypożyczeniu w Wiśle Kraków chce odbudować swoją formę.

Rafał Wolski
fot. Andrzej Banaś / Polska Press
Rafał Wolski
fot. Andrzej Banaś / Polska Press
Rafał Wolski
fot. Andrzej Banaś / Polska Press
Rafał Wolski
fot. Andrzej Banaś / Polska Press
Rafał Wolski
fot. Andrzej Banaś / Polska Press
Rafał Wolski
fot. Wojciech Matusik/Polska Press
Rafał Wolski chciałby wrócić do reprezentacji Polski
fot. Wojciech Matusik / Polska Press
1 / 7

Rafał Wolski reaktywacja?
Na pewno wróciłem do Polski, by grać regularnie. Odbudować się i zacząć cieszyć się z gry.

Po miesiącach ciszy znowu jest szum wokół Pana.
Chyba nikt się nie spodziewał, że wrócę i dobrze będę się prezentował. Ku zaskoczeniu wszystkich wszedłem od razu do pierwszej jedenastki i chyba daję sobie radę.

Pojawiały się głosy, że Tadeusz Pawłowski wskrzesi Pana jak Sebastiana Milę. Tymczasem już go nie ma.
To trener Pawłowski wyciągnął do mnie pomocną dłoń, za co zawsze będę mu wdzięczny. Już w pierwszym spotkaniu dał mi szansę gry od początku. Czułem jego zaufanie. Cóż, nastąpił taki obrót spraw. Pozostaje mi tylko życzyć mu powodzenia w następnym klubie.

Gra w Polsce ma być przystankiem do powrotu na Zachód?
Na razie o tym nie myślę. Jedyne, czego chcę, to odbudować się i wrócić do tego, co kiedyś pokazywałem. Wierzę, że kiedy zacznę regularnie grać, to tak właśnie będzie.

Jest jakieś pytanie, które najbardziej Pana denerwuje po powrocie?
Nie ma takich pytań. Wiem, że nawaliłem i wszyscy mają prawo pytać. We Włoszech za bardzo nie zaobserwowałem większego zainteresowania. Umówmy się, są ciekawsze rzeczy do komentowania.

Z perspektywy czasu, przypomina się Panu Borussia Dortmund? Można było wybrać zupełnie inną drogę?
Nie myślę takimi kategoriami. Nie żałuję swoich decyzji. Nigdy nie powiem, że Fiorentina to stracony czas - wiele się tam nauczyłem. Czasem trzeba umieć wykorzystać każde doświadczenie. Mam jeszcze ponad rok kontraktu. Zobaczymy, jak się potoczą losy w Polsce. Zdaje sobie sprawę, że wszystko zależy ode mnie. Chcę pomóc Wiśle i sobie.

Wypożyczenie w Serie B. Najgorszy czas?
To nie był mój najlepszy ruch. Zaryzykowałem i po ludzku mi nie wyszło. Mało gry w piłkę, dużo walki i biegania. Futbolówki przy nodze tam prawie nie miałem.

Nie denerwują Pana ciągłe dyskusje o Pańskim przygotowaniu fizycznym?
Już się pogodziłem z tym, że taka łatka do mnie przylgnęła. Nie zawsze się z tym zgadzam. We Włoszech dużo nad tym pracowałem. Wiadomo, nie grałem ostatnio regularnie i o formę jest trochę trudniej. Czuję się dużo lepiej, ale z dnia na dzień nie będę wytrzymywał 90 minut na pełnych obrotach. Pracuję nad sobą, to kwestia dwóch lub trzech spotkań, by wrócić

Zaskoczyło Pana tak ciepłe przyjęcie przez kibiców Wisły? Wciąż jest Pan mocno kojarzony z Legią.
W Legii debiutowałem w ekstraklasie, wchodziłem w Warszawie do dorosłej piłki. Na ten moment etap Legii jest zamknięty. Jestem zaskoczony przyjęciem przez kibiców Wisły. Oczywiście pozytywnie. Nigdy nie tworzyłem powodów, by ktokolwiek miał do mnie jakąś niechęć. Nie wypowiadałem się źle o nikim, szanuję każdy zespół. Szanuję Wisłę Kraków za historię. Wiem, że dobre lata jeszcze przed nami. Nie wyobrażam sobie, by ta drużyna spadła. Myślę, że powoli wracamy na właściwe tory, mimo że te wyniki nie są jeszcze takie, jakie chcemy. Ciężko wymagać od zawodników, którzy znają się od miesiąca, by tworzyli od razu bardzo dobry zespół. Na razie się zgrywamy.

Nieudane wypożyczenie do Mechelen. W jednym z ostatnich spotkań w Belgii zagrał Pan jako lewy obrońca. To był sygnał, że czas stamtąd uciekać?
Byłem bardzo zdziwiony tą decyzją. Pamiętam, że tydzień przed tym feralnym spotkaniem graliśmy sparing. Wyszliśmy wtedy ustawieniem 4-2-3-1. Wtedy grałem na lewej pomocy i zagrałem dobre zawody. Miałem asystę. W następnym meczu ligowym trener zmienił ustawienie na pięciu obrońców i grałem jako lewy obrońca. Dla takiego zawodnika jak ja to nie było miłe. Czułem się bardzo nieswojo. Nie cieszyłem się w Belgii za dużym zaufaniem u trenera. Wiadomo, ja byłem wypożyczony, a trener miał do dyspozycji jeszcze innych zawodników o podobnej charakterystyce. Promowali tych, za których mogli wziąć dobre pieniądze. Odczuwało się to, że jestem na tym bocznym torze. Musiałbym strzelać co mecz po trzy gole, by ich wygryźć ze składu.

Przez swoje trudne losy zniknął Pan z pola wielu osobom.
Na pewno to był dla mnie trudny okres. Nie znałem za bardzo języka włoskiego, potrzebowałem trochę czasu, by złapać pierwsze słówka. Przychodziłem do Fiorentiny z urazem, to też sprawiło, że nie byłem sobą ani osobą, którą byłem później. Robiłem wszystko, by ten licznik minut przebytych na placu był coraz większy. Zmieniałem jeden klub, drugi. Non stop przeprowadzki. Gdy się nie gra, nie jest się szczęśliwym. Nigdzie się ostatnio nie zadomowiłem, wszystko robiłem na szybko. Teraz skupiam się na Krakowie, staram się to traktować jako lekcję. Wierzę, że to w przyszłości zaprocentuje.

Czuje Pan presję głównego ratownika Wisły? Mówi się, że od czasów Maora Meliksona nie było przy Reymonta tak kreatywnego piłkarza.
Nie nazwałbym tego presją. Bardziej mobilizacja, by dać z siebie wszystko. Oczywiście wiem, że dużo teraz się ode mnie oczekuje. Odcinam od siebie wszystkie porównania. Taka sytuacja obecnie uskrzydla.

Mówiło się też - nawet latem - o powrocie do Polski. O Legii.
Osobiście nie przypominam sobie żadnej oferty. Na pewno nie tego lata. Oczywiście miałem jakieś przemyślenia o powrocie do Legii. Jednak żadnego odzewu nie było.

Nie zazdrości Pan Piotrkowi Zielińskiemu? Kiedyś to raczej w ciemno wszyscy zamieniliby wasze przygody miejscami.
Nie widzę problemów, by dobić do poziomu Piotrka i znowu grać w silnej lidze na wysokim poziomie. Dobrze, że mu się tak układa, życzę mu jak najlepiej. Nasz rozwój i dobra gra będzie pożytkiem dla polskiej piłki, nie mogę nikomu źle życzyć. Patrząc na siebie, wiem, że mam duże możliwości, by pokazać, co umiem. Wtedy zastanowimy się, które miejsce jest dla mnie dobre.

Daje Pan sobie jakiś limit czasowy, by pograć w Polsce i ruszyć dalej?
Nie daję sobie teraz żadnych limitów. Skupiam się na tym, co jest tu i teraz. Doskonale zdaję sobie sprawę, że trzy, cztery miesiące mogą wywrócić moje życie do góry nogami. W dobrą albo w złą stronę.

Był kontakt z selekcjonerem Nawałką?
Widziałem się chwilę z trenerem Nawałką i z drugim trenerem. Na pewno na szerokiej liście zawodników się znajduję. Chcę zrobić wszystko, by odzyskać formę i znaleźć się na tej węższej liście. Czemu nie?

Jak wygląda Pana kontakt z ludźmi z Fiorentiny?
Rozmawiałem z jednym z działaczy. Wciąż jestem ich zawodnikiem i życzą mi jak najlepiej. Wiedzą, że potrzebuję stabilności. Na pewno we Włoszech o mnie nie zapomnieli.

WIĘCEJ O WIŚLE KRAKÓW


Polecamy