Pawłowski niewidoczny jak cała Malaga. Z Barceloną przeciętny, ale plamy nie dał
Przygodę z hiszpańskim futbolem Bartłomiej Pawłowski rozpoczął od nieznacznej porażki swojego zespołu z FC Barceloną. Przy kolegach, skoncentrowanych na obronie i topornej grze, nie wybił się ponad przeciętność. Pomimo kilku pomyłek, niczego nie sknocił i z upływem czasu powinien prezentować się coraz lepiej.
Barcelona minimalnie lepsza od Malagi. 63-minutowy debiut Pawłowskiego (ZDJĘCIA)
Krążą opinie, że lepszej okazji na debiut, Pawłowski nie mógł sobie wymarzyć. Bo kto nie marzy, by zagrać z wielką FC Barceloną... Tak naprawdę Pawłowski nie mógł trafić na gorszego przeciwnika. Wszak nie od dziś wiadomo, jak bardzo „Duma Katalonii” potrafi czynić różnicę i potężnie deklasować nawet silnego oponenta, co dopiero osłabioną odejściami i przebudowaną Malagę. Może wczoraj pogromu nie było, ale na pewno piłkarz Widzewa nie mógł zaprezentować pełni umiejętności. Na tle słabej, apatycznej Malagi wypadł nie najgorzej, aczkolwiek bez rewelacji. Niczym szczególnym nie zawinił, aczkolwiek z drugiej strony nic nadzwyczajnego również nie pokazał. Zaprezentował się po prostu mocno przeciętnie. Plamy nie dał, lecz pracować ma nad czym.
W debiucie zagrał na raczej nielubianej przez siebie pozycji - w Widzewie właśnie na prawej flance był najmniej produktywny. Gra obronna i częste cofanie nigdy nie należały do jego wielkich atutów. Często w ferworze ofensywnego zaangażowania, po prostu zapominał albo nie nadążał wrócić do tyłu. Przyzwyczajony w Polsce do całkowitej odpowiedzialności za grę ofensywną, niezależnie od rezultatu, w niedzielę musiał się dostosować do ultradefensywnej taktyki i nade wszystko pamiętać o obronie i wspomaganiu Jesusa Gameza. Trudność tym większa, gdy po drugiej stronie ma się gwiazdy takiego kalibru jak Jordi Alba, Andres Iniesta, Pedro czy Sergi Roberto.
Na Pawłowskim wielkie nazwiska nie zrobiły gigantycznego wrażenia, ponieważ same niewiele sobą reprezentowały. Na Estadio La Rosaleda było widać, że były widzewiak nie zatracił pewności siebie, nie stronił od niekonwencjonalnych zagrań, blisko podchodził do rywali, wywierał presję, czym utrudniał kontynuowanie akcji z przodu. Niestety nie potrafił podejmować szybkich decyzji, po przejęciu futbolówki zbyt długo zwlekał z dalszym rozegraniem. Pod presją często notował straty lub zagrywał na oślep; z reguły niecelnie, pod nogi przyjezdnych. Mimo to pewien cel osiągnął, bo Barcelona dość sporadycznie decydowała się zaatakować lewym skrzydłem.
O ofensywie trudno wiele napisać. Z prostego powodu - Malaga unikała ataków jak ognia. Przy nielicznych kontrach Pawłowski, rozpędzony i niekryty pokazywał się do gry, lecz koledzy z zespołu chyba jeszcze nie zdążyli się z nim zgrać, albo nie obdarzyli dostatecznym zaufaniem, skoro woleli szukać trudniejszych wariantów. Ciut więcej zamieszania stwarzał indywidualnymi akcjami. Dwa razy wywalczył stały fragment w niewielkiej odległości od pola karnego. Był w stanie zerwać się na kilkumetrowe rajdy, zakończone interwencjami obrońców. Mimo to lekki popłoch w Barcy zasiał, skoro kilkakrotnie do krycia i blokowania podchodziło dwóch katalońskich zawodników. Niemniej na ogół grał czytelnie, bez zaskoczenia. Zagadką pozostaje nieobecność przy stałych fragmentach.
W drugiej połowie oklapł totalnie. Osłabł w defensywie, w ważnych momentach stał i nie przeszkadzał rywalom. Raz nawet oberwało mu się od Gameza. Dla Schustera był to sygnał konieczności zmiany. Za Pawłowskiego wszedł lewoskrzydłowy Eliseu, z kolei na prawą flankę powędrował Fabrice Olinga. W ofensywie zrobił więcej niż Pawłowski przez ponad godzinę, ponieważ dopiero wówczas gospodarze zintensyfikowali natarcia, desperacko walcząc o bramkę wyrównującą. W konsekwencji młody Kameruńczyk mógł liczyć na częstsze podania i większe zaufanie. Doszedł też do strzału, który omal nie zakończył się trafieniem.
Tak, czy siak Pawłowski nie powinien rozpaczać. Plamy nie dał, choć stać go na o wiele, wiele więcej. Jeśli nie straci zaufania Schustera, szybko powinien rozwinąć skrzydła, zwłaszcza w starciu z zespołami gorszymi od Barcelony.
Bartłomiej Pawłowski w meczu z FC Barceloną:
Czas gry: 63 (45+18)
Podania celne: 4 (3+1)
Podania niecelne: 6 (6+0)
Strzały celne: 0
Strzały niecelne: 0
Przechwyty: 7 (5+2)
Straty: 7 (4+3)
Wygrane główki: 3 (3+0)
Przegrane główki: 1 (1+0)
Spalone: 0
Faulował 0
Był faulowany 2 (2+0)