menu

Madej bohaterem WDŚ! Górnik wygrał w Chorzowie z Ruchem i został liderem!

4 października 2014, 22:18 | Grzegorz Ignatowski

Ruch Chorzów przegrał w 11. kolejce z Górnikiem Zabrze 1:2. W 102. Wielkich Derbach Śląska gola dla gospodarzy strzelił Grzegorz Kuświk, a dla gości trafił najpierw Wojciech Łuczak, a w końcówce wygraną zapewnił Łukasz Madej.

102. Wielkie Derby Śląska jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego miały oryginalną historię. Zaczęło się od znalezienia na stadionie tajemniczej paczki, w której znajdowały się materiały pirotechniczne. Później, w wyniku przejęzyczenia pełniącej funkcję rzecznika prasowego Ruchu Chorzów Donaty Chruściel, dowiedzieliśmy się, że na stadionie przy ulicy Cichej zmierzą się Ruch Zabrze z Górnikiem Chorzów. Tak więc jeszcze przed spotkaniem mieliśmy do czynienia z iście wybuchowymi emocjami, które mogły niektórym osobom związanym ze śląskimi klubami pomieszać zmysły.

Kiedy już rozległ się gwizdek oznaczający początek meczu, te emocje udzieliły się piłkarzom. Oglądaliśmy sporo fauli, czasem dochodziło też do utarczek słownych, ale nie brakowało również dobrej gry i groźnych strzałów na bramkę. Bardziej aktywni w początkowej fazie spotkania byli "Niebiescy" i to właśnie oni w 12. minucie mogli objąć prowadzenie po znakomitym strzale Marka Zieńczuka z rzutu wolnego. Kibice gospodarzy widzieli już piłkę w bramce, ale Pavels Steinbors kapitalną interwencją uratował swój zespół przed utratą gola. Jak się okazało, Łotysz jedynie odsunął wykonanie wyroku na później. Zaledwie pięć minut po tej akcji Filip Starzyński popisał się świetnym podaniem do Kuświka. Napastnik Ruchu najpierw przegrał pojedynek ze Steinborsem, ale jego dobitka była już skuteczna.

Radość chorzowian nie trwała długo. Kilka chwil po trafieniu Kuświka strzał ostrzegawczy oddał Sobolewski, ale zrobił to za lekko by zaskoczyć Krzysztofa Kamińskiego. W 29. minucie był już remis. Łukasz Madej dośrodkował piłkę w pole karne, a Wojciech Łuczak tylko zmienił jej tor lotu, co zupełnie zaskoczyło golkipera "Niebieskich".

W końcówce pierwszej połowy znów zrobiło się gorąco. Grzegorz Kuświk zdołał nawet umieścić piłkę w siatce, ale zdaniem sędziego Pawła Raczkowskiego, napastnik Ruchu znajdował się na pozycji spalonej. Później w dobrej sytuacji był Zachara, ale chyba zapomniał, że jego rolą jest zdobywanie bramek, a nie odgrywanie do tyłu w dogodnej sytuacji. Wynik się nie zmienił, ale te dwie sytuacje pokazywały, że nikt nie zamierza zadowalać się remisem, bowiem w Wielkich Derbach Śląska liczy się tylko zwycięstwo.

Początek drugiej połowy to potwierdził. W ciągu kilku minut przed szansą na zdobycie gola stanął Grzegorz Kuświk, a potem Steinborsa poważnie przetestował Starzyński. Kuświk mógł przesądzić o losach tego spotkania, ponieważ w 62. minucie znów miał okazję do zdobycia gola, jednak w ostatniej chwili ubiegł go golkiper gości. Kibice Ruchu zapewne przypominali sobie w tym momencie popularne przysłowie, według którego niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, ale zabrzanie nie zachowywali się najlepiej pod bramką Kamińskiego, często podejmując niewłaściwe decyzje i nie potrafili potwierdzić tego przysłowia w rzeczywistości. W powietrzu unosił się więc zapach remisu, a z takim wynikiem nie chciała się pogodzić żadna z drużyn.

W 87. minucie wydarzyło się coś, co wstrząsnęło kibicami gospodarzy. Górnik wykonywał rzut rożny, który został rozegrany dość nietypowo. Krótkie rozegranie zaskoczyło defensywę "Niebieskich" i kiedy futbolówka z opóźnieniem została dostarczona w pole karne, obrońcy nie kryli już tak uważnie jak przed rozegraniem stałego fragmentu gry. Z tej sytuacji skorzystał Łukasz Madej, który zaatakował piłkę wślizgiem, dzięki czemu wylądowała ona w siatce. Ta akcja zdecydowała, Górnik zwyciężył, choć trzeba przyznać, że remis byłby sprawiedliwszym wynikiem. Ale nieważne czy szczęśliwie, czy nieszczęśliwie, ważne, że trzy punkty pojechały do Zabrza, dzięki czemu to Górnik, przynajmniej na jeden dzień, został liderem ekstraklasy.


Polecamy