Maciej Sadlok: Układam sprawy osobiste, żeby móc zagrać z Arką
- Sporo dzieje się ostatnio w Pańskim życiu: powołanie do kadry, a po powrocie z niej urodziło się Panu dziecko. Z tego powodu nie pojechał Pan na mecz z Pogonią, za co spotkało Pana trochę krytyki ze strony kibiców Wisły Kraków.
fot. Fot. Andrzej Banaś
- Gdyby to była kwestia tego, że tylko urodziło mi się dziecko, pewnie nie byłoby problemu, żebym w tym meczu zagrał. Po pierwsze jednak mój syn przyszedł na świat w momencie, gdy drużyna już wyjeżdżała na to spotkanie. Po drugie nie chciałem zostawiać samej żony po porodzie. Musiałem również zająć się drugim dzieckiem, naszą córką, która ma trzy lata i nie miałem możliwości, żeby ją z kimś zostawić.
Nie zamknę przecież trzyletniego dziecka w mieszkaniu i nie powiem, że mamy i taty nie będzie przez cztery dni w domu. Wydaje mi się, że są w życiu takie momenty, kiedy rodzina jest po prostu najważniejsza. Nie chcę więcej na ten temat się rozwodzić. Ludzi, którzy wypisują różne rzeczy na mój temat w internecie, prosiłbym, żeby nie zabierali głosu na tematy, o których nie mają pojęcia. A jeśli dalej ktoś uważa, że mimo sytuacji rodzinnej powinienem do Szczecina pojechać i grać, to zapraszam. Z każdym chętnie porozmawiam i wyjaśnię wszystkie wątpliwości.
- Ma Pan w ogóle głowę do futbolu w takim momencie?
- Ostatnie dwa tygodnie nie są dla mnie łatwe. To stała gonitwa. Mimo, że nie było mnie na meczu w Szczecinie. Wyjazd na zgrupowanie kadry na kilka dni przed porodem żony też nie był dla mnie łatwy, ale musiałem pojechać. Teraz mam nadzieję, że wszystko wróci do normy już w najbliższym czasie.
- Miał Pan czas, żeby oglądać mecz Wisły z Pogonią?
- Oglądałem, ale jeśli mam być szczery, to z doskoku, bo spadło na mnie mnóstwo obowiązków domowych. Nie ma co ukrywać, że chłopakom było ciężko w Szczecinie. Wszystko tak się poukładało, że trudno było myśleć o korzystnym wyniku. My byliśmy bardzo poważnie osłabieni, a Pogoń zagrała tak, że chyba żadnej polskiej drużynie nie udałoby się szczecinian zatrzymać w sobotę. O tym meczu trzeba szybko zapomnieć. Trzeba go przeanalizować, ale musimy myśleć już o potyczce z Arką i kolejnych spotkaniach. Terminarz nam sprzyja, gramy kilka meczów u siebie i chcemy w nich zdobyć jak najwięcej punktów.
- W związku z problemami rodzinnymi będzie Pan w stanie zagrać w meczu z Arką?
- Wróciłem już do treningów. Staram się poukładać swoje sprawy w domu w taki sposób, żeby móc przygotować się do najbliższego meczu, choć nie będę krył, że na ten moment myślę przede wszystkim o dziecku, bo żona razem z małym, niestety, muszą dalej przebywać w szpitalu.