Maciej Murawski: Bez podziału punktów, wiele zależy od dobrego wejścia w sezon
Maciej Murawski zapowiada, że najbliższy sezon Ekstraklasy będzie wyrównany i emocjonujący. Były reprezentant Polski docenia też rezygnację z podziału punktów i wprowadzenie systemu VAR
fot. Anna Kaczmarz / Dziennik Polski /Polska Press
Jakie są Pana oczekiwania przed nowym sezonem Ekstraklasy, która startuje w piątek? Czy możliwe jest, by był równie emocjonujący jak końcówka poprzedniego?
Jak najbardziej. Jeśli chodzi o walkę o mistrzostwo to będzie bardzo podobnie - kilka zespołów zawalczy o te najwyższe cele, a więc czekają nas emocje. Liga jest wyrównana, więc będzie ciężko, by jeden zespół ją zdominował i by na kilka kolejek przed końcem wszystko miałoby być jasne. Nie wiem, czy będzie tak ekstremalnie interesująco jak w tym roku, kiedy cztery drużyny do końca biły się o mistrzostwo, natomiast bez wątpienia wiele zespołów może się liczyć w walce o tytuł i grę w pucharach.
A konkretnie, kto jest Pana faworytem w tym wyścigu?
Nie będę kontrowersyjny, jeśli powiem, że te zespoły, które ścigały się rok temu, w tym sezonie dalej będą konkurować. Wiemy, że często kluby, które grają w pucharach, mają problemy na początku sezonu, i tak było w poprzednich latach w przypadku Piasta Gliwice czy Cracovii. Ale w tym roku nasi reprezentanci w Europie, może poza Arką Gdynia, to zespoły, które mają mocne podstawy - Legia, Lech i Jagiellonia - więc wcale nie musimy się spodziewać obniżenia ich formy. Ale wydaje mi się też, że ligowa czołówka wcale nie zamknie się w tej czwórce i dojdą przynajmniej dwa inne zespoły, które będą walczyły do końca. Wiele też będzie zależało od dobrego startu, bo w tym roku nie będzie podziału punktów, dlatego w przypadku słabego początku później może być ciężko wrócić do gry.
No właśnie, jak rezygnacja z podziału punktów wpłynie na rywalizację w lidze i czy to jest dobry pomysł?
Podział punktów miał swoje wady i zalety. Dobre było to, że po trzydziestu kolejkach, pozostałe siedem meczów było kluczowe, co dostarczało wiele emocji. Z kolei złe, że ktoś, kto przez cały sezon ciężko pracował, a na finiszu miał słabszy moment, mógł wiele stracić. Myślę, że dla przeciętnego kibica podział punktów był bardzo ciekawy, bo cały czas istniała rywalizacja. Najpierw wszyscy walczyli, by dostać się do ósemki, bo przykład Podbeskidzia pokazuje, że kończąc rundę zasadniczą na dziewiątym miejscu, można nawet spaść z ligi. Potem rozpoczynała się walka o tytuł i utrzymanie. Ale ja finalnie cieszę się, że tego podziału już nie ma i będzie 37 równie ważnych kolejek. Nawet jeśli w pewnym momencie przyjdzie rozgrywać mecze, które będą o nic - bo nie będą skutkować żadnymi zmianami w tabeli - to będzie to czas na testowanie młodych zawodników czy innych rozwiązań taktycznych. Choć tak jak wspominałem, może to oznaczać, że nie zobaczymy już tak emocjonującego finiszu sezonu jak rok temu. Ale piłka jest nieprzewidywalna. W pierwszej lidze, gdzie przecież podziału nie było, ostatnio sześć zespołów walczyło o awans do elity, co pokazuje, że wcale nie musi być nudno.
W jakiej formie znajduje się obecnie mistrz, czyli Legia, po przegranej w Superpucharze Polski i utracie najlepszego zawodnika ligi ubiegłego sezonu?
Jeśli chodzi o sprzedaż Vadisa Odjidji-Ofoe, to może ona znacząco wpłynąć na jakość gry Legii. Pamiętamy przecież, jak szczególnie w drugiej połowie sezonu, był on kluczowym zawodnikiem w kontekście mistrzostwa. Miał dużą łatwość brania na siebie ciężaru gry w trudnych momentach, a takiego piłkarz dawno w naszej lidze nie było. Jeśli dodamy do tego, że pół roku temu odeszli też Nemanja Nikolić i Aleksandar Prijović, to Legia straciła bardzo dużo. Ale trudno mi powiedzieć, jak to się zakończy za kilka tygodni, być może mistrz pozyska jeszcze kilku piłkarzy, którzy wypełnią te luki.
Czy Krzysztof Mączyński jest takim piłkarzem, który może skutecznie zastąpić Vadisa?
Będzie to na pewno duże wzmocnienie, ale nie jest to piłkarz takiego typu jak Belg. Oni obaj grają w środku pomocy, natomiast Vadis ma jedną kluczową cechę - on nawet w tłoku, gdy jest kryty, potrafi wygrać pojedynek i świetnie obsłużyć swojego kolegę z drużyny. Natomiast Krzysiek gra podaniem, często pokazuje się do gry, ale wątpię, by brał piłkę i dryblował, mijając kilku rywali. Porównując ich jeden do jednego, to Polak Vadisa nie zastąpi, ale to reprezentant kraju, który dobrze czuje się w grze kombinacyjnej, a w taki właśnie sposób chce grać Legia - na jeden dwa kontakty. „Mąka” ma ogromne doświadczenie i świetnie radzi sobie z presją, którą jeszcze zwiększa jego transfer z Wisły Kraków do stolicy.
Wymieni Pan zawodnika, który po odejściu Vadisa Ofoe może podporządkować sobie Ekstraklasę dzięki swoim umiejętnościom?
Kilku ciekawych graczy pojawiło się na przykład w Lechu. Myślę z kolei, że w Legii piłkarze dopiero zaczną się pojawiać. Mistrz czeka na moment, gdy dobrzy zawodnicy, którzy mieli ambicje grać w lepszych ligach, ale się do nich nie dostali, będą dostępni na rynku. Musimy być cierpliwi, bo inne kluby też wciąż szukają graczy mogących zmienić obliczę naszej ligi. Przed pierwszymi meczami ciężko wróżyć - pamiętamy, jak rok temu VO-O wystartował bardzo przeciętnie, i gdyby ktoś wtedy powiedział, że będzie gwiazdą naszej Ekstraklasy, to pewnie trudno by było w to uwierzyć.
Jeśli mówimy o dotychczasowych najlepszych transferach w lidze, to rozumiem, że wskazuje Pan na Lecha Poznań?
Z Lecha odeszło trzech młodych, dobrych piłkarzy lub formalności są dopiero dopinane, ale Kolejorz bardzo dużo na nich zarobił i sprowadził na zastępstwo piłkarzy doświadczonych, którzy mogą być dużą wartością dodaną dla zespołu. To zawodnicy grający wcześniej w niezłych ligach, mający naprawdę dobre CV. Wciąż też czekamy, jak rozwiąże się sytuacja z Marcinem Robakiem, a przecież on z Dawidem Kownackim byli najlepszymi strzelcami klubu. Choć Lech przygotował się na ich odejście bardzo dobrze i będzie gotowy na start sezonu. To było ciekawe lato w Poznaniu, które wróży dobry sezon przy Bułgarskiej.
Przenieśmy się więc teraz na drugą stronę tabeli. Jaki to będzie sezon dla beniaminków i kto jest w tym roku głównym kandydatem do spadku?
Ostatnio widzimy, że drużyny które awansowały do elity z pierwszej ligi, bardzo dobrze sobie radzą szczebel wyżej. Już nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio beniaminek spadł z Ekstraklasy - chyba był to ŁKS, więc minęło sporo czasu. Przypuszczam, że w tym roku będzie podobnie. Górnik Zabrze sobie poradzi i podobnie będzie z Sandecją, choć to taki prawdziwy beniaminek, bo ta drużyna przecież po raz pierwszy zagra w najwyższej klasie rozgrywkowej. Sporym utrudnieniem dla drużyny z Nowego Sącza będzie jednak fakt, że na początek sezonu rozegra swoje mecze na wyjeździe. Ale zawsze po awansie jest fala entuzjazmu, która powoduje, że beniaminkowie lepiej funkcjonują, a przeciwnicy, którzy do końca ich nie znają, często są zaskoczeni. Zobaczymy, gdzie ta siła rozpędu je zaniesie. Jeśli chodzi natomiast o zespoły zagrożone spadkiem, to co roku tworzy się grono klubów skazywanych na pożarcie, ale często właśnie to motywuje piłkarzy i gwarantuje im utrzymanie. Przykładem jest Korona Kielce, która mimo niepochlebnych opinii ostatnio spokojnie sobie w Ekstraklasie radziła. W tym roku w Kielcach będzie ciekawie w związku ze zmianą właściciela i trenera - sam jestem zainteresowany, jak będzie wyglądała Korona. Trudno wskazać zespół, który w tym momencie ewidentnie odstaje i zdecydowanie będzie miał problemy z utrzymaniem. Zobaczymy, co będzie z Wisłą Płock, po niedawnej zmianie trenera, ciekaw też jestem, jak będzie radziła sobie Arka Gdynia, grając w pucharach pod wodzą nowego 20-letniego właściciela. To będzie wyrównany sezon i dopiero po starcie dostaniemy odpowiedzi na pojawiające się wciąż nowe znaki zapytania.
Jeden z nich należy postawić przy pytaniu, jak będzie się sprawował system VAR w Ekstraklasie? Czy to dobre rozwiązanie, by testować go w tym roku w lidze, jako że wiąże się to z kosztami i nie będzie on używany w każdym meczu danej kolejki?
Mam nadzieję, że system się sprawdzi, bo ja jestem zwolennikiem, by pomagać sędziom. Piłka jest tak szybka i tyle się dzieje, że bardzo ciężko jest wszystkie rzeczy wyłapać nawet w telewizji, a jest to wręcz niemożliwe dla sędziego na boisku. Mamy taką zaawansowaną technologię, że istnieje pomoc dla arbitrów, więc bardzo dobrze, że i my idziemy w tym właściwym kierunku. Natomiast tego będzie trzeba się nauczyć, by nie niszczyć rytmu meczu, który będą zakłócać dłuższe przerwy. Ważna jest też interpretacja, bo przecież często sytuacje boiskowe nie są jednoznaczne. Kontrowersji pewnie więc nie unikniemy, ale to wykluczy sytuacje ewidentne, które czasem umkną sędziemu. A że jest to kosztowne? Owszem, ale myślę, że warto zainwestować pieniądze, które jeszcze mocniej rozwiną naszą ligę.
wideo: TVP Sport