menu

Maciej Krakowiak: Jest w nas dużo wiary w to, że uda się utrzymać Widzew [WYWIAD]

1 maja 2015, 09:29 | Paulina Szczerkowska/Dziennik Łódzki

Gdy sztab szkoleniowy zdecydował, że to Maciej Krakowiak będzie pierwszym bramkarzem Widzewa w rundzie wiosennej, wiele osób wątpiło, że to dobra decyzja. Dziś kibice nie wyobrażają sobie składu bez popularnego „Krakusa”, który jak do tej pory jest najpewniejszym punktem łódzkiej drużyny. W sobotę młody golkiper znów potwierdził swoją wysoką formę.

Maciej Krakowiak jest pewnym punktem Widzewa
Maciej Krakowiak jest pewnym punktem Widzewa
fot. Paweł Łacheta

Wisła Płock - Widzew Łódź. Cel: uciec z ostatniego miejsca

Przed sezonem wydawało się, że to bardziej doświadczony Matko Perdijić stanie między słupkami widzewskiej bramki. Tymczasem od początku sezonu trener stawia na Ciebie. Ciężko przepracowałeś ten okres przygotowawczy?
Zdecydowanie tak. Ciężko pracowałem na treningach i w sparingach. W czasie okresie okresu przygotowawczego udowodniłem trenerowi, że to ja powinienem stać w bramce. Matko to dobry bramkarz, od którego mogę na treningach sporo się uczyć. Taka rywalizacja wychodzi mi na dobre.

Dzisiaj kibice nie mają wątpliwości, że to była dobra decyzja. Rozgrywasz w tej chwili rundę życia?
Na tę chwilę jest to niezła runda, wszystko idzie w dobrym kierunku. Staram się podtrzymać wysoką formę i pracuję, żeby jeszcze bardziej podnieść swój poziom. Będę w pełni zadowolony, jeśli dalej będę bronił podobnie, a Widzew utrzyma się w lidze.

Skąd taka eksplozja talentu w tej rundzie? Jaki wpływ ma na to trener Marcin Cabaj?
Trener oczywiście pomaga mi, żeby ta forma była jak najwyższa. Eksplozja talentu? To chyba nie jest właściwe określenie. Ja robię wszystko, żeby w każdym meczu udowadniać trenerowi, że to ja powinienem stać między słupkami.

W tym tygodniu magazyn "Piłka Nożna" umieścił Cię w jedenastce kolejki I ligi. Wcześniej trafiałeś również do zestawień portalu ekstraklasa.net. Jak reagujesz na wyróżnienia ekspertów?
To na pewno cieszy i jest to dla mnie pozytywnym bodźcem, aby jeszcze bardziej się starać i podnosić swoje umiejętności. Oczywiście jak najczęściej chcę się znajdować w takich jedenastkach.

To swoisty paradoks, że bramkarz jest najlepszym zawodnikiem drużyny, która traci najwięcej bramek w lidze. Masz pretensje do swoich kolegów z obrony, że często nie ułatwiają Ci zadania?
Rzeczywiście, w większości meczów pracy mi nie brakuje, ale na każdym treningu ćwiczymy, aby błędów popełniać jak najmniej. Myślę, że wszystko idzie w dobrym kierunku, z każdym meczem nasza gra wygląda coraz lepiej. Z wyjazdami na razie bywa różnie, ale zostało jeszcze 7 meczów i mocno wierzymy, że sezon skończy się szczęśliwie dla nas.

To pytanie bardziej dotyczy graczy z pola, ale chcę zapytać także o Twoje zdanie. Skąd tak wielkie wahania formy właściwie całej drużyny? Po całkiem niezłym meczu w Ostródzie przyszło tragiczne spotkanie w Legnicy, po zwycięskim meczu z Termalicą był bardzo słaby wyjazd na Flotę...
Ciężko nam powiedzieć. Staramy się wyeliminować rażące błędy, pracujemy nad skutecznością i chcemy, żeby gra wyglądała jak najlepiej. Naprawdę nie wiem czemu tak się dzieje. Może to wypadek przy pracy? Chyba tak można nazwać te wahania formy...

Jak z twojego punktu widzenia wyglądał karny w ostatnim meczu z Chojniczanką? Miałeś dużo pretensji do sędziego... Widziałeś czy Kasprzak dotknął zawodnika gości?
Zdenerwowało mnie przede wszystkim to, że sędzia podyktował karnego w ostatniej minucie meczu. Nawet nie było wiadomo, czy Bartek Kasprzak faulował zawodnika w polu karnym. Jeśli w ogóle faulował. Przede wszystkim to wywołało moją reakcję. Z mojej perspektywy średnio było widać całą sytuację. Byłem zasłonięty, w polu karnym był duży ruch i zamieszanie, także ciężko mi stwierdzić.

Rzut karny, który może zdecydować o wyniku spotkania, podyktowany w ostatniej minucie meczu, to nie może być komfortowa sytuacja dla bramkarza...
To trudna i rzadka sytuacja. W całej karierze jeszcze nie zdarzyło mi się, żebym musiał bronić karnego w ostatniej minucie meczu. Wcześniej wybrałem róg, w który się rzucę i liczyłem na to, że Zawistowski uderzy właśnie tam.

Jesteśmy na półmetku rozgrywek. Do końca rundy zostało 7 meczów, a Wam cały czas brakuje 10 punktów do miejsca barażowego. Utrzymanie w lidze jest jeszcze realne czy można to już włożyć między bajki?
My wierzymy w utrzymanie. W każdym meczu staramy się zdobywać punkty, wiemy jak bardzo są nam potrzebne. Liczymy też na potknięcia drużyn, które razem z nami walczą o utrzymanie. Na pewno jest w nas dużo wiary w to, że uda się osiągnąć cel.

Szkoda meczu z Sandecją, bo drużyna z Nowego Sącza bardzo słabo spisuje się wiosną...
Tak, ale wiem, że Klub odwołał się od tej decyzji. My na razie się na tym nie skupiamy. Przed nami ważny i trudny mecz z Wisłą Płock i to przede wszystkim na to spotkanie kierujemy swoje myśli. Jeśli chodzi o Sandecję, to nic nie możemy zrobić. Czekamy na ostateczną decyzję i mamy nadzieję, że z Sandecją jeszcze zagramy i uda nam się wygrać.

Jak wspomniałeś, w piątek czeka Was trudny mecz z Wisłą Płock. Trudny przede wszystkim dlatego, że Wisła traci najmniej bramek w lidze. Widzew za to najmniej bramek strzela i najwięcej traci. Jaka jest recepta na pokonanie Wisły? "Na papierze" będzie to mecz jednostronny... A w rzeczywistości?
Właśnie dlatego piłka jest pięknym sportem. Trudno sobie wyobrazić jaki będzie scenariusz meczu z Wisłą. Nie ma co patrzeć na statystyki, bo wszystko wyjaśni się w spotkaniu.

Kiedy rozmawialiśmy przed rozpoczęciem sezonu, mówiłeś, że brakuje Ci stabilizacji. Byłeś wypożyczany do różnych klubów, sporo siedziałeś na ławce. Znalazłeś w końcu stabilizację w Widzewie? A może po udanej rundzie od razu zgłoszą się po Ciebie inne kluby?
Ja chciałbym zostać. Jestem z Łodzi i tutaj czuję się najlepiej. Stabilizacja jest, bo mam zaufanie trenera, dostaję szansę gry w każdym meczu. Wcześniej nie było takiej możliwości. Przeważnie rozgrywałem trzy spotkania i siadałem na ławce. Przede wszystkim cieszę się, że gram regularnie. To jest mi bardzo potrzebne. Chociaż mam kontrakt do czerwca, to chciałbym zostać w Łodzi.

Dziennik Łódzki


Polecamy