Maciej Iwański „Zza kulis mundialu”: Z perspektywy gospodarzy odpadnięcie Brazylii było katastrofą. I o czym w Katarze nie chcemy pamiętać?
Katar od lat przoduje w technologicznej kontroli. O tym, że do odwiedzenia gospodarza tegorocznych mistrzostw świata potrzeba skomplikowanego procesu rejestracji nie ma co pisać, bo wszyscy reporterzy opisywali to dokładnie. Dość powiedzieć, że kibic nie potrzebuje paszportu ze sobą, co siedem lat temu podczas mundialu piłkarzy ręcznych było koniecznością. Teraz wystarczy pokazać aplikację Hayya w telefonie...
fot. Pawel Relikowski / Polska Press
Jest bardzo przydatna, pokazuje lokalne atrakcje (z wyborem dwóch tylko kategorii – muzea lub zakupy). Kibicom niezbędna do korzystania z darmowego metra i np. wejścia na prywatne, ale całkowicie bezpłatne plaże z bardzo rozwiniętą infrastrukturą.
A chodząc po nabrzeżu z jakiejkolwiek strony Doha - widać zastępy głównie argentyńskich fanów. I to jeden z nielicznych obrazków świadczących o tym, że w Katarze odbywa się najważniejszy turniej najbardziej popularnej gry na świecie. Owszem, reklamy, neony i inne ozdobniki są cały czas obecne, ale kibiców zdecydowanie ubyło i niekoniecznie ma to związek ze znaczną redukcją liczby drużyn.
Coś, czego w tutejszej historii nie widziano
Szejkowie zauważyli problem. Kilka dni temu katarskie media obiegła wieść, że w fazie pucharowej prawo wjazdu otrzymają wszyscy kibice mieszkający w państwach zatoki arabskiej. Czyli w zasadzie… każdy, czego w tutejszej historii nie widziano. Zniesiony został nie tylko wymóg wizowy, ponieważ przyjezdni problemów także z noclegiem mieć nie będą. Bo zarówno te przeciętne (jak na tutejsze warunki, ale całkiem przyzwoite jak mój) hotele, jak i te luksusowe w większości świecą pustkami. Kto miał przyjechać, zaplanował to na fazę grupową, a potem nie starczyło urlopu, lub pieniędzy, lub jednego i drugiego.
Dlatego z perspektywy gospodarzy odpadnięcie Brazylii było katastrofą. Oczywiście dla nas to didaskalia, liczy się fakt, że taniec Canarinhos został brutalnie przez Chorwatów przerwany. Mieli być za starzy (w fazie pucharowej ostatnio tak zaawansowaną drużynę wystawili Słowacy dwanaście lat temu), mieli być zmęczeni, a jeszcze raz pokazali, że w tym niewielkim narodzie drzemie serce do sportu monstrualnych rozmiarów.
Wyjazd Brazylijczyków nie spowoduje oczywiście pustych trybun, Katarczycy jakoś sobie z tym poradzą. Tym bardziej, że zostali Argentyńczycy, kończąc trzecią kadencję Louisa Van Gaala. Legendarny holenderski szkoleniowiec nie wygra mundialu, nie prześcignie w historii wielkiego Rinusa Michelsa, który dał złoto mistrzostw Europy w 1998. To jednak problemy Holendrów.
"Śmierć jest nieodłącznym elementem życia"
W Katarze nie zabraknie ludzi chcących obejrzeć najważniejsze mecze. Gospodarze odtrąbią sukces i nie będą chcieli pamiętać o drobnym przecież incydencie, gdy w hotelu Arabii Saudyjskiej doszło do wypadku, w wyniku którego zginął jeden z robotników. Sęk bowiem w tym, że nie był to hotel nowy i na to Saudowie narzekali. Skoro wymagał pilnej naprawy, to została do tego skierowana ekipa.
Czy tragedia spowodowana była brakiem zachowania zasad bezpieczeństwa, czy czymkolwiek innym – nie wiemy, bo szef komitetu organizacyjnego stwierdził tylko, że „śmierć jest nieodłącznym elementem życia”. Futbol przyćmił wszystko na miesiąc, gdyż turniej jest bez wątpienia jednym z najlepszych w historii. Pozwala zapomnieć o codzienności. Tylko, że o niektórych jej elementach powinniśmy pamiętać niezależnie od okoliczności.
Maciej Iwański, TVP Sport