menu

Maciej Domański, piłkarz PGE Stali Mielec: Powołanie do kadry byłoby spełnieniem marzeń

27 sierpnia 2022, 09:32 | Daniel Sałek

- Dzisiejsze pokolenie młodych zawodników jest - delikatnie mówiąc - troszkę inne – mówi lider ekstraklasowej Stali Mielec, Maciej Domański. Z piłkarzem biało-niebieskich porozmawialiśmy m.in. o obecnych rozgrywkach, trenerze Majewskim, polskiej szatni i szansach na powołanie do reprezentacji Polski.

Maciej Domański - jeden z liderów Stali Mielec
Maciej Domański - jeden z liderów Stali Mielec
fot. Karina Trojok

W ostatnich dwóch sezonach wokół Stali Mielec było trochę zawirowań, które niestety przekładały się na słabszą dyspozycję boiskową. W obecnych rozgrywkach doczekaliście się wreszcie stabilizacji?

Zależy pod jakim względem. Trudno mówić o stabilizacji, jeśli w okienku transferowym odchodzi 14-15 zawodników i tyle samo przychodzi. Zarząd jednak stwierdził, że to dobry moment na taki ruch. Na pewno my, piłkarze, nie mamy na co narzekać. Mamy wszystko, co pozwala nam się rozwijać i dobrze przygotowywać do meczów.

Po pierwszych kolejkach było widać, że dobrze przepracowaliście okres przygotowawczy.

Na naszą formę wpływa wiele czynników, ale najważniejszym jest zawsze ciężka praca. Rzeczywiście, dobrze przepracowaliśmy lato. Mimo wielu zmian personalnych, szybko złapaliśmy wspólny język, stworzyliśmy drużynę i dzięki temu możemy dobrze prezentować się na początku rozgrywek.

Co zmienił trener Adam Majewski przez rok pracy w drużynie?

Nasze myślenie. W poprzednich sezonach bywało, że wychodziliśmy na mecz z dużymi obawami i trochę już pogodzeni z porażką. Dzięki trenerowi Majewskiemu jesteśmy pewni swoich umiejętności, wychodzimy na każdy mecz z wiarą i przekonaniem, że go wygramy. Nie boimy się nikogo.

A jeśli chodzi o system gry?

Trener wprowadził swój pomysł na grę. Każdy wie, co ma robić na boisku, a każde zachowanie na boisku jest po coś. Jesteśmy praktycznie nowym zespołem więc cały ten proces ciągle trwa, z każdym treningiem coraz lepiej się rozumiemy, a czas działa tylko na naszą korzyść.

Już dwa razy w tym sezonie zostałeś wybrany do 11. kolejki. To chyba jeden z lepszych okresów w twojej karierze.

Od pierwszego meczu pod względem piłkarskim, mentalnym, jak i fizycznym czuję się bardzo dobrze. Moje liczby pokazują to najlepiej (4 bramki i 1 asysta przyp. red.), ale tak naprawdę to dopiero początek sezonu. Podchodzę do wszystkiego z pokorą i spokojem. Skupiam się na każdym kolejnym meczu, a na całość statystyk spojrzę sobie na koniec rundy, gdy przyjdzie czas na podsumowanie.

Zespół Stali - w przeciwieństwie do innych ekstraklasowych drużyn - ma w swojej kadrze w większości piłkarzy z Polski. Łatwiej zarządza się w szatni, gdy większość mówi w jednym języku?

Oczywiście, że tak. W typowo polskiej szatni zawsze łatwiej o dobrą atmosferę. Myślę, że język nie jest główną barierą, a mentalność. Jeśli zawodnicy dobrani się odpowiednio pod względem charakteru, to nie ma znaczenia w jakim języku się komunikują. "Język piłkarski" jest uniwersalny. Na boisku narodowość nie ma większego znaczenia. Na pewno łatwiej, kiedy są sami piłkarze polskojęzyczni, ale gdy jest inaczej - to zawsze fajna okazja to podszlifowania języka obcego. Z piłkarzami z zagranicy porozumiewamy się głównie w języku angielskim.

Młodzi zawodnicy mają łatwiejsze wejście do szatni niż ty miałeś kilka dobrych lat temu. Na co najbardziej zwracasz uwagę w szatni jako jeden z jej liderów?

Znowu muszę wspomnieć o mentalności. Dzisiejsze pokolenie młodych zawodników jest delikatnie mówiąc... troszkę inne. Dostają wiele rzeczy podanych na tacy i może dlatego szybko zadowalają się tym, co mają. Często zdarza się, że młody chłopak trenujący w pierwszym zespole ekstraklasowego klubu już uważa się za „pana piłkarza”. Staram się zmienić ich myślenie. Tak naprawdę jest to początek ich drogi. Często nie zdają sobie sprawy z tego, że to ich życiowa szansa i jeśli teraz nie będą ciężko pracować i nie podporządkują swojego całego życia pod trening i piłkę nożną, to za rok-dwa, gdy skończy im się wiek młodzieżowca, będzie już za późno.

„Stalowy” facet z Ciebie. W młodości zamieniłeś Stal rzeszowską na mielecką. Dlaczego?

Można powiedzieć, że jestem wychowankiem dwóch „stalowych” klubów. Cóż, dorastałem piłkarsko w czasach gdy nie było szkółek piłkarskich, akademii. Od ósmego roku życia na treningi Stali Rzeszów woził mnie mój tata z rodzinnego Głogowa Małopolskiego. Przez kilka lat codziennie tak funkcjonowałem. W końcu w Mielcu pod patronatem Stali Mielec powstała Szkoła Mistrzostwa Sportowego. Był to ogólnopolski projekt PZPN. W każdym województwie miała powstać jedna taka szkółka, skupiająca wszystkich najlepszych zawodników z danego rocznika z kadry województwa. Rodzice stwierdzili, że będzie to dobry krok w moim rozwoju i idealne połączeniu treningów z nauką w szkole. I już w wieku 13-stu lat trafiłem do Stali Mielec.

Maciej Domański, zachowując swój dobry poziom z początku sezonu, może liczyć na powołanie do kadry?

To pytanie powinno być raczej skierowane do selekcjonera Michniewicza (uśmiech). Wszystko jest możliwe. Oczywiście byłoby to spełnienie marzeń. Na razie skupiam się na codziennym treningu, każdym kolejnym meczu. Cieszę się grą, jestem w dobrej dyspozycji. Mam nadzieję, że w dalszej części sezonu będzie ona jeszcze lepsza, a co z tego wyniknie, przekonamy się w niedalekiej przyszłości.


Polecamy