Dla Cracovii ważny jest teraz każdy punkt
Remis w meczu z Koroną Kielce był 11 punktem zdobytym przez Cracovię za kadencji trenera Pasieki. „Pasy” zdobywały punkty w dwóch ostatnich meczach ekstraklasy.
Cracovia ma 13 punktów w dorobku, 11 z nich to zasługa Dariusza Pasieki, który prowadził drużynę w 9 meczach. Statystycznie rzecz ujmując, jeśli "Pasy" zachowają tę tendencję, to w kolejnych 14 meczach mogą zdobyć 17 punktów, co dawałoby 30 na koniec sezonu. Czy to wystarczy do utrzymania? Zdecydowanie za wcześnie na takie prognozy.
Cracovia wywalczyła jakże ważny punkt w Kielcach, ale znowu pokazała dwa oblicza - bardzo dobre do przerwy i znacznie gorsze - w drugiej połowie. Brak stabilizacji formy na równym poziomie to w tej chwili jeden z głównych problemów zespołu.
- Nie były to tak różne połowy jak w meczu z Bełchatowem czy z Ruchem - mówi szkoleniowiec Cracovii Dariusz Pasieka. - Mimo wszystko było widać mały postęp, ta drużyna zaczyna mieć pewność siebie przez większą część meczu, co jest pocieszające. Na pewno zabrakło nam w pierwszej połowie wykorzystania szans, szczególnie żal mi okazji Visnjakovsa, którego Suworow obsłużył jak kelner w najlepszej restauracji. Żeby wygrać w Kielcach, trzeba było strzelić bramkę z tych okazji, które mieliśmy, ale cała drużyna jeśli chodzi o walkę i zaangażowanie, postawiła rywalom wysokie wymagania. Nie tacy tu pękli, stracili punkty i jeszcze stracą...
Mecz może nie był piękny dla postronnego widza, ale krakowianom chodziło przede wszystkim o jakąś zdobycz, bo granie z perspektywy ostatniej drużyny w tabeli nie jest przecież proste. Zgadza się z tym Pasieka. - Na pewno nie był to festiwal piłkarski - mówi. - Ale wiemy, w jakiej jesteśmy sytuacji, walczymy o każdy punkt, gdzie to tylko jest możliwe. Udało się nam po długim czasie zapunktować w dwóch meczach z rzędu i to jest pozytywne. Każdy punkt zbliża nas do celu. Nie będę dyskutował, czy my ten punkt zdobyliśmy, czy Korona straciła dwa... Jeśli ktoś przyszedł na mecz po to, żeby zobaczyć, jak się gra w piłkę, to pewnie w I połowie zobaczył, ale było też dużo walki, więc ktoś, kogo interesowałaby tylko taka piłka, byłby zadowolony.
Bardzo dobry mecz rozegrał Łukasz Nawotczyński, będąc jedną z wyróżniających się postaci zespołu. Grał pewnie, tak jak w najlepszych swoich wiosennych meczach. - Rzeczywiście Łukasz zagrał jeden z lepszych meczów - mówi szkoleniowiec "Pasów". - Dawno nie grał z takim przekonaniem, wygrywał mnóstwo pojedynków, czy to na ziemi czy w powietrzu. Chcielibyśmy go takiego widzieć zawsze. Miał motywację, bo zagrał przeciwko swojemu byłemu klubowi. Ma duży potencjał i ja mu w tym pomogę, by go chciał tylko ujawnić. Byłaby szkoda, gdyby kogoś takiego jak Łukasz stracić dla Cracovii, niech powalczy.
Defensywa to była pięta Achillesowa Cracovii, ale po przyjściu Pasieki, mimo że obrońcy stale się zmieniają, gra w defensywie wygląda lepiej. Zresztą "Pasy" zaczęły ten mecz z tą samą czwórką defensorów, co poprzednie spotkanie. Potem jednak musiały nastąpić zmiany z uwagi na sprawy losowe. Szkoleniowiec nie ma jednej postaci, wokół której tworzy defensywę, stawia na zespół i może to jest klucz do sukcesu?
- Gdy nastąpiło przesunięcie i gdy Arek Radomski przeszedł na środek obrony, a Bojan Puzigaca spokojnie zastąpił Kosanovicia, widzieliśmy, jak to funkcjonuje - mówi Dariusz Pasieka. - Najważniejsze jest to, że chłopcy zaczynają sobie pomagać i myślę, że zrobiliśmy w tym względzie krok do przodu. A czeka jeszcze "w blokach" Krzysiek Nykiel, Saidi Ntibazonkiza też czeka, Koen van der Biezen też jest bliski pełnej dyspozycji. Zwiększy się więc konkurencja, a nie ma nic lepszego dla trenera jak konkurencja w drużynie.
Kontuzje obrońców wymusiły na Pasiece wprowadzanie do gry defensywnych graczy, zamiast usposobionych ofensywnie. Zresztą wielu do dyspozycji nie ma ich Cracovia. Na ławce byli wprawdzie Cahalon, Dudzic czy Straus, ale jak pokazało wiele spotkań, wejście do gry tych piłkarzy niewiele daje.
- Myślałem o tym, by wprowadzić do gry Tamira (Cahalona - przyp. żuk) - mówi szkoleniowiec. - Bo Visnajokvs był sponiewierany, a z Cahalonem mielibyśmy szansę na kontrę. Ale rzadko się zdarza, aby dwóch zawodników z obrony trzeba było wymienić. Chwała chłopakom, że potrafili dobrze się zaasekurować, co nie było takie łatwe.








