Łukasz Kosakiewicz po meczu z Wisłą Płock: Jest optymizm przed kolejnymi meczami
- Jest początek sezonu, a ta nasza współpraca już bardzo fajnie się układa. To napawa optymizmem również przed kolejnymi meczami – przyznał Łukasz Kosakiewicz, który w drugim spotkaniu z rzędu asystował przy bramce Ivana Jukicia. Tym razem zwycięskiej. Korona pokonała Wisłę Płock 2:1.
fot. Bartek Syta
Piątkowe starcie było czwartym w 2018 roku, w którym Korona mierzyła się na wyjeździe z Wisłą Płock. Poprzednie trzy (dwa ligowe oraz sparing w letnim okresie przygotowawczym) zwyciężyli Nafciarze. Pokonując ich 2:1 kielczanie przerwali niekorzystną dla siebie serię. - Nasze poprzednie mecze w Płocku nie były najlepsze, więc chcieliśmy za wszelką cenę udowodnić, że jesteśmy dobrym zespołem. Pokazać, że potrafimy grać w piłkę i jesteśmy w stanie przełamać złą passę. Udało się i cieszymy się z tych trzech punktów - przyznał Łukasz Kosakiewicz. - To nie było najłatwiejsze spotkanie, mimo że rywal długo grał w dziesiątkę.
Podopieczni Gino Lettieriego liczebną przewagę mieli przez prawie godzinę. Za symulowanie w polu karnym drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał w 34. minucie Giorgi Merebashvili. - Styl nie był najistotniejszy, za jakiś czas nikt nie będzie tego pamiętał. Mamy pierwsze zwycięstwo w tym sezonie.
Na nie czekali dwa tygodnie. Przyszło dopiero z Nafciarzami, którzy ubiegły sezon zakończyli na piątej pozycji. Mimo dobrej postawy podopieczni Gino Lettieriego ani razu nie zdołali dopisać sobie kompletu punktów po meczach z pucharowiczami: Górnikiem Zabrze (remis 0:0) oraz Legią Warszawa (porażka 1:2). - Nie patrzyliśmy na to czy nasz rywal gra w europejskich pucharach i jak często rozgrywa swoje mecze. Do każdego starcia podchodzimy tak samo, na każdym jednakowo się skupiamy - mówił niespełna 28-letni zawodnik. - Moim zdaniem nie miało to wpływu na ich postawę. Każdy piłkarz w każdym spotkaniu stara się zagrać jak najlepiej.
Przeciwko Wiśle Kosakiewicz wystąpił na dwóch pozycjach: rozpoczął na lewej obronie, a kończył na prawej pomocy. - Staram się wypełniać założenia trenera. Nie ma dla mnie różnicy gdzie gram. Cieszę się, że w obu miejscach sobie jakoś radzę, a jeszcze bardziej z asysty.
Podobnie jak przed tygodniem przeciwko Legii, również w piątek Ivan Jukić pokonał golkipera gości właśnie po podaniu Łukasza Kosakiewicza. - Jest początek sezonu, a ta nasza współpraca już bardzo fajnie się układa. To napawa optymizmem również przed kolejnymi meczami - przyznał.
Podobnie jak dobrze bite przez niego stałe fragmenty gry. Każdy sprawiał zagrożenie pod bramką Thomasa Daehne. – Rzeczywiście sporo nad nimi pracuje. Nie tylko na treningach, staram się zostawać po nich dłużej i jeszcze dodatkowo je ćwiczyć. Myślę, że wychodzą coraz fajnie i cieszę się, że trener mi zaufał. Staram się wykonywać polecenia, które od niego dostaję – opowiadał były zawodnik m.in. Błękitnych Stargard czy Chojniczanki Chojnice.
Tak jak w poprzednim sezonie częściej niż w wyjściowym składzie siadał na ławce rezerwowych, tak mecz z Wisłą był dla niego już drugim w aktualnych rozgrywkach, który rozpoczął od pierwszej minuty. - Tak jak każdy zawodnik walczę o swoją pozycję. Cieszę się, że teraz częściej jestem w jedenastce. Na każdym treningu staram się udowadniać swoją wartość, a co będzie dalej to czas pokaże. Wygraliśmy dzisiejszy mecz, z tego się cieszymy. Teraz zostaje kontynuować pracę i czekać na mecz ze Śląskiem powiedział Kosakiewicz.