Lukas Haraslin, piłkarz Lechii Gdańsk: To co w szatni, to w szatni zostaje. Chcemy grać o górne pozycje w tabeli [rozmowa]
Lukas Haraslin, skrzydłowy Lechii Gdańsk, był motorem napędowym akcji ofensywnych biało-zielonych w meczu z Legią w Warszawie.
Taki był plan, żeby od początku meczu zdominować Legię?
Wiedzieliśmy, co chcieliśmy grać i w jakiej sytuacji jest Legia. Patrzyliśmy jednak bardziej na siebie niż na rywali. Cieszę się, że w pierwszej połowie pokazaliśmy dobrą piłkę. Z całego meczu i punktu możemy być zadowoleni, bo graliśmy na trudnym terenie z mistrzem Polski.
W pierwszej połowie zabrakło tylko gola?
Mieliśmy sytuacje, ja też oddałem kilka strzałów. Niestety, na rozgrzewce trafiłem do bramki, a w meczu nie. Muszę jeszcze poprawić skuteczność strzałów. Były fajne akcje z lewej i prawej strony. Szkoda, że chociaż jednej nie wykorzystaliśmy, bo ciekawe jakby ten mecz wyglądał gdybyśmy strzelili gola. Legia też stwarzała sobie sytuacje po przerwie. Punkt zdobyty w Warszawie jest zawsze cenny.
W drugiej połowie już bardziej chcieliście obronić remis?
Może nie chodziło o obronę punktu, ale chcieliśmy szanować siły. Wiedzieliśmy, że może być trudno, żeby biegać 90 minut, tak jak w pierwszej połowie. Cieszę się, że wytrzymaliśmy mecz, a muszę też dodać, że dobre zmiany dali zawodnicy, którzy weszli na boisko z ławki rezerwowych.
Brałeś na siebie ciężar gry i często byłeś motorem napędowym akcji ofensywnych Lechii.
O to chodzi, bo to jest moja rola, moja praca, żeby napędzać drużynę na skrzydłach. Próbuję to robić w każdym meczu, a czasami wyjdzie lepiej, czasami trochę gorzej. Chcę na pewno grać jak najlepiej dla drużyny.
Ty i Michał Mak często robiliście miejsce na skrzydłach bocznym obrońcom, którzy grali ofensywie?
Tak chcieliśmy grać. Wiedzieliśmy, że pomocnicy Legii nie grają aż tak defensywnie dlatego otwieraliśmy miejsce dla naszych bocznych obrońców. Próbowaliśmy tak grać i to nam wychodziło.
Dobrze układa się współpraca w Filipem Mladenoviciem na lewej stronie?
Filip jest bardzo ofensywnie grającym obrońcą. Cieszę się, że mam dwie możliwości, bo mogę dośrodkować albo mieć zbiegającego Filipa za mną albo przede mną. Widać efekty naszej pracy, a po trzech kolejkach mamy pięć punktów i tylko jedną bramkę straconą.
W poprzednim sezonie straciliście 58 goli, prawie najwięcej w lidze, a w tym jednego w trzech meczach z wymagającymi rywalami. Skąd taka odmiana w defensywie w podobnym składzie?
Ciężko pracowaliśmy podczas obozów w okresie przygotowawczym. Pierwsze, co chcieliśmy poprawić, to była właśnie defensywa. Pamiętaliśmy jak traciliśmy bramki w poprzednim sezonie, a teraz staramy się nie popełniać błędów i na razie wychodzi to nam bardzo dobrze. O to chodzi, bo zespół, który nie straci bramki nie przegra meczu. Nie zamierzamy jednak grać na 0:0. Dobrze bronimy, a z tego mogą się brać akcje bramkowe dla nas.
Jakie są możliwości Lechii w tym sezonie?
Trudno powiedzieć, a jesteśmy dopiero po trzeciej kolejce ligowej. Coś tam mówimy sobie w szatni, ale poczekajmy, jak rozegramy więcej meczów. Zobaczymy w jakie sytuacji wtedy będziemy. Na pewno chcemy pokazać na boisku fajną piłkę, taką, jaką graliśmy rok temu w Warszawie i walczyliśmy o mistrzostwo Polski. Takie są nasze cele, żeby walczyć o górne pozycje w ekstraklasie.
To o czym mówicie w szatni?
Nie chcę o tym mówić, bo to są tajemnice szatni. To co zostało powiedziane w szatni, to w szatni zostaje. Takie są nasze zasady.
Zobacz zjawiskowe polskie lekkoatletki!
Agencja TVN