Lovrencsics zapewnił zwycięstwo w Białymstoku, Lech już tylko dwa punkty od Legii
Piłkarze Lecha Poznań pokonali na wyjeździe Jagiellonię Białystok w ostatnim meczu 24. kolejki T-Mobile Ekstraklasy 1:0. Bramkę na wagę wygranej i zbliżenia się do liderującej Legii na dwa punkty zdobył Węgier Gergo Lovrencsics.
Początek spotkania pokazał, że Jagiellonia właściwie odrobiła lekcje przed starciem z „Kolejorzem”. Wcześniejsze mecze poznaniaków pokazały, że gra otwartej piłki przeciwko temu zespołowi nie za bardzo się opłaca. Boleśnie przekonało się o tym chociażby Zagłębie Lubin, a dwa tygodnie wcześniej Lechia Gdańsk. Natomiast białostoczanie cofnęli się, zmuszając rywala do ataku pozycyjnego.
Efekt był taki, że optycznie lepsze wrażenie sprawiali poznaniacy, ale z ich akcji zbyt wiele nie wynikało. Przede wszystkim dlatego, że Lech, z szybkimi skrzydłowym Aleksandarem Tonewem i Gergo Lovrenciscsem dużo lepiej radzi sobie w błyskawicznym ataku, niespecjalnie radząc sobie z mozolnym budowaniem akcji. Zresztą to akurat charakteryzuje większość polskich ligowców.
Poznaniacy konstruowali więc akcje, ale w powodzeniu przeszkadzała obecność zbyt wielu graczy Jagiellonii w obrębie pola karnego Jakuba Słowika. Tak było chociażby w ósmej minucie, gdy Aleksandar Tonew próbował wyłożyć piłkę stojącemu pod bramką Bartoszowi Ślusarskiemu. Chwilę wcześniej błysnął Rafał Murawski, mijając kilku rywali i wykładając piłkę Lovrencsicsowi, który oddał niecelny strzał. Poza tym kilkakrotnie uderzeń z dystansu próbował Tonew, ale akurat w tym spotkaniu nie były to uderzenia wysokiej jakości.
Z czasem Jagiellonia zaczęła grać odważniej, w związku z czym, mecz od początku toczony w niezłym tempie, jeszcze bardziej się ożywił. Obie drużyny zaczęły stwarzać groźne sytuacje, dzięki czemu widowisko zyskało na jakości.
Najlepszą okazję gospodarze mieli w 28. minucie, gdy po dośrodkowaniu Dawida Plizgi z rzutu rożnego niecelnie głową uderzał Maciej Gajos. Chwilę później fantastyczną szansę mieli poznaniacy. Jakub Słowik wyszedł z bramki, interweniując po dośrodkowaniu Hamalainena, uczynił to jednak na tyle niefortunnie, że piłka trafiła pod nogi stojącego nieopodal Ślusarskiego. Ten wyłożył futbolówkę Tonewowi, a Bułgar nie trafił do niemal pustej bramki.
Chwilę później kolejna akcja Jagiellonii pozbawiła poznaniaków bramkarza. Jasmin Burić obronił dobry strzał Rafała Grzyba z dystansu, ale przy okazji najprawdopodobniej wybił palca i zasygnalizował konieczność zmiany. Na boisku pojawił się więc Krzysztof Kotorowski.
To jednak nie wybiło lechitów z rytmu, którzy tuż przed przerwą objęli prowadzenie. Prezent sprawił Lechowi Alexis Norambuena, który poślizgnął się i zostawił piłkę Lovrencsicsovi. Ten wszedł z prawej strony w pole karne i uderzył z dość ostrego kąta. Piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki Słowika.
Po przerwie poznaniacy kontrolowali już sytuację na boisku. Stwarzali kolejne okazje bramkowe, ale w większości brakowało albo dokładności, albo skutecznego wykończenia. W 51. minucie niezłą szansę dość marnym strzałem zakończył Gergo Lovrencsics, a chwilę później po niezłym kontrataku Tonew zachował się zbyt samolubnie i zamiast podawać do lepiej ustawionych kolegów z zespołu, zdecydował się na zejście do środka i strzał. Bez powodzenia.
Ale nie tylko poznaniacy stwarzali okazje bramkowe. Również zespół Jagiellonii szukał szans, by pokonać Kotorowskiego i tym samym doprowadzić do wyrównania. W 66. minucie strzał Plizgi minimalnie minął bramkę Lecha. Chwilę później jeszcze lepszą sytuację miał Gajos – młody pomocnik przyłożył z dystansu, ale świetną paradą popisał się 36-letni golkiper „Kolejorza”. Zresztą o ile początek drugiej połowy wyraźnie należał do podopiecznych Mariusza Rumaka, o tyle od 65. minuty wyraźnie zarysowała się przewaga Jagiellonii, a poznaniacy chwilami mieli problemy z opuszczeniem własnej połowy.
W 78. minucie powinien być remis – po dośrodkowaniu Daniego Quintany z najbliższej odległości do bramki nie trafił Plizga. To była oznaka poważnych tarapatów, w jakie popadł zespół Lecha – poznaniacy zamiast szanować piłkę i zagrać spokojnie, w zasadzie nie potrafili wyprowadzić składnej akcji. A że prowadzili tylko jedną bramką, to nic dziwnego, że sytuacja na murawie była napięta. Jeszcze w doliczonym czasie gry kilkakrotnie zakotłowało się pod bramką Lecha, swoje okazje mieli Gajos oraz rezerwowy Tomasz Kowalski, ale zabrakło im skuteczności.
Ostatecznie lechitom udało się dowieźć jednobramkowe prowadzenie do końca spotkania. Było to zdecydowanie najtrudniejsze zwycięstwo Lecha wiosną. Jagiellonia postawiła wygórowane warunki i przez długi czas dążyła do zdobycia wyrównującego gola. Ostatecznie gospodarzom nie udało się tego uczynić, w związku z czym gol Lovrencsicsa dał poznaniakom ważne zwycięstwo. Teraz do liderującej Legii Warszawa pozostały już tylko dwa punkty.
Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida