Lotto Ekstraklasa. Zwycięstwo jak tlen, a w Krakowie bez pieniędzy i bez punktów
Lotto Ekstraklasa. 2 września - wtedy Miedzi odniosła ostatnie ligowe zwycięstwo. Od tego czasu podopieczni Dominika Nowaka nie potrafili zainkasować trzech punktów. Aż do dzisiaj. Legniczanie po kapitalnym początku spotkania prowadzili 2:0 i ten wynik utrzymali do ostatniego gwizdka sędziego. Dla Wisły była to druga z rzędu porażka.
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Wisła przyjechała do Legnicy bez pauzującego za kartki Marcina Wasilewskiego oraz kontuzjowanych Vullneta Bashy i Kamila Wojtkowskiego. Szczególnie brakowało Wasilewskiego i Bashy. Mecz w Legnicy pokazał, jak ważni są to zawodnicy dla gry obronnej krakowskiego zespołu.
Niespodzianką było wystawienie w wyjściowej jedenastce „Białej Gwiazdy” Patryka Plewki, natomiast Dawid Kort zasiadł na ławce rezerwowych. To był trzeci ligowy występ Plewki, a pierwszy w wyjściowym składzie.
Na boisku spotkały się dwie drużyny w kryzysie. Miedź była w kryzysie sportowym – zespół z Legnicy nie wygrał ostatnich dziewięciu meczów ligowych, a w poprzednich dwóch na własnym boisku przegrał 0:5 ze Śląskiem i 0:4 z Arką. Wisła popadła natomiast w ogromne tarapaty finansowe. Wiślacy nie otrzymują wypłat, ale podkreślają, że są profesjonalistami i to się nie może odbijać na ich grze. W poprzednim meczu krakowianie przegrali jednak wysoko 1:4 z Arką w Gdyni. Tym razem nie poradzili sobie w Legnicy.
Spotkanie dla wiślaków rozpoczęło się bardzo źle. Już w drugiej minucie miejscowi przeprowadzili akcję, po której strzelili gola na 1:0. Jego autorem był Henrik Ojamaa, który strzałem z bliska pokonał Mateusza Lisa.
Dziesięć minut później było już 2:0 dla Miedzi. Znów w roli głównej wystąpił Ojamaa, który ograł Zorana Arsenicia, strzelił, piłkę próbował wybić Maciej Sadlok, ale zrobił to tak niefortunnie, że skierował ją do własnej bramki.
Po drugim ciosie wiślacy potrzebowali trochę czasu, by odnaleźć właściwy rytm gry. W 30 minucie mieli pierwszą klarowną sytuację, w której musiał się wykazać Anton Kanibołocki – bramkarz Miedzi obronił strzał Jesusa Imaza. Ostatni kwadrans pierwszej połowy już zdecydowanie należał do wiślaków, ale nie potrafili skutecznie zakończyć akcji.
W drugiej połowie Wisła nadal przeważała pod względem posiadania piłki, ale krakowianie grali nieporadnie, niedokładnie, brakowało pomysłu na sforsowanie defensywy rywali. Miedź nadal pozostawała przy swojej taktyce, czyli uważnej grze w obronie i czekaniu na dogodne kontry. Taka gra pozwoliła legniczanom dowieźć korzystny wynik do końca spotkania.
Piłkarz meczu: Henrik Ojamaa
Atrakcyjność meczu: 6/10
[xlink]0815dd74-d837-79a0-02d7-701342e53723,2d23e2fe-e803-96ed-6a92-02ca53b5a1ec[/xlink]
ZOBACZ KONIECZNIE:
Arkadiusz Milik otworzył restaurację w Katowicach
Najbrzydsze stadiony piłkarskie w Polsce [TOP 10]
10 najlepszych meczów tego sezonu Ekstraklasy
10 faktów o Adamie Nawałce w Lechu Poznań