LOTTO Ekstraklasa. Zespół Smudy zmiażdżony. Strzelecki trening Jagi, dublet Vassiljeva
LOTTO Ekstraklasa. Na inaugurację 22. kolejki Jagiellonia w drobny mak rozbiła Górnika Łęczna. Nieporadna w Białymstoku drużyna Franciszka Smudy dała sobie wbić pięć goli. Dwie z nich zdobył lider białostoczan - Konstantin Vassiljev. Estończyk ma na koncie już 12 ligowych trafień.
[przycisk_galeria]
22. kolejka ligowych rozgrywek wystartowała w Białymstoku, gdzie podrażniona porażką z Lechią Gdańsk Jagiellonia podejmowała dopiero wkraczającego w wiosenną rundę Górnika. Łęcznianie z powodu złego stanu murawy na Arenie Lublin nie mieli okazji zmierzyć się przed tygodniem z Zagłębiem Lubin. Mecz przełożono na marzec, a pierwszym sprawdzianem podopiecznych Franciszka Smudy miało być właśnie starcie z aktualnie drugą drużyną w tabeli.
Górnik przed pierwszym gwizdkiem stanowił pewnego rodzaju zagadkę – kibice w całej Polsce zachodzili w głowę jak podczas dwóch obozów przygotowawczych Franciszek Smuda ułożył swoich podopiecznych i czy dał im argumenty, które sprawiłyby, że w ten zimny piątek przywiozą ze Słonecznej jakiś punkt. Jagiellonia szybko rozpracowała jednak taktykę łęcznian i właściwie od samego początku do końca przeważała.
Od pierwszych minut to zawodnicy Michała Probierza wyglądali lepiej i tworzyli sobie znacznie więcej sytuacji. Gol właściwie wisiał w powietrzu, długo jednak białostoczanom przeszkadzała własna nieskuteczność, a także całkiem niezłe interwencje Sergiusza Prusaka. Vassiljevowi czy Cernychowi już na początku brakowało jedynie centymetrów.
Worek z bramkami w 20. minucie otworzył dopiero Dmytro Chomczenowski. Otrzymał podanie od Konstantina Vassiljeva i pozostawiony na połowie przeciwnika właściwie sam sobie, spokojnie umieścił piłkę w siatce.
Na kolejne emocje nie trzeba było długo czekać. Gospodarze po zdobyciu bramki przycisnęli i właściwie zamknęli zawodników Franciszka Smudy na ich połowie. Kolejne akcje, kornery i mnóstwo dośrodkowań pod bramkę Prusaka. Po jednym z rzutów rożnych Krzysztof Danielewicz pociągnął Jacka Góralskiego, a arbiter dopatrzył się faulu. Jedenastkę na drugiego dla Jagiellonii gola zamienił Konstantin Vassiljev. Takim też wynikiem zakończyła się pierwsza połowa – prowadzenie gospodarzy, ale jak to mówi klasyk: rezultat wciąż niebezpieczny.
Górnik naprawdę fajnie wszedł w drugą połowę. Z szatni nie wyszedł już Nika Dzalamidze, a jego miejsce zajął Vojo Ubiparip. I w tym fragmencie gry łęcznianie nie wyglądali źle: dłużej utrzymywali się przy piłce, kreowali sobie mniej lub bardziej perspektywiczne sytuacje, oddawali strzały. Można było pomyśleć, że wciąż jeszcze mogą coś zmienić. I tak do 52.minuty kiedy gola na 3-0 zdobył Taras Romanchuk. Ukrainiec zamienił na gola rzut rożny wykonywany przez Konstantina Vassiljeva.
To trafienie okazało się gwoździem do trumny dla Górników. Zielono-Czarni cofnęli się, w ich poczynania wdał się niepokój i chaos. Kolejne proste błędy nie dość że nie pozwalały na stworzenie większego zagrożenia pod bramką Kelemena, to jeszcze sprawiały, że Sergiusz Prusak miał ręce pełne roboty. W 55. minucie kolejne trafienie dołożył Konstantin Vassiljev, który wykorzystał dziurę w obronie Górnika, a chwilę później wynik na 5-0 ustalił Fedor Cernych. Katastrofalne błędy w defensywie i nieporozumienia między partnerami z obrony sprawiły, że podróż powrotna będzie dla podopiecznych Franciszka Smudy po prostu smutna.
@zielono_czarni Dziękujemy i również życzymy powodzenia w kolejnych spotkaniach!— Jagiellonia (@Jagiellonia1920) 17 lutego 2017
Atrakcyjność meczu: 6/10
Piłkarz meczu: Konstantin Vassiljev
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy
TOP 5 piłkarzy, którzy niebawem zakończą karierę w Polsce