Lotto Ekstraklasa. Zagłębie zdominowało Pogoń. Fatalny początek Skorży w nowym klubie
Lotto Ekstraklasa. Zagłębie Lubin pokonało na własnym stadionie Pogoń Szczecin aż 3:0. "Portowcy" stracili pierwszą bramkę już w 6. minucie meczu. Później nie mieli argumentów, by odpowiedzieć i ostatecznie zanotowali bardzo słaby występ. Zespół Macieja Skorży w pierwszych czterech meczach ma na koncie tylko trzy punkty. Pierwsze trafienie dla "Miedziowych" zanotował Martin Nespor, następne dwa - Jakub Świerczok.
fot. Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press
Sobotnim popołudniem w Lubinie spotkały się dwa pełne sportowej złości zespoły. Zarówno Zagłębie jak i Portowcy stracili przed tygodniem gole w same końcówce spotkania. I oba straciły wówczas punkty. Lubinianie ostatecznie zremisowali z Bruk-Betem, a Portowcy pechowo ulegli Jagiellonii Białystok. Tym razem ani jedni ani drudzy nie chcieli pozwolić sobie na utratę koncentracji. Gospodarze pragnęli utrzymać się w samym czubie tabeli, natomiast mający na swym koncie jedynie trzy punkty Portowcy pokazać, że w obecnych rozgrywkach ponownie zawalczą o górną ósemkę.
Gości pech dopadł już na rozgrzewce. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem odnowił się uraz Jarosława Fojuta i w jego miejsce w ostatniej chwili wskoczył Sebastian Rudol. Tym samym Maciej Skorża rozpoczął mecz z dosyć eksperymentalną parą stoperów: były reprezentant Polski do lat 21 na co dzień gra bowiem na prawej stronie, a stojący obok niego Lasha Dvali dopiero debiutował w nowych barwach. Ten mecz miał więc okazać się ciężkim egzaminem dla młodych obrońców. Zwłaszcza, że Miedziowi wybiegli na murawę bardzo ofensywnie ustawieni. Od pierwszej minuty w bój ruszyło dwóch napastników: Arkadiusz Woźniak oraz Martin Nespor.
To właśnie drugi z nich już w 6. minucie otworzył wynik sobotniego starcia. Strzałem głową wykończył dośrodkowanie Daniela Dziwniela, czym zupełnie zaskoczył Łukasza Załuskę. I trzeba przyznać, że było to trafienie jak najbardziej zasłużone, bowiem lubinianie bardzo mocno weszli w to spotkanie. Wraz z gwizdkiem rozpoczęli zintensyfikowane ataki i tak prowadzili je przez praktycznie całą pierwszą połowę. Szyków nie przestawiła im nawet kontuzja czeskiego napastnika. Martina Nespora szybko zastąpił Jakub Świerczok i również on przed przerwą wpisał się na listę strzelców. Ładna miękka wrzutka Alana Czerwińskiego pod bramkę, a sprowadzony z GKSu Tychy zawodnik nie miał najmniejszych problemów z jej wykorzystaniem. Więcej goli w pierwszej połowie już nie padło, jednak patrząc na obraz gry wydawało się, że wynik 2:0 to najniższy wymiar kary. Zwłaszcza, że w ostatniej z doliczonych do tej części gry minut piłkę do siatki wpakował jeszcze Arkadiusz Woźniak. Gola odebrała mu jednak kontrowersyjna decyzja arbitra, który dopatrzył się spalonego.
Portowcy tym czasem nie oddali nawet jednego strzału w światło bramkę, notując marne trzy niecelne uderzenia w kierunku Martina Polacka. Znacznie lepiej przedstawiały się statystyki Miedziowych, którzy tych prób mieli trzy razy więcej. Po upływie połowy czasu szczecinianie nie mieli więc żadnych argumentów przemawiających na ich korzyść. Optymistycznie w przyszłość mogli natomiast patrzeć kibice gospodarzy. W ekipie Piotra Stokowca wszystko działało tak jak trzeba: Martin Polacek nie popełniał żadnych błędów, defensywa nie wpuszczała rywali pod własne pole karne, a piłkarze odpowiedzialni za kreowanie kolejnych akcji rozumieli się bez słów.
Maciej Skorża nie miał już na co czekać i już w przerwie dokonał dwóch roszad. Do boju ruszyli ofensywnie usposobieni Dawid Kort oraz Jakub Piotrowski. Okazało się to dobrą decyzją, gdyż jego podopieczni zdecydowanie częściej zaczęli pojawiać się na połowie przeciwnika. W ciągu kilkunastu minut zrobili więcej niż przez całą pierwszą połowę. Co najmniej trzy bardzo groźne sytuacje, w której udział brali wprowadzeni w przerwie zawodnicy oraz Dariusz Formella nie przyniosły jednak upragnionego trafienia. Blisko wrzucenia piłki do siatki był także Adam Frączczak, lecz kolejnym atakom szczecinian brakowało wykończenia. Świetne zawody rozgrywał także Martin Polacek, który interweniował przy sześciu celnych strzałach Portowców. Pewność jaką dawał w defensywie, pozwalała zawodnikom z pola na kreowanie kolejnych szans. Wynik na 3:0 w doliczonym czasie gry ustalił Jakub Świerczok. Napastnik otrzymał piłkę od Arkadiusza Woźniaka, oszukał Sebastiana Rudola i strzelił między nogami golkipera Pogoni.
Trzy gole, trzy punkty. Miedziowi opuszczali murawę w wyśmienitych nastrojach. W głowach niektórych z nich mógł jednak pojawić się niedosyt, bowiem w drugiej części gry bliscy dopisania sobie trafienia byli jeszcze Adam Kopacz czy Filip Starzyński. Oni jednak na swoje gole muszą poczekać jeszcze kilka dni, na razie gratulację należą się powracającemu z impetem na ekstraklasowe boiska Jakubowi Świerczokowi.
Atrakcyjność meczu: 6/10
Piłkarz meczu: Jakub Świerczok
[reklama]
#TOPSportowy24;nf - SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU
[wideo_iframe]//get.x-link.pl/22f6da5f-c7dc-2e45-b199-6909b4b4f1b5,c70073df-6abe-0323-1d2a-bb01f790540e,embed.html[/wideo_iframe]